Konflikty są nieuniknione (nie opinia psychologa)
Konflikty są nieuniknione (nie opinia psychologa)

Wideo: Konflikty są nieuniknione (nie opinia psychologa)

Wideo: Konflikty są nieuniknione (nie opinia psychologa)
Wideo: Świetny Jacek BARTOSIAK! O konflikcie na Ukrainie, fenomenie Bartosiaka. Kilkanaście pytań. 7.04 2024, Kwiecień
Anonim
Konflikty są nieuniknione
Konflikty są nieuniknione

Chciałbym żyć po prostu w raju, aby wokół byli ludzie, którzy doskonale cię rozumieją, którzy bez wyjątku cieszą się z twoich zwycięstw i nie zawracają sobie głowy ważnymi zadaniami w dniu, w którym boli cię głowa lub po prostu mieć zły nastrój. Tacy ludzie mieliby absolutnie twoje nastawienie, twój styl komunikacji i szczerze chcieliby pomóc ci osiągnąć twoje cele.

Obawiam się, że nawet dziesięcioletnie dziecko zdaje sobie sprawę, że to niemożliwe. Dlatego właśnie kwestie konfliktów są tak często poruszane w czasopismach, książkach i intymnych rozmowach. Jak często słyszymy urywki rozmów przypadkowych współpasażerów w metrze lub

Jak pokazuje życie „dorosłych”, konfliktów nie da się uniknąć. I nie dlatego, że ci wokół ciebie od rana do wieczora lub od nocy do rana tylko myślą, jak cudownie zrobić ci coś paskudnego. Pilnie kopiąc dziurę dla innego, sam się męczysz. Częściej konflikty i nieporozumienia wyrastają z obojętności (tak, nieważne, jak tam zareaguje na moją niewłaściwą uwagę), ze złego nastroju (tak źle się czuję, a potem ten z jej bzdurami), powstają na „wąskie” ścieżki, gdy komuś coś przeszkadzasz w osiągnięciu wybranych wyżyn.

Nawet jeśli odrzucimy sytuacje „bazarowe”, gdy sam jesteś „na granicy” i nie masz nic przeciwko hałasowaniu, rozbijaniu naczyń i tym samym łagodzeniu napięcia nerwowego, to nieuniknione są konflikty, które odgrywają ważną rolę w Twoim życiu. Nie trać panowania nad sobą dla własnego dobra.

Załóżmy, że o 8.30 rano nie obudziłeś się jeszcze w pełni i udajesz się na „nienawistne nabożeństwo”. Prawdopodobieństwo, że zostaniesz zaprzysiężony w zatłoczonym metrze, jest bardzo wysokie. Możesz odpowiedzieć „odpowiednio”, używając wulgaryzmów. Możesz milczeć i uśmiechać się. Tutaj sam decydujesz, co jest Ci bliższe, co jest dla Ciebie najkorzystniejsze. Z moich obserwacji wynika, że osoby o chronicznie niezadowolonych twarzach jako pierwsze przeklinają i chętnie angażują się w słowne potyczki. Dla wielu z nich jest to styl życia i okazja do rozładowania stresu poprzez wytłumaczenie innym, dokąd należą i dokąd powinni się udać. Tacy z kolei nieustannie oczekują podobnych komentarzy z zewnątrz, stąd takie napięte miny, niedowierzające spojrzenia, ciągła gotowość „numer jeden”. Czy naprawdę zależy Ci na ich opinii na temat Twojej osoby, ile sił moralnych i fizycznych jesteś gotów zainwestować w tak głupi konflikt, ile czasu jeszcze będziesz odczuwać konsekwencje własnej agresji? Czy nie byłoby lepiej powstrzymać się zewnętrznie i wewnętrznie. Twój stop, krok - i zapomniałeś na zawsze, nie zabierając ze sobą dalszego "do życia", a tym bardziej negatywnych emocji.

Opcja druga. Przedłużający się konflikt. Bardzo obrzydliwa rzecz. Dramat w wielu częściach, ze łzami i załamywaniem rąk. Strony znają się od dawna, łączą je związki (rodzinne, biznesowe) i zobowiązania, których na tym etapie nie da się już bezboleśnie zerwać. Koegzystencja w ciągłym i ciągłym niezadowoleniu. I to się zdarza i zdarza się bardzo często. Co więcej, przejście relacji biznesowych do tej fazy nie zawsze jest przewidywane (a kto z własnej woli je tam przeniesie?). Tyle, że w czasie współpracy narasta niezadowolenie z partnerem, a wyskoczenie z uprzęży oznacza wiele strat. O której godzinie „wstaniesz” 10 (20, 30) minut moralnej satysfakcji. Jeśli cena jest wysoka i nie jesteś gotów ją zapłacić - pomyśl! Pomyśl, jak kłócić się „mądrze”, uzyskując największe korzyści przy najmniejszym nakładzie siły psychicznej. Konkretne scenariusze zależą od rzeczywistych sytuacji i cech Twojej natury. Na przykład nie akceptuję krzyków. Nie uważam krzyków za kłótnię i naprawdę nie lubię, kiedy na mnie krzyczą. Niemniej jednak był w tak „przeciągającym się” konflikcie z jedną damą, że kiedyś musiałem odpowiedzieć na jej krzyki okrzykiem przytłaczającym. Muszę powiedzieć, że zaskoczona „Madame” nie pozwalała sobie już na podnoszenie na mnie głosu.

Często „obraźliwa” uprzejmość działa otrzeźwiająco na przeciwnika. Ona po pierwsze pokazuje twoją moralną wyższość (podniecasz się i bierzesz sobie ten incydent do serca, ale ja zachowuję spokój i zimną krew, bo dla mnie to nic innego jak rozwiązanie standardowej sytuacji); po drugie, świadczy o Twoim wykształceniu/wychowaniu/poprawności/przydatności zawodowej; po trzecie, naprawdę oszczędza nerwy i „twarz” przed zazdrością wielu.

Jeśli celem jest konflikt, przysięgaj, jak chcesz; jeśli masz inne cele, wybierz właściwe sposoby ich osiągnięcia. Prawie zawsze, w celu uzyskania pożądanego rezultatu, „zły pokój” między oddziałującymi stronami jest wielokrotnie lepszy niż najmilsza kłótnia!

Wiera Giriajewa

28.03.02

Zalecana: