Spisu treści:

Jeśli jesteś taki dobry, dlaczego wciąż jesteś sam?
Jeśli jesteś taki dobry, dlaczego wciąż jesteś sam?

Wideo: Jeśli jesteś taki dobry, dlaczego wciąż jesteś sam?

Wideo: Jeśli jesteś taki dobry, dlaczego wciąż jesteś sam?
Wideo: DAWID KWIATKOWSKI - JESTEŚ (OFICJALNY TELEDYSK) 2024, Kwiecień
Anonim

Trudno być samotną dziewczyną. Jeszcze trudniej być mądrą i niezwykłą samotną dziewczyną. Zwłaszcza jeśli twoje koleżanki są w pełnym rozkwicie budując relacje z płcią przeciwną, a ty wciąż się "ślizgasz", tylko sporadycznie potrząsasz skarbonką pamięci, w której gdzieś na dole są wspomnienia ostatniej, tak odległej randki i kilku na wpół zapomnianych przelotnych romansów.

A im dłużej pozostajesz sam ze sobą, tym częściej w twoich myślach pojawia się pytanie bez odpowiedzi: dlaczego wciąż jestem sam? A kiedy to się wreszcie skończy?

Image
Image

Błyszczące czasopisma dla kobiet z przyjemnością powiedzą Ci, że samotność wcale nie jest zła, ale bardzo interesująca i zabawna: nikt nie rzuca skarpetkami po domu, nikt nie siedzi na twoim krześle, a w twoim łóżku też (hurra!) nikt nie śpi z wyjątkiem ciebie. A co najważniejsze – nikt nie zawraca sobie głowy myśleniem o pięknie i dbaniem o ich urodę. A po co w ogóle kogoś szukać? Ale poważnie, w samotności jest tak naprawdę jeden bardzo ważny moment, dla którego warto doświadczyć tego stanu umysłu. W okresie samotności dużo myślisz, zastanawiasz się, analizujesz, widzisz swoje błędy i odkładasz wszystko na półki. Zostajesz sam ze sobą, a z braku innego przedmiotu do badań zaczynasz się uczyć, rozumieć swój charakter, zagłębiać się i odkrywać swoje mocne i słabe strony. Tylko ty możesz zakopać się tak głęboko i daleko, że wydostanie się na zewnątrz będzie prawie niemożliwe, w ogóle dla ludzi, a w szczególności dla płci przeciwnej.

Niestety lub na szczęście nie ma recepty na pozbycie się samotności. Ponieważ poznanie odpowiedniego mężczyzny i rozpoczęcie budowania z nim poważnej relacji jest oczywiście kwestią przypadku. I nie chodzi tu o wygląd, zachowanie, a nawet charakter. I w tym, że wszystko to zbiega się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. I najważniejsze, żeby nie przegapić tej szczęśliwej chwili, nie udawać, że nie masz z tym nic wspólnego, nie zamykać się w swoim małym świecie, nie klaskać w uszy, nie odpuszczać…

Och, gdybym sam wiedział wtedy, w okresie mojej powszechnej samotności, która, jak się wydawało, nie skończy się na zawsze (i trwała około dwóch lat), że w wieku 23 lat, jak najbardziej przeciętna dziewczyna, wyjdę za mąż, być może Tak gorączkowo szukałabym wokół siebie kogoś, kto mógłby nadrobić moje kobiece szczęście? Tak, żyłabym długo i szczęśliwie, doskonaląc się i oddając się bułkom, w oczekiwaniu na to przypadkowe spotkanie na imprezie… Ale może samo to spotkanie przerodziło się w coś bardziej precyzyjnego, ponieważ samotność dała mi doświadczenie i nauczyła doceniać kruche relacje międzyludzkie.

Zrelaksuj się - a mężczyźni do Ciebie dotrą

Pamiętam, jaki napad gniewu na moją najlepszą przyjaciółkę zdarzył się pewnego dnia w barze, do którego przyszliśmy „poszukać mojego narzeczonego” (oczywiście żartem, ale miałem nadzieję). Przez godzinę do Olgi dosłownie ustawiła się kolejka mężczyzn chcących z nią porozmawiać. Nikt mnie nie zauważył. Na początku jeden facet siedzący naprzeciwko przy barze mrugnął do niej jak szalony. Następnie kelnerka przyniosła Oldze ogromny kubek lodów od swojego wujka przy sąsiednim stoliku „dla najpiękniejszej dziewczyny wieczoru”. Wreszcie jakaś lekko podchmielona koleżanka zaprosiła koleżankę do tańca. Wszystko we mnie bulgotało i bulgotało! Ma męża! Jest chuda jak zapałka, ma długi nos! Dlaczego wszystko jest dla niej?! Kiedy Olga wróciła z tancerek, mruknąłem: „No, dobrze się bawiłeś?” i odwrócił się. Była urażona. Wstydziłem się. I smutny.

Następnie wyciągnąłem kilka rozczarowujących wniosków:

1) Mężczyzn, świadomie lub nieświadomie, pociągają ci, którzy już kogoś mają, „zapracowane” kobiety wydają im się bardziej atrakcyjne i bezpieczne;

2) mężczyźni boją się samotnej kobiety, „ma oceniający wygląd”, jak czołowy pracownik lub policjant (wszyscy pamiętamy ten film);

3) poczucie pewności siebie w dużej mierze zależy od uwagi/nieuwagi otaczających mężczyzn, bez względu na to, co mówimy znajomym („Nie chodzę do barów z powodu mężczyzn, ale wyłącznie po to, by siedzieć sam na sam z koktajl lub taniec z dziewczynami );

4) długa samotność czyni osobę wrażliwą, drażliwą.

Śmiej się i słuchaj

Moja koleżanka z klasy Oksanka była dziewczyną, na pierwszy rzut oka całkiem zwyczajną. Niskiej postury, niezbyt wydatnego kształtu, z długimi rudymi włosami i spiczastym nosem, na czubku którego niezmiennie znajdowały się okulary. Zawsze wyglądała szyderczo ponad okularami, mówiła głośno, często się śmiała, czasem nawet wybuchała śmiechem, gdy usłyszała czyjś żart lub anegdotę. Kiedyś Oksanka pół żartem, pół serio poskarżyła mi się, że od 15 roku życia w jej życiu nie było ani jednego dnia (!), kiedy obok niej nie było chłopca czy mężczyzny. Codziennie ktoś przychodził, dzwonił, zapraszał, układał związek, chciał odejść, zapoznawał się i tak dalej w kręgu.

I nie oszukiwała. Tak więc prawie codziennie powtarzała się ta sama historia. Wychodząc z uniwersytetu wsiedliśmy z nią do minibusa, w którym nie zawsze były dwa puste miejsca obok siebie. Potem na przykład wskoczyła na przednie siedzenie obok nieznanego faceta, a ja usiadłem we wspólnym salonie. A po 15 minutach od przedniego siedzenia Ksyukhina słychać było wybuchający śmiech, a facet, który rozśmieszał ją przez całą drogę, po czym zaciągnął ją do domu i błagał o telefon. Najważniejsze, że gdybym siedział na przednim siedzeniu, a Ksenia skuliła się gdzieś głęboko w kabinie, obok mnie pojawiłby się jakiś ponury typ, milczący przez cały czas, a śmiech Oksankina, rozcieńczony męskim barytonem lub basem, zabrzmiało gdzieś za mną …

Wtedy nigdy nie odkryłem sekretu jej kobiecej atrakcyjności, a zdjęcie, na którym śmieje się w otoczeniu facetów, a ja patrzę na to lekko zaokrąglonymi oczami, utkwiło mi w pamięci na długo.

Teraz rozumiem, że:

1) dziewczyny, które łatwo się śmiać są lubiane przez facetów szybciej i łatwiej;

2) dziewczyny, które z zainteresowaniem słuchają facetów, wydają się bardziej atrakcyjne niż te, które po prostu milczą;

3) niearoganckie, łatwe do komunikowania się dziewczyny, które wykazują żywe zainteresowanie nie tylko uznanymi przystojnymi mężczyznami czy intelektualistami, ale także wszystkimi innymi (czy to trudne?!) mają znacznie większy sukces niż „wybredne panny młode”;

4) okulary, długi nos, niski wzrost i brak zaokrąglonych kształtów nie są przeszkodą dla zagorzałych zakochanych mężczyzn.

Nie wyglądaj jak nienawidzący ludzi

Kiedy przypominam sobie, jak wyglądałem w najbardziej ponurym okresie mojej niekończącej się samotności, czuję się jednocześnie smutny i zabawny. I chcę sobie wtedy powiedzieć: „Dzięki temu wyglądowi odsiewasz dziewięćdziesiąt procent potencjalnych chłopaków! Zmień pilnie!” Wtedy wyglądałem tak: przeciętna dziewczyna z twarzą okrągłą jak księżyc w pełni i katastrofalnie krótką fryzurą. Ufarbowałam włosy na niebiesko-czarny kolor, wyrwałam kilka włosów za pomocą żelu na czole i kilka na skroniach. Czarne dżinsy, czarny golf, czarne buty, czarna torba. I twarde spojrzenie. Jak ortodoksyjna feministka. Delikatnie mówiąc. Ale wtedy mój wygląd dokładnie pasował do mojego stanu wewnętrznego. A jeśli te dwie rzeczy są tak ze sobą powiązane, to może stopniowa zmiana jednej pociągnie za sobą zmianę drugiej? Nie zdając sobie z tego sprawy, intuicyjnie czułem, że coś jest ze mną nie tak i ciągle chciałem się radykalnie zmienić: ufarbować włosy na blond, schudnąć. W chwili, gdy wreszcie wyrwałam się z samotności, miałam na sobie wrzącą białą marynarkę, obcisłą spódniczkę i buty na wysokim obcasie. Jaskrawoczerwone grzywki wspięły się w moje oczy.

Więc:

1) wyobraźnia mężczyzny powinna uzupełniać to, co kobieta kryje w swoim ubraniu. Jeśli wszystko jest mocno zakorkowane, nie jest interesujące kończyć malowanie;

2) ciężki wygląd + fryzura „cioci” + ubrania w ponurym kolorze i stylu = dumna samotność + przerażające spojrzenia mężczyzn.

Kilka słów w obronie wirtualnych randek

Kiedy samotni znajomi mówią mi, że upokarzające jest poznawanie się w Internecie, to wstyd zamieścić swoje zdjęcie na stronie, a nawet, że to wszystko bzdury, a jeśli los się spodoba, stworzy z Nim przypadkowe spotkanie, przypominam sobie starą anegdotę.

Pewien głęboko wierzący człowiek, złapany przez sztorm na statku, zaczął tonąć. Modlił się posłusznie i nie reagował ani na łódź z ratownikami, ani na przelatujący helikopter, tylko czekał, aż Bóg w cudowny sposób wyjmie go z wody. Więc utonął. A kiedy spotkał Boga w raju, zapytał go z wyrzutem: „Dlaczego mnie nie uratowałeś? Tak wierzyłem, tak się modliłem!” Na co Bóg odpowiedział: „Jak myślisz – kto wysłał ci łódź i helikopter?”

Oczekiwanie od Losu lub Boga na specjalne znaki i szczęśliwe okazje może być długie i żmudne, pogardzając sztucznie stworzonymi sposobami znajomości i komunikacji. Czasami jest to nawet łatwiejsze niż popełnianie błędów, rozczarowywanie się i ponowne próbowanie znalezienia jedynej osoby, z którą będziesz naprawdę dobry. Ale wciąż, wciąż… Może warto spróbować? Co by było, gdyby to sam los sprowadził Cię na portal randkowy i skłonił do napisania kilku słów pochwały i ironii obok najlepszego zdjęcia?

Chociaż najprawdopodobniej los cię zaskoczy, gdy nie pomyślisz o żadnej przypadkowej znajomości. Niespodziewany telefon do drzwi, była koleżanka z klasy, która się pojawiła, miły świadek na ślubie koleżanki, wakacyjny romans, nowy kolega z pracy – ale nigdy nie wiesz, kto lub co może radykalnie zmienić Twoje życie, ratując Cię przed samotnością. Czy już zdecydowałeś, w jakim wyglądzie iz jakimi myślami podejdziesz do tego historycznego momentu?

Zalecana: