Moje notatki miłosne
Moje notatki miłosne

Wideo: Moje notatki miłosne

Wideo: Moje notatki miłosne
Wideo: Moje MIŁOSNE PORAŻKI - czytam swój PAMIĘTNIK 2024, Marsz
Anonim
cicha sympatia
cicha sympatia

Hmm… Dawno nie otrzymywałam wiadomości miłosnych… Walentynki… Dlaczego? Czy jestem tak zmieniony, że nie inspiruję nikogo do napisania choćby kilku linijek? A potem zrozumiałem i odetchnąłem z ulgą: jak mogę je zdobyć, jeśli prawie nie pojawiam się na seminariach na studiach podyplomowych, a nikt nie ma czasu na taki romans w pracy. Jednak regularnie otrzymuję ładne wiadomości na e-mail, ale tekst wpisywany na komputerze nie wygląda tak romantycznie jak kraciasta kartka wyrwana ze szkolnego zeszytu, złożona na cztery, na której jest napisane nierównym pismem: „Ja kocham Cię."

Pierwszą „miłosną” notkę dostałam w pierwszej klasie. Chłopiec, który mnie lubił, powiedział mi, że jestem głupcem. Nie pozostawałem w długach, pisząc do niego, że jest wariatem. Od tego czasu napisano i odebrano ogromną ilość notatek, ale wiele z nich pogrążyło się w zapomnieniu, bo myśl o pozostawieniu tej „cudownej bzdury” na pamiątkę przyszła mi dopiero w 8 klasie. Wszystkie notatki i listy włożyłem do upragnionej torby, na którą ostatnio się natknąłem, segregując rzeczy w szufladzie.

Oto kartka złożona w trójkąt, która została wrzucona do mojej skrzynki pocztowej w 8 klasie: „Kwiecień, to ja, twój Gwiezdny Rycerz Iljusza. Zadzwoń, chcę ci coś powiedzieć”. (Wtedy w telewizji pokazali kreskówki o gwiezdnych rycerzach, a superdziewczyna Aiprell była dziewczyną marzeń tych nieustraszonych śmiałków).

A oto dwie litery, które zawsze leżą obok siebie. Dwóch chłopców z 10 klasy dało mi je jednocześnie. A kiedy w jednym pokoju pili herbatę, w drugim czytałem ich listy: „Wszystko, co było wcześniej, to jakieś brudne sztuczki. Przed tobą nie spotkałem nikogo tak atrakcyjnego i uroczego. Polubiłem cię od pierwszego wejrzenia. mieć dobry charakter…”

"Wciąż wybierasz wreszcie, kogo lubisz, za kim tęsknisz i z kim jesteś na haju. Przecież nikt nie chciałby być na naszym miejscu …" No cóż, musiałem wybrać, skoro mnie naciskali na Ściana. I choć bardziej podobał mi się pierwszy list, wybrałem drugi.

Był też chłopiec (korespondowałem z nim na kursach przygotowawczych na uniwersytecie), który uwielbiał pisać listy i notatki we współpracy z kimś. W szczególności z Puszkinem, Jesieninem, Knutem Hamsunem, a nawet z Jewgienijem Chawtanem z grupy „Bravo”. Czytałem, podziwiałem, a potem zdałem sobie sprawę, że gdzieś już to słyszałem lub czytałem. Cóż, na przykład:

Yana, Yana! Cierpię na bezradną melancholię, Umieram, umieram, wygasam z ognistą duszą;

Ale moja miłość jest daremna, śmiejesz się ze mnie.

Śmiej się, Yana, jesteś piękna i niewrażliwa piękność”

Głupi sentymentalizm nie pozwala mi wyrzucać tego rodzaju makulatury. A może tak jest najlepiej? W końcu każda nuta, niczym wehikuł czasu, jest w stanie przenieść się we wzruszającą opowieść o pierwszej miłości w piątej klasie i trzydziestej pierwszej w 11 klasie. Czasem staje się śmieszny do łez, czasem smutny. Zabawne i smutne jest wspominanie tych doświadczeń z dzieciństwa, czasem nie gorszych od dorosłych. Ale w każdym razie to strasznie przyjemne i ciepłe, że te notatki i listy były, były z nimi związane smutki i radości, były listy pisane w odpowiedzi i być może również zachowane …

Ostatnio rozmawiałam przez telefon z moją pierwszą miłością i oto, co usłyszałam: „Wiesz, ostatnio porządkowałam stare papiery i znalazłam Twój list…”

Zalecana: