Nierówne pensje
Nierówne pensje
Anonim
Nierówne pensje
Nierówne pensje

Bez względu na to, ile podwładnych ma fajny szef, zawsze pozostanie po pierwsze małą córeczką dla rodziców, a po drugie słabą kobietą dla ukochanej osoby. I to jest cholernie wspaniałe!

Co Cię powstrzymuje?

Współczesna dziewczyna wie, że musi polegać na sobie. Ona boi się słowa"

Małżeństwo zostaje odroczone na czas nieokreślony. Kosmetyki najnowszej generacji usuwają starzenie się, modelują i masują, zachowując sylwetkę w oryginalnej formie. Ale kiedy kariera robi się sama, pozostawiając pole pod inne uprawy, a niektóre wyżyny życia zostają podbite, pojawia się pytanie o zwykłe kobiece szczęście. I tu mamy do czynienia z jednym z paradoksów życia, który należy traktować jako aksjomat, bo nie ma sensu z tym walczyć.

Okaże się, że nie tak łatwo znaleźć siebie, takiego wspaniałego i mądrego człowieka, człowieka równego. Zarówno w wieku 33, jak i 22. Pełnoletni rówieśnicy są już od dawna w związku małżeńskim, młodsi wybierają młodsze, starsi mężczyźni albo mają solidny „bagaż”, albo nie nadają się już dla pary ciekawej pięknej kobiety. Sądząc po zawartości licznych kobiecych forów internetowych, znalezienie dziś przyzwoitego i dobrego mężczyzny jest problemem nie do pomyślenia. I nawet jeśli odpowiedni okaz wpadnie w pole widzenia, zawsze za tobą stoi ktoś młodszy i bardziej konserwatywny.

Ale to nie wszystko. Nagle okazuje się, że ciekawa praca i przyzwoita pensja Ci nie pomagają, a wręcz przeciwnie – przeszkadzają! Po pierwsze, sam filtrujesz ludzi według zasady „wybacz mi hojnie, jakość to nie moja produkcja”, odrzucając tych, których pięć lat temu uważałbyś za dar losu. Po drugie, oni sami, wyczuwając twoją samowystarczalność i niezależność, nie mają odwagi angażować się w walkę.

Podręcznikowym przykładem jest Gosha vel Goga vel Zhora vel Gora vel Georgy Ivanovich z epopei „Moskwa nie wierzy we łzy”. Był pozytywny człowiek („I nie ma braków!” – Katerina płacze do swoich przyjaciół we łzach), ale nie mógł zrobić takiego drobiazgu – nie mógł znieść swojej żony, dyrektorki. „W ten sposób dała jasno do zrozumienia, że status zawodowy jest dla niej ważniejszy niż mój, osobisty status!” – wyjaśnia Gosha, której mąż jej przyjaciółki Nikołaj wyjawia: „Tłumacz”.

Ja tłumaczę. Głowa rodziny wcale nie jest pozycją nominalną. Oznacza przywództwo we wszystkim: w podejmowaniu decyzji, w łóżku, w podziale obowiązków. Z tej samej opery wywodzi się głośne powiedzenie „to nie męska sprawa – zmywanie naczyń” i zwyczaj płacenia za kobietę w restauracji. Wyższość finansowa jest potężną bronią i to nie tylko i nie tyle w rodzinnych bitwach, ale także w poczuciu własnej wartości mężczyzny. A jeśli wystarczy kobiecie czarować do autoafirmacji, to mężczyzna musi być bogaty. Mężczyzna, który mieszka z bogatą kobietą, nazywa się żigolo i nic więcej. A zapewnienia kobiet, że wszystkie są takie same - najlepsze i najbardziej ukochane, aw ogóle pieniądze to tylko papier - nic nie znaczą. Mężczyźni w to nie uwierzą. A wszystko dlatego, że kobiety naprawdę są przebiegłe.

Nie wiem, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów „Moskwa nie wierzy we łzy”. Ale naukowcy, którzy borykają się z problemem „nierównych płac” są zgodni: takie rodziny są opłacalne tylko w rzadkich przypadkach. Od kobiety wymaga się zbytniego taktu, by nie komentować „braku normalnego mężczyzny w domu”, zbyt rzadko mężczyźni są skłonni pogodzić się z faktem, że zmęczona żona domaga się odebrania jej części obowiązków domowych. Do podstawowego przekonania, że gospodynią domową jest żona i nikt inny nie miesza się z irytacją, że jest pozbawiony prawa mężczyzny do uderzania w stół i krzyczenia „Kto do diabła zarabia?”

Niech mężczyzna będzie głównym zarabiającym. Odpowiada to zarówno psychologii, jak i od dawna ustalonej strukturze relacji. I to wcale nie jest sprzeczne z ciągle rosnącą falą super pensji kobiet. Tyle, że jeśli człowiek ma głowę na ramionach – a nie potrzebujemy innych – to sam może zarabiać. I zawsze, w każdych warunkach, pozostać prawdziwym mężczyzną. Są rodziny, w których mąż jest gospodarzem. Słynna Kamenskaya i jej niezawodny Aleksiej są ucieleśnieniem marzeń nowoczesnych dam biznesu. Ale nawet zarabiając miliony, nie powinieneś deklarować tego w życiu rodzinnym. Niech mężczyzna wierzy, że nadal jest żywicielem rodziny i jest odpowiedzialny za rodzinę, na której mu zależy. Nie pozbawiaj go tej radości. Przynosząc ukochaną szykowne bukiety, dogadzając jej, patrząc na gablotę w sklepie jubilerskim, odpowiadając pozytywnie na pytanie „czy nas na to stać” – to dreszczyk emocji znany mężczyznom, którzy zarabiają pieniądze. A jeśli ma jakieś kłopoty z pracą - cóż, to właśnie kobieta ma go wspierać i inspirować.

A w ich jednomyślnym odrzuceniu zbyt odnoszących sukcesy dziewczyn mężczyźni są absurdalnie podobni. Niezależnie od tego, czy jest to prezes dużego banku, czy nauczyciel akademicki, jego zdaniem mąż powinien być przynajmniej trochę wyższy od żony. Albo - żona jest jeszcze trochę niższa. Zależy to od tego, jak postawisz pytanie - albo jedno, aby wejść o stopień w górę, albo drugie - aby zejść. Nawiasem mówiąc, niektóre kobiety są absolutnie pewne, że uporczywe pragnienie mężczyzny, aby mieć dziecko, to nic innego jak podświadome pragnienie przywiązania żony do domu, aby była bardziej zależna - czytaj, kobieca.

Nawiasem mówiąc, pewien mężczyzna, odnoszący sukcesy prawnik, powiedział: "Och, kobieta biznesu to coś. Chodzi w drogim garniturze, na obcasach, w rękach teczkę za sześćset dolarów, laptop w teczce, trzaski drzwi swojego peugeota i odjeżdża. zakochanie się w takim i podbicie jej to naprawdę wyczyn. Chociaż nigdy tego nie próbowałem: przerażające."