Nie ma dnia bez kolejki
Nie ma dnia bez kolejki

Wideo: Nie ma dnia bez kolejki

Wideo: Nie ma dnia bez kolejki
Wideo: MISTER D. x ANJA RUBIK - CHLEB (official video) 2024, Kwiecień
Anonim
Nie ma dnia bez kreski
Nie ma dnia bez kreski

Panuje ugruntowana opinia, że ludzie wykonujący zawody kreatywne to z reguły niechlujcy, bezradni w życiu codziennym, strasznie zdezorganizowani, samolubni, nieodpowiedzialni, niezwykle wrażliwi i drażliwi. Wykształcił się taki stereotyp, coś na kształt naukowca, jaki jest przedstawiany w komediach – kudłatego faceta w różnych kolorach skarpetek, ekscentryka i melancholika.

Jeśli naprawdę rozumiesz, to każdy zakochany w swoim zawodzie jest osobą kreatywną. To znaczy trochę nie z tego świata i może równie dobrze wpaść na listę wyżej opisanych postaci. A to nie jest jeszcze powód, by posądzać go o egocentryzm czy codzienną niezdolność. Zwykle oskarża się o to partię aktorów, poetów, pisarzy, dziennikarzy, a publiczność, czy to widzowie, czy czytelnicy, z czułością wypowiadają się o niedociągnięciach swoich ulubieńców, a ci ostatni z entuzjazmem wymyślają coraz więcej nowych wad. Teraz jest modny.

Jedna pani, która niedawno wyrobiła sobie nazwisko w dziennikarstwie,"

„Moja żona wie o dzieciach!” - powiedziała inna postać pop. Mówią, że mam ważniejsze rzeczy do zrobienia! Byłem tak poruszony tym punktem widzenia, że powstał ten artykuł.

Innym powodem jego powstania było zdanie mojego przyjaciela i kolegi: „To biznesmeni i bizneswoman robią karierę! A ty i ja tworzymy i cierpimy!” Zostało to powiedziane w mocnym pijaństwie iz dużą dozą autoironii, ale wielu z naszego bractwa pisarzy tak uważa. Reszta, jak mówią, orka bez błysku w oczach i entuzjazmu, a my, wybrańcy, zajmujemy się sztuką. Nie wiem, nie jestem pewien i mogę odpowiedzieć tylko za siebie.

Mój dyplom mówi - literacki niewolnik, a to powinno oznaczać, że jestem w wiecznej literackiej niewoli, moje kajdany i kajdany, radość i duma to język rosyjski. Ale jeśli zacznę siedzieć i podziwiać swój dyplom, który w pewnym stopniu potwierdza moje prawo do bycia wybranym, jeśli nazywam siebie pisarką i tego samego wymagam od innych, nie zacznę od tego lepiej pisać, a oni nie zaczną publikować moje artykuły i książki bardziej intensywne.

Jednak niektórzy pisarze myślą inaczej. Ci nieuznani geniusze szturmem podbijają wydawnictwa i związki pisarzy, niosąc przed sobą wszelkiego rodzaju listy polecające, dyplomy, recenzje wybitnych znajomych. Oczywiście dostanie się do personelu popularnego magazynu jest znacznie łatwiejsze z czyimś patronatem, ale prędzej czy później szef będzie zainteresowany bezpośrednio twoją pracą, a nie listą wysokich rangą przyjaciół. Złoty środek to najlepsza opcja, gdy sam jesteś coś wart, a ktoś jest za tobą. Jeśli coś z tego nie wystarczy, to też nie ma znaczenia, najważniejsze jest wyznaczenie sobie określonego celu.

Kiedyś dostałem dużo ciosów w plecy tylko dlatego, że „schyliłem się”, by opublikować historię miłosną. Moi koledzy uważali, że nie da się wyrobić sobie nazwiska na tym bulwarze, a opłatę za książkę uznano za darowiznę. W tym czasie sami intensywnie pisali „na stole”, dla potomności i przyszłego uznania własnego geniuszu. I gardzili tak zwaną brudną robotą.

Podobną opinię o tworzeniu różnych „historii miłosnych” znaleziono w poważniejszych kręgach. Na przykład starsza ciotka, redagując moją następną książkę, zalotnie zapytała: „Może ja też powinnam zostać pisarką? Jest o czym opowiadać!” - i tajemniczo przewróciła oczami, oczekując szczegółowych pytań. Nikt jej nie zapytał, obraziła się i oświadczyła: „Żartuję, oczywiście, nigdy się do tego nie zniżę!”

Praca w niepełnym wymiarze godzin w dziedzinie dziennikarstwa wywołała również gryzący grymas na twarzach pracowników literackich. „Włącz się w szeregi tych hackerów, tych łowców truskawek?!” - Wielu z nich było oburzonych, a podobny snobizm spotykano nie tylko ze strony osób starszych, ale także wśród moich rówieśników. Młodzi chłopcy byli gotowi zrzucić winę na cały świat za to, że nie wydrukowali swoich opusów i usiedli z podniesionymi nogami, czekając na szczęśliwą gwiazdę.

Niestety, z doświadczenia wiem, że gwiazdy, szczęśliwe i nie takie, nigdy tak po prostu nie spadają nam na głowy. Najpierw musisz odpowiednio zapalić niebo, rozbić firmament. A kreatywność to wciąż, moim zdaniem, ta sama kariera - są wzloty i upadki, nagłe sukcesy i straszne intrygi. Działa tu dobrze znana zasada - najpierw pracujesz dla nazwiska, potem to działa dla Ciebie!

A jednak głównym słowem definiującym jest praca! Możesz oczywiście poczekać na inspirację lub wycisnąć linię na godzinę, ale w ogóle po co to wszystko? Jak napisała Masha Arbatova: „Jeśli jest tak ciężko, po co cierpieć?” Zgadzam się absolutnie - kreatywność jest kreatywnością tylko wtedy, gdy człowiek czerpie z niej przyjemność. A z procesu iz rezultatu, a muza nie ma z tym absolutnie nic wspólnego. W końcu nikt nie odwołał prawa zachowania energii - jeśli stworzysz, wydasz swoją siłę, nerwy, talent, oddasz kawałek swojej duszy, to na pewno wróci. Jak zielone banknoty lub entuzjastyczne oklaski, ale w każdym razie powróci. Najważniejsze, żeby nie stracić serca i pracy.

Wiem, że umiem pisać, a niektórym nawet sprawiać radość, a ciężko mi usiąść do stołu, a bardzo często nie ma słów, a nawet myśli. Ale jeśli się nad tym zastanowisz… jeśli użyjesz swojej wyobraźni… i włożysz trochę wysiłku, tylko trochę. Jedno zdanie, drugie, cały akapit, a teraz nie możesz oderwać głowy od komputera. Wygląda na to, że robienie tego, co kochasz, jest najłatwiejsze, ale kiedy udręka kreatywności, kiedy nie drukują przez lata, kiedy różne prace na pół etatu, takie jak dzieci z boku, to jest przerażające. A to wszystko tylko z twojej woli, sam decydujesz, co jest możliwe, co jest wstydliwe, gdzie jest granica, przekroczenie której przestajesz być twórcą, a stajesz się tylko koniem pociągowym. Nie rzemieślnik, bo rzemieślnik brzmi dumnie, jest człowiekiem biznesu, profesjonalistą, nawet jeśli nie ma zapału, wyobraźni. Dla mnie jeszcze lepiej być grafomanką (swoją drogą nic wstydliwego, sądząc po dosłownym tłumaczeniu, czegoś takiego nie ma – miłośnik pisania nie jest maniakiem, nie paparazzi, ani nawet amatorem) niż leniwa osoba o wielkich możliwościach i talentach. Dla mnie lepiej zarabiać na życie robiąc to, co kochasz, a nie czekać, aż pozwoli Ci na to Twoja sytuacja finansowa, aż Twoje dzieci dorosną lub mąż to zniesie.

Kreatywność to nie hobby, to styl życia i cokolwiek się w niej wyraża, czy to dziennikarstwo, czy haft krzyżykowy, najważniejsza jest tutaj wytrwałość i ciężka praca. Być może fala sukcesu cię odbierze, twoje imię zabrzmi w całym kraju, staniesz się sławny, twoja kariera będzie zazdrościć …

Jednak za miesiąc lub dwa zapomną. Jeśli jesteś na to gotowy, śmiało i wraz z piosenką czekaj na wiatr w plecy! W przeciwnym razie - pracuj, trzeszcząc serce, zlane potem, z satysfakcją pocierając dłonie. „Nie ma dnia bez kolejki!”, Jak mówią, „dusza musi działać!” Różni autorzy, różne gatunki, ale znaczenie jest niewzruszone – to, co się dzieje, pojawia się.

Zalecana: