Jak zorganizować imprezę z małym budżetem
Jak zorganizować imprezę z małym budżetem

Wideo: Jak zorganizować imprezę z małym budżetem

Wideo: Jak zorganizować imprezę z małym budżetem
Wideo: 5 sposobów na... IMPREZĘ Z KUMPLAMI - DRUŻYNA NA 5! #4 2024, Może
Anonim
Image
Image

Przeżyliśmy różne czasy, także te niezbyt proste. I policzyli grosze - a który uczeń nie liczy? Nie, rodzice oczywiście pomogli, ale nie starczyło na wszystko, tylko na niezbędne.

Wydaje się smutne, co? Ale szczerze, wcale nam się nie smuciło! Sekret jest prosty – byliśmy młodzi! Oczywiście marzyliśmy o innym życiu, wiedzieliśmy, że może być inaczej, ale o te wszystkie drobiazgi – całkowity deficyt, brak pieniędzy – bardzo łatwo było się martwić.

Teraz opowiem wam historię, która faktycznie przydarzyła mi się osobiście.

A więc mam dziewiętnaście lat, jestem studentką, moja ukochana, która za pół roku zostanie moim mężem, też jest studentką. A my głupcy chcieliśmy romansu. A jednak - dlaczego głupcy? Był taki wiek, kiedy nic nie straszy ani nie przeraża.

Zebraliśmy się na daczy. Co jest tutaj pozornie przerażające, tym bardziej ekstremalne? Pomyśl tylko - letnia rezydencja! Nawiasem mówiąc, z piecem i kuchenką gazową. A nawet w okolicach Moskwy.

Ale ekstremum było obecne - w styczniu spadło trzydzieści pięć stopni. Była tak wspaniała zima, że pękły baterie i ludzie rozpalili pożary na dziedzińcach.

A my - do daczy! W końcu najważniejszy jest las, śnieg, drewniany dom. I jesteśmy razem! (Inni przybędą później.)

Image
Image

Pierwszy samochód, który złapaliśmy, zatrzymał się w centrum - coś tam "zagotowało się" i się zepsuło. Drugi znajduje się w Okrużnej. Rozładowujemy i ponownie ładujemy. Prawie nie ma ludzi, którzy chcieliby wydostać się z miasta, w ciemność, zimno. Jednego dało się namówić - chciwego złapano, na szczęście dla nas. Och, długo będę wspominał tę „ścieżkę”…

„Ugotowali się”, zatrzymali się - jednym słowem doświadczyli uroków radzieckiego przemysłu samochodowego. Gdzieś nalali wódki, gdzieś błagali o wiadro wrzącej wody.

Kierowca nas nienawidził i nie ukrywał. A my - bawiliśmy się: jakie przygody przed nami!

Z Bożą pomocą dotarliśmy tam, wyładowaliśmy plecaki. Śnieg sięga do piersi, bramy nie można otworzyć - w domu jest łopata. I znów się bawimy! Przeszliśmy przez płot, przeciągnęliśmy rzeczy, otworzyliśmy dom.

W domu - tak "ładnie" jak na ulicy, nie ma różnicy. Rozpalili piec, zapalili gaz - wszystkie cztery palniki - stopili śnieg i ugotowali pierogi. Wypiliśmy herbatę. Łóżko zostało zaciągnięte do kuchni - tam było trochę bardziej humanitarnie. Zasnęliśmy oczywiście pod trzema lodowymi kocami. Piec trwał i nie chciał się stopić.

Rano wystawienie nosa było straszne. Na górze, pod sufitem, gdzie wznosiło się ciepło z pieca, wszystko było dosłownie gorące, a na podłodze stało wiadro pełne niedokończonego lodu.

Ale znowu nie smuciliśmy się, a piec rano był dla nas bardziej miłosierny. A wieczorem koledzy mieli przyjechać pociągiem.

Image
Image

Posprzątaliśmy dom, stopiliśmy kilka wiader śniegu na kuchence i wyszliśmy na zewnątrz, aby udekorować choinkę. Wybraliśmy ten najbardziej puszysty, założyliśmy blichtr, kulki i girlandy. Oczyściliśmy ścieżkę do domu.

I wszystko było dla nas łatwe, wszystko było zabawne, wszystko było radością. Przyjechali znajomi, dwie pary - oszołomione, odrętwiałe w pociągu i podczas długiej podróży ze stacji.

Praca szła pełną parą: chłopaki rąbali drewno opałowe, nakrywali do stołu, a my, dziewczyny, przygotowywaliśmy świąteczny stół.

Dochodzimy więc do budżetu na to ryzykowne wydarzenie. Co było zaplanowane na naszym świątecznym stole? Przypomnę: jesteśmy studentami, nieudolnymi, a na wsi jest kolejna ostra faza deficytu.

Staraliśmy się jak najlepiej: kroimy warzywa na Olivier - oczywiście z kiełbasą. Ogórek był solony i jeden. Ani świeże, ani marynowane, ale - nie ma go!

Dalej jest sałatka z różowym łososiem. Całkiem tanie i bardzo proste: puszka różowego łososia w puszkach, ryżu i cebuli. Oczywiście majonez. Następnie sałatka serowa z czosnkiem i sałatka z buraków ze śliwkami.

Śledź to chudy Iwashi, innego nie było. Ale nic, uciekło - z cebulą i pachnącym olejem. Dla niej - ziemniaki, gdzie bez niej.

Co jeszcze tam było? Puszki szprota i saury błagały moją matkę, ciasta ze stołu mistrza podarowanego przez żałosną babcię są w papierowej torbie. A także - pół beczki suchej kiełbasy, właśnie skradzionej z lodówki rodziców.

Wszyscy razem, kto mógł i miał czas.

Oczywiście ubieraliśmy się i malowaliśmy, ale buty nie przydały się: zakładano filcowe buty do sukienek, podłoga nadal bezlitośnie dmuchała.

Na stole stały proste świece i bardzo ożywiały skromną wiejską oprawę. Kolorowe światła na żyrandolu zamigotały. Wazon pachniał sosnową gałązką z szyszkami. I nasze „kreacje”. Byliśmy szczęśliwi! A kiedy jedli i pili, wyszli razem na ulicę.

Image
Image

Rozpalili ognisko i tańczyli wokół udekorowanej choinki, wykrzykując pieśni ochrypłymi głosami.

Potem tańczyli i krzyczeli w domu, tańczyli bardzo „wolne” tańce do Joe Dassina.

Graliśmy w szarady, miasta i coś jeszcze – nie pamiętam.

Niektórzy faceci przebrani za Snow Maiden, to było zabawne.

Uspokoił się o świcie. Obudziliśmy się wieczorem iz radością zjedliśmy to, co zostało, a resztki jak zwykle okazały się bardzo słodkie.

Wyjechaliśmy późnym wieczorem. Szczerze mówiąc, bardzo chciałam wrócić do domu - do ciepłego mieszkania i pod ciepły prysznic, do galaretki mamy i ciast babci. Czy zostawili nam coś smacznego? Nie są tak bezduszni!

W pociągu zasnęliśmy razem.

Ile lat minęło od tego czasu, Panie! Ile wody przepłynęło pod mostem! Ile było wszystkiego w naszym życiu: zarówno dobrego, jak i złego - wszyscy.

Ale ten Nowy Rok, beztroski, szalony, lekkomyślny, bardzo zabawny i bardzo budżetowy - najbardziej budżetowy w moim życiu - wciąż pamiętam i uważam go za najlepszy!

Image
Image

Maria Metlitskaya - autorka nowel i opowiadań. W swoich książkach opisuje zwyczajny los zwykłych ludzi. Soczysty język, fascynujące historie, lekka ironia wyróżniają styl prawdziwego mistrza. Metlitskaya, bez nadmiernego moralizowania i przygnębiających notatek, podnosi poważne problemy moralne, etyczne, społeczne i psychologiczne, z którymi boryka się prawie każdy z nas. Wydawnictwo „Eksmo” opublikowało nową książkę Marii Metlitskiej „Dziennik teściowej”.

Może dlatego, że byliśmy młodzi i absolutnie nieustraszeni? Tak, może.

A jednak to nie jedyny punkt. Wtedy wiedzieliśmy, jak stworzyć sobie wakacje z niczego.

I teraz? Oczywiście byliśmy leniwi, oczywiście zmęczeni i niestety nie wyglądaliśmy młodziej, oczywiście byliśmy rozpieszczani - jest ponuro i niechętnie dużo gotujemy, a poza tym w sklepach jest wszystko, na każdy gust i budżet. Przysmaki - kawior, kiełbasa, ryby - stały się dość powszechnym pożywieniem.

Stroje są też dość przystępne – nie trzeba biegać, poniżać się i wychodzić.

Ale na pewno coś straciliśmy. Ostrość doznań, czy coś.

Mimo to prawdopodobnie młodość …

Ale - nalegam! - wakacje to przede wszystkim stan ducha, który nie zależy od grubości portfela i dostępności smakołyków na stole, niekoniecznie jest to droga restauracja czy kraje zamorskie.

Święto to rodzina i bliscy, którzy zebrali się przy twoim stole. A także - co jest dla nich przygotowane przez twoje ręce, a co jest dla nich ukryte w jasnych workach pod drzewem. Wakacje to wszystko, w co wkładasz swoje serce i duszę.

Maria Metlitskaya specjalnie dla "Cleo"

Zalecana: