Spisu treści:

Elena Flying: „Po moich wycieczkach siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę”
Elena Flying: „Po moich wycieczkach siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę”

Wideo: Elena Flying: „Po moich wycieczkach siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę”

Wideo: Elena Flying: „Po moich wycieczkach siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę”
Wideo: NIGDY NIE SŁYSZAŁEM TAKICH HISTORII o zwierzętach w moim ŻYCIU Odessie i KOTACH 2024, Marsz
Anonim

Projekt telewizyjny o jakości usług instytucji publicznych - "Revizorro" na kanale telewizyjnym "Piątek!" zdobył już ogromną liczbę wielbicieli. Ekipa filmowa, prowadzona przez uroczą prezenterkę Elenę Letuchaję, jest chętnie przyjmowana we wszystkich miastach naszej ogromnej ojczyzny, czego nie można powiedzieć o instytucjach, do których jak grom z jasnego nieba przyjeżdża z czekami.

„Cleo” spotkała się z nieustraszonym donosicielem restauracji, hoteli i ośrodków zdrowia w stołecznej kawiarni „Ragu”, aby dowiedzieć się wszystkiego, że tak powiem, z pierwszej ręki. Elena szczerze opowiedziała nam, jak przebiegają przygotowania do filmowania, jakie incydenty dzieją się za kulisami, a jednocześnie o jej życiu osobistym.

Image
Image

Z wykształcenia jesteś finansistą i bezpośrednio z zawodu wykonałeś dobrą robotę w swoich obowiązkach. Jak to się stało, że zacząłeś pracować w telewizji?

Nie ma odkrycia, że człowiek czasami zmienia zawód, nie. Zawsze chciałem mieć zawód, który lubię. Zawsze zazdrościłam kreatywnym ludziom, którzy chodzą do pracy, ale to nie praca. Idą i wykonują swoją pracę, widzą wynik tego biznesu - im się to podoba, a także dostają za to pieniądze.

Blitz Pytanie "Cleo":

- Czy przyjaźnisz się z Internetem?

- Tak, aktywny użytkownik.

- Czym jest dla Ciebie niedopuszczalny luksus?

- Emocje w kadrze.

- Czy miałeś przezwisko jako dziecko?

- Więc nie. Moje nazwisko dało mi wszystko. (Śmiech.)

- Jesteś sową czy skowronkiem?

- Sowa. Pracuję w nocy - rano w ogóle nie mogę jej podnieść.

- Jak łagodzisz stres?

- Samotność, joga.

- Co Cię kręci?

- Coś nowego. Generalnie jestem bardzo emocjonalną osobą, która bardzo szybko przestawia się na coś ciekawego i nowego. Nigdy nie wstydzę się emocji i nie powstrzymuję ich.

- Z jakim zwierzęciem się kojarzysz?

- Bardzo kocham konie. I urodziłem się w roku Konia. A jednym z moich pseudonimów jest Pegasik.

- Masz talizman?

- Nie.

- Jaka melodia jest na twoim telefonie komórkowym?

- Posłuchajmy. Oto on i nie pamiętam który. (Śmieje się) Tutaj. Ćwierkanie jakiegoś konika polnego. (Śmieje się) Mam w telefonie cykady!

- Jaki jest twój wiek psychologiczny?

- Auć. Wydaje mi się, że to bardzo mały wiek psychologiczny. Wiem, że wielu nie zdaje sobie sprawy ze swojego wieku, ale ja wcale nie jestem tego świadomy. Mój wiek jest bardzo mały, wydaje mi się, że wciąż mam przed sobą tak wiele rzeczy. Jeszcze się nie ożeniłem. Przede mną jeszcze dzieci, miłość, romans.

- Jaki jest twój ulubiony aforyzm?

- Jest wiele rzeczy, które lubię. Widać na moim Instagramie, mam tam wiele rzeczy ze skomplikowanymi hashtagami. Mam wszystko w nastroju do zdjęć. Jest wiele rzeczy - o życiu, o miłości do otaczającego Cię świata. To, co czyni kobietę piękną, to miłość. Mądrzy ludzie żyli przed nami, mówili wiele słusznych rzeczy, a ja staram się każdemu w takich obrazach rzucić światło.

Moi rodzice wybrali dla mnie zawód finansowy, więc ja, jak posłuszna dziewczyna, skończyłam studia, potem instytut, potem długo pracowałam w organizacjach. I wtedy zdałem sobie sprawę, że chcę coś zmienić, że chcę zawodu, który lubię i zacząłem szukać siebie. Tak się złożyło, że pierwszym miejscem, do którego trafiłem, była szkoła telewizyjna Ostankino. Przez długi czas nie rozumiałem, czy mi się to podoba, czy nie, czy tego chcę, czy nie, aż do momentu, w którym nakręciłem swój pierwszy wątek. Dopóki to wymyśliłem, wyprodukowałem, nakręciłem, potem wykonałem montaż – wtedy zdałem sobie sprawę, że naprawdę to lubię.

Czy to była historia o dawców krwi? (Projekt dyplomowy Leny w szkole telewizyjnej - przyp. red.)

Tak. To było dla mnie interesujące. Wtedy zdałem sobie sprawę, że bardzo lubię telewizję i chcę to robić. Bardzo mnie to zafascynowało. Przez jakiś czas pracowałem i jednocześnie coś nakręciłem, ale nie da się tego połączyć – w pewnym momencie musiałem dokonać wyboru i zrobiłem to na korzyść telewizji.

Przez ponad rok nie mogłem dostać pracy, bo bez doświadczenia, bez znajomości to duży problem. Byłem gotów zrobić wszystko: drukować teksty, redagować – robiłem to, co robiłem, co było zaprzęgane do redakcji. A potem wydaje mi się, że życie zawsze stawia jakieś przeszkody, aby sprawdzić, czy naprawdę tego chcesz. Biją cię pyskiem na asfalcie, a ty wstajesz. A tak bardzo chciałem! Miałem nawet chwile, kiedy moja mama mówiła do mnie: „Może wrócisz?” (Elena pochodzi z Jarosławia - przyp. red.) Cóż, naprawdę nie było pieniędzy. Nie mam mieszkania w Moskwie, musiałem jakoś zapłacić za mieszkanie. Powiedziałem: nie, to tylko krok w bok, a nie będę miał tego, czego chciałem. Wydaje mi się, że los mnie w ten sposób przetestował, przetestował i w pewnym momencie ktoś na szczycie zdecydował: „No przecież ona naprawdę chce, więc dajmy jej szansę!” (Śmiech.) Dostałem pracę w telewizji kablowej, zrobiłem autorskie programy, a potem jakoś się stało - zacząłem zdobywać doświadczenie, znajomości i dostałem pracę w ZodiakMedia - kręciłem reality show, np. "Wakacje w Meksyku", i wszystko poszło dobrze - jedziemy. Potem usiadłem na krześle redaktora naczelnego, a potem nagle zdecydowałem, że chcę pracować w kanale telewizyjnym i poszedłem do Channel One i tak poszło.

Jak zostałeś gospodarzem projektu Revizorro? Randki czy castingi?

Wyprodukowałem film (przede wszystkim jestem producentem) na stronie innego kanału telewizyjnego - zadzwonili do mnie i powiedzieli: „Chcesz spróbować? Jest casting”. A w tym czasie szukałem pracy w kadrze. To było dla mnie interesujące - dla mnie jest to bardzo nowa i trudniejsza praca niż to, co było wcześniej. Znam się dobrze na produkcji, ale ciężko być gospodarzem - doświadczenie, stajesz się duży… Dużo, zwłaszcza przy skomplikowanych projektach. W końcu tutaj nie tylko siedzisz, czytasz coś z suflera według scenariusza - jesteś kreatywny, komunikujesz się z ludźmi, zwłaszcza że wszyscy ludzie są różni, szczególnie w sytuacjach stresowych, zwłaszcza w różnych miastach.

Ogólnie zadzwonili, zaprosili na casting. Przyszedłem, spróbowałem, polubiłem. Postanowiliśmy zabrać ze sobą „pilota” (seria próbna programu – przyp. red.). Wszystkim bardzo się to podobało - i dostałem to.

Szczerze mówiąc, nawet do ostatniej chwili, nawet gdy podpisałem umowę, nie zdawałem sobie sprawy, że będę gospodarzem programu.

Twój program jest już pokochany przez ogromną liczbę rosyjskich (i nie tylko) telewidzów, ale są też tacy, którzy traktują go wyjątkowo negatywnie. Co o tym myślisz?

Ktoś to lubi, niektórzy nie - takie jest życie. Zawsze są ludzie, którzy to lubią. A kto tego nie lubi - chcę powiedzieć: jeśli jedna osoba ogląda mój program i podoba mu się, ta informacja jest dla niego przydatna, to moja praca nie idzie na marne. Jeśli swoją pracą możesz zmienić życie chociaż jednej osoby, to już dużo. Widzisz, nie możesz zadowolić wszystkich. Nie próbuję sprawić, by wszyscy mnie kochali albo wcale mnie nie kochali. Wykonuję swoją pracę dla ludzi, dla wszystkich mieszkańców kraju, dla każdego, kto siedzi przed telewizorem, czy to mała pięciolatka, czy dorosła kobieta. Podchodzą do mnie różni fani: zarówno mali, jak i czasami podchodzi osiemdziesięcioletnia babcia: „Córko, patrzę!” Nie ma dla mnie większej nagrody, ponieważ pracuję tylko dla tych ludzi. Nie angażuję się w narcyzm w kadrze, wciąż zdarza mi się jak wyglądam – przede wszystkim jestem dziennikarzem, jestem bardzo trudną drogą do zdobycia informacji. Wiem, że mamy skandaliczny program. Skandaliczne, bo zdradzam coś, czego nikt nigdy nie znał. Chodziłeś do restauracji, ale dopóki nie było czegoś takiego jak „Revizorro”, nikt nie myślał o tym, co może być brudne, co może być niehigieniczne, że może być jakaś niezgodność z normami. I bardzo się cieszę, że naszym projektem poruszyliśmy bardzo ważny problem społeczny. To nie tylko program telewizyjny - to akcja społeczna. Program naprawdę ma bardzo duży rezonans, ale też bardzo świetny wynik - wielu właścicieli zakładów pisze, że naprawiają błędy, park wodny w Jekaterynburgu był zamknięty, moim zdaniem, z powodu odbudowy - wtedy otworzyli i zaprosili gości i mnie. Kiedy widzisz efekt swojej pracy, odczuwasz taką radość. Rozumiem, że będę dalej pracować, bo tak naprawdę powoli zmieniam świat. A co najważniejsze, mamy tak wielu obserwujących - moi przyjaciele, po prostu ludzie, telewidzowie, fani zaczynają zwracać uwagę na usługę. Zwracają uwagę na to, jak są obsługiwani i zaczynają robić swoje małe kontrole. Co robił wcześniej człowiek, gdy był źle obsłużony? Cóż, powie: nie przyjdę znowu, nie wyjdę na herbatę. A teraz osoba naprawdę myślała, że zapłaciła pieniądze, więc usługa powinna być wysokiej jakości. I cieszę się, że program jest popularny, program jest kochany i ma swoich widzów. Pracuję tylko dla nich i dla tych osób, które nie lubią mojego programu… Mam nadzieję, że znajdą w telewizji swój projekt, który im się spodoba. Nawet tego w żaden sposób nie będę komentował. Nie lubi i nie lubi.

Image
Image

Wszystkich interesuje jak powstaje program, kto wybiera miasto odwiedzin i instytucje, do których jedziecie z inspekcją?

Wybieramy zarówno miasta, jak i placówki, po pierwsze, według opinii na stronie kanału telewizyjnego „Piątek!” - istnieje księga reklamacyjna z ogromną liczbą recenzji. Przyglądamy się, w którym mieście jest ich najwięcej. Zajmują się tym przede wszystkim zespoły redakcyjne i produkcyjne. Istnieje wiele monitoringu przestrzeni internetowej, zaglądają na różne znane strony, na których można zarezerwować np. hotel, strony samych hoteli czy restauracji. Wybieramy różne lokale z różnymi recenzjami. I z dobrym, złym i dźwięcznym. Idziemy i nie rozumiemy - połowa ludzi pisze jedno, połowa drugiej - no to chodźmy, pomyśl i zobaczmy, co tak naprawdę tam jest. Widzowie znów pomagają.

W Internecie toczą się gorące dyskusje na temat legalności Twoich działań. Jedni piszą, że nie masz prawa wchodzić na teren własności prywatnej, organizować przeszukań, opowiadać się po stronie właścicieli lokali, inni w pełni Cię popierają. Kto był zaangażowany w opracowanie parametrów kontroli i jak legalne są Twoje działania?

Rozumiesz, że przejechałem już prawie trzydzieści miast i gdyby moje działania były nielegalne, nie siedziałbym w kawiarni i nie pił tej wspaniałej herbaty ziołowej. (śmieje się) Już siedziałbym gdzieś na jakimś posterunku policji.

Wszystkie nasze działania są zgodne z prawem. Przed uruchomieniem projektu pracowało wielu prawników, którzy przed wprowadzeniem mnie i ekipy filmowej bezpośrednio do instytucji dokładnie wszystko sprawdzali. Oczywiście rozumiemy, do czego mamy prawo, a do czego nie.

Podczas kontroli lokali narażasz się na ryzyko trafienia na nieodpowiednich właścicieli, o czym świadczą przypadki w restauracjach w Kostromie i Jarosławiu, gdzie właściciele rzucili się na twoją ekipę filmową (z tego, co wiemy, operatorzy i sprzęt były poważnie uszkodzone). Jak radzisz sobie z takimi awanturnikami?

Przejechałem już prawie trzydzieści miast i gdyby moje działania były złe, nie siedziałbym w kawiarni i pił tę cudowną ziołową herbatę.

W żaden sposób nie rozumiemy. Po incydencie zaangażowane jest już kierownictwo kanału telewizyjnego, przeciwko nim toczy się sprawa karna.

O ile wiemy, masz strażnika. Poradzisz sobie ze swoimi obowiązkami?

Zawsze byli strażnicy, ale gdy widzisz, że kilka osób jednocześnie atakuje ekipę filmową, to jest za dużo, więc postanowiono wzmocnić ochronę.

Zawsze wskazujesz mankamenty usługi i komunikujesz się z agresywnymi restauratorami i hotelarzami z uśmiechem, nie podnosząc głosu. Jak udaje ci się panować nad sobą, czy naprawdę nie chciałeś postawić tych ludzi na ich miejscu?

Bardzo trudno mnie wydostać, ale dwa razy nie mogłem się powstrzymać. Jak rondel - gotowany. (Śmiech.)

Taka praca to ciągły stres. Wyzdrowienie zajmuje dużo czasu, prawdopodobnie nie ma więcej niż jednej paczki środków uspokajających?

Jedyny raz, kiedy piłem środki uspokajające i ogólnie korzystałem z pomocy lekarzy, była Anapa. Tam był najstraszniejszy stres. Tam nawet poprosiłem o jakiś zastrzyk, bo trzęsłem się jak liść osiki. Byłem zszokowany sytuacją. Bo kiedy widzisz, że są bici, że z restauracji wybiegł ochroniarz we krwi… Najpierw się przytrzymałem, a potem poprosiłem operatora, żeby mnie wziął na bok. To był jedyny raz. Generalnie nie biorę środków uspokajających – piję herbatki ziołowe. (Śmiech.)

Czy instytucje próbowały cię przekupić?

Zdarza się. I próbują dojść do porozumienia. Ale rozumiecie, że do mojego projektu przywiązuje się tyle uwagi, że jak tylko gdzieś pozwolimy sobie chociaż na coś przyznać, to… już tyle miejsc słyszałam, że to wszystko są promocje. Mogę powiedzieć, że ani jeden zakład nie był promocją, a we wszystkich odwiedzanych przez nas placówkach nikt tak naprawdę nie wie o czeku. Wiem, że w niektórych miastach dowiedzą się o moim przyjeździe i umyją wszystko do czysta, boją się, chociaż nie wiedzą, czy do nich przyjadę, czy nie. Nawet jeśli przyjadę do miasta, a połowa lokali została już umyta, to już jest zwycięstwo. A więc nie chcę nawet słuchać tego, co nam tam proponują, bo wtedy cały program nie będzie miał sensu.

Image
Image

Czy podczas kontroli spotkałeś się z nadzwyczajnymi przypadkami?

Kiedy zobaczyłem karaluchy w Szaszlykowie w Nowosybirsku, byłem w szoku. Co najważniejsze byłem zdumiony, wiesz co?! Nie powiedzieli: „Och, tak, och, karaluchy, teraz zrobimy wszystko, posprzątamy”, ale stali spokojnie i powiedzieli: „Dlaczego tak się martwisz? Cóż, karaluchy biegają”. Mówię: „Tak spokojnie mówisz o nosicielach infekcji, że kpią tuż pod stołami”. Wywołali mnie takie oburzenie, mówię: „Cóż, dajesz !!!”

Czy podczas kręcenia były jakieś zabawne momenty?

Tak czasami! Właściwie dużo się śmiejemy z załogą. Każdy lubi się śmiać, gdy uderzam o coś głową lub np. kiedy włączam prysznic i nagle leje się na mnie – stoję tam z włosami i makijażem i zaczynam krzyczeć – wszyscy uwielbiają takie chwile. (śmiech) Ja też potrafię się śmiać. Często nagrywamy też gopro, ale nie zawsze wyłączają nagrywanie. A czego po prostu nie kręcimy jest zabawne.

Czy poza projektem również wymagasz obsługi?

Zawsze byłem wymagający, nawet przed programem Revizorro, więc bardzo dobrze czuję się w roli gospodarza. Nie muszę gdzieś wymyślać, wypracowywać pewnych sytuacji – zachowuję się jak zwykły konsument. Zawsze miałam trochę przecenianą wymagalność. Jeśli na przykład w hotelu pokój jest brudny, pójdę do administratora i poproszę o posprzątanie podczas spaceru. Nie chodzę i nie odzywam się, oto jesteś, jesteś taka - tylko zaznaczam, spokojnie.

Twój dom jest prawdopodobnie sterylnie czysty?

Jak wszyscy są zainteresowani czystością w moim domu! (Śmiech) Mój dom jest czysty - praktycznie nigdy tam nie chodzę, bo ciągle jestem w ruchu. Nie mam czasu się umyć - przychodzi do mnie specjalna służąca i bardzo dokładnie wszystko czyści. Jestem czystą osobą.

A tak przy okazji, wynajmujesz mieszkanie, czy już kupiłeś własne?

Robię zdjęcia. Swój własny i nie wiem, kiedy to będzie. Moje wymarzone mieszkanie jest wciąż w moich snach.

Jesteś bardzo piękną i inteligentną dziewczyną, może po prostu nie ma końca aplikantom o twoją rękę i serce?

Nie mam czasu się umyć - przychodzi do mnie specjalna służąca i bardzo dokładnie wszystko czyści. Jestem czystą osobą.

Jest wielu fanów.

Czy jest młody człowiek?

Jeszcze nie. Niedawno zerwałam z chłopakiem, więc nadal jestem w pracy.

Ale nie ma czegoś takiego: „Jak jestem sam”, „Muszę wziąć ślub”, „Co powiedzą ludzie”?

Wcale nie jestem banałem. Dla mnie osobiście w wieku 20-25 lat było za wcześnie – nie mogłam zostać ani dobrą matką, ani dobrą żoną, w końcu w życie rodzinne trzeba wejść z pełnym zrozumieniem tego, czego się chce.

Rozwijam się bardzo logicznie, zgodnie z moim wewnętrznym światem: od 20 do 30 lat pracowałem, robiłem karierę, żyłem, dużo się uczyłem, podróżowałem. Może tak, taka osoba nie była potrzebna, ale miałem poważny związek. Ogólnie jestem spokojny o pieczątkę w paszporcie. Uważam, że mężczyzna obok ciebie absolutnie nie trzyma tej pieczątki w paszporcie - to inna historia - powinna być jakaś wymiana energii.

Uważam, że mężczyzna powinien mieć też swoje życie, swoje hobby, swoje hobby. I moje też. Musimy się wspierać. I wiem na pewno, że istnieje taki związek, i to jest związek mojego planu. Teraz jestem gotowa – rozumiem, że już bym chciała mieć rodzinę, rozumiem jakiego człowieka potrzebuję, rozumiem co jestem gotowa zrobić dla tego związku, niż nawet poświęcenia. Być może nawet teraz, jeśli mogę tak powiedzieć, szukam. Tak. Miałam zaledwie 35 lat, kiedy zaczęłam myśleć o ślubie. Ostatnio. (Śmiech.)

Nigdy nie śniło mi się, żeby się ożenić. Każdy ma inną drogę, nie mogę osądzać ludzi. Ktoś ma szaloną miłość w wieku 20 lat - ludzie biorą ślub i żyją całe życie, wspólnie pokonują różne przeszkody. To jest cudowne. Po prostu tego nie miałam, myślę, że to źle, jeśli kobieta ma 25 lat i nie ma chłopaka, zaczyna panikować i wychodzi za mąż tylko dlatego, że tego potrzebuje. Opinia publiczna jest dla mnie zawsze bardzo obojętna. Jeśli powiedzą: „Och, ona ma 35 lat i nie jest mężatką, to coś z nią jest nie tak”, nie obchodzi mnie to. Wiem kim jestem, mogę bronić swojego zdania, nawet jeśli stoję po jednej stronie, a po drugiej stronie całego świata. Jeśli tak myślę, tak myślę.

Co robisz poza pracą? Masz hobby?

Mam wiele hobby. Dbam o kondycję, uprawiam sporty jeździeckie, chodzę na jogę. To właśnie robię cały czas. Czas teraz mniej więcej na to pozwala, dlatego odnowiłem abonament do klubu fitness, ale jednak jeszcze tam nie byłem. (Śmiech.)

Prowadzę lekcje mistrzowskie, opowiadam o pewnych subtelnościach dziennikarskich, jak ciężko mi było, jak się zachowywać. Mówię o moim programie.

Bardzo lubię też gotować, gościć przyjaciół w domu. Generalnie jestem domowa – po wycieczkach siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę, mówię: „Przyjdźcie wszyscy do mnie”.

Image
Image

Wyglądasz niesamowicie w każdym odcinku! Wybierasz własną garderobę czy to zasługa stylistki?

W ogóle nie ufam stylistom. Mam dobry gust, a wszystkie ubrania i stylizacje wybieram osobiście. Nawet jeśli mnie jakoś źle pomalowali, proszę o przemalowanie - nie wejdę tak w kadr. Sam wybieram wszystko, aż do butów. Wielkie dzięki kanałowi, że powierzyli mi wybór obrazu.

W rzeczywistości nawet cały wizerunek prezentera został wymyślony przeze mnie - te czerwone usta, zebrane włosy, taka surowość. Wszystkim się to podobało i postanowili go opuścić.

Jak się ubierasz w prawdziwym życiu?

Naprawdę kocham ubrania. To prawda, że spotkał mnie kiedyś młody człowiek i nawet mnie nie rozpoznał. (Śmieje się) Miałem na sobie czapkę, jakieś dżinsy. Lubię się ubierać na różne sposoby – lubię zarówno odzież sportową, jak i klasykę. Jedyne, co nie jest mi w ogóle bliskie, to „strój lalek Barbie”, praktycznie nie noszę takich sukienek. Uwielbiam powściągliwą elegancję w obrazach, proste linie.

Uwielbiam rosyjskich projektantów, niektóre rzeczy szyję na zamówienie - ogólnie mogę nazwać siebie zakupoholikiem. Bardzo lubię modę i kupuję wiele rzeczy.

Jesteś gospodarzem projektu telewizyjnego, ale czy sam oglądasz jakieś programy?

Generalnie ludzie bardzo mało oglądają telewizję - mogę to na pewno powiedzieć. Wyglądać. Głównie po to, aby wiedzieć, jakie są projekty, kto je wykonał, aby ocenić z profesjonalnego punktu widzenia.

Uwielbiam rosyjskich projektantów, niektóre rzeczy szyję na zamówienie - ogólnie mogę nazwać siebie zakupoholikiem. Bardzo lubię modę i kupuję wiele rzeczy.

A czasami oglądam programy telewizyjne. Po prostu zwariowałem na punkcie wielu programów telewizyjnych. Jak wszyscy inni oglądam Grę o Tron. Z wielką przyjemnością obejrzałem "House of Cards" 2 sezony. Ostatni program telewizyjny, który naprawdę mi się podobał, to Straszne Opowieści. Wyszedł jeden sezon, wciąż czekam na drugi, dlaczego tak długo go kręcą. (Śmieje się) Ogólnie uwielbiam programy telewizyjne.

Prawdopodobnie jest trochę uprzedzeń do rosyjskich programów telewizyjnych, ale pracowałem dla jednej firmy, zrobiliśmy film o filmie i bardzo podobał mi się serial „Kuchnia”. Myślę, że to jeden z najlepszych projektów, jakie robią. Znam wszystkich chłopaków z zespołu, kocham aktorów. Więc możemy też robić dobre seriale.

A o niektórych projektach, oprócz profesjonalnego punktu widzenia, rzadko się kręcę. Mogę powiedzieć, że kiedy w zeszłym roku był „Głos” (gdzie był Nargiz Zakirova) - włączyła go i nie mogła go przełączyć. Projekt po prostu mnie w to wciągnął – wyglądał i tak – rzadko.

I oczywiście nie możemy nie zapytać Cię o Twoje nazwisko. Początkowo wszyscy myśleli, że to pseudonim. Czy były jakieś zabawne przypadki związane z nazwiskiem?

Bardzo dobrze wyszło z nazwiskiem. Jest bardzo dobra w telewizji. I przez cały czas były zabawne chwile. W szkole nazywano mnie zarówno „lekkim”, jak i „latającym”. "Gdzie jest tutaj latający?" (Śmiech) Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że mam jakieś niezwykłe nazwisko, kiedy byłem w pierwszej klasie … Wszyscy - Iwanow, Pietrow, Sidorow … Lecę, a cała klasa się śmiała i Byłem tak urażony. Wróciłem do domu i zapytałem: „Mamo, czy mamy jakieś nietypowe nazwisko?” Mama do mnie: „Dlaczego?” I mówię jej, że wszyscy się ze mnie śmiali. I powiedziała mi: „Masz najbardziej niezwykłe i najfajniejsze nazwisko, jakie istnieje, więc nie martw się”. (Śmiech.)

Zalecana: