Spisu treści:

Liza Boyarskaya: „Jestem gotowa zdobyć 30 kg za rolę”
Liza Boyarskaya: „Jestem gotowa zdobyć 30 kg za rolę”

Wideo: Liza Boyarskaya: „Jestem gotowa zdobyć 30 kg za rolę”

Wideo: Liza Boyarskaya: „Jestem gotowa zdobyć 30 kg za rolę”
Wideo: Сергей Безруков и Елизавета Боярская, «Полминуты» (OST «Оптимисты», Михаил Идов) 2024, Kwiecień
Anonim

W kwietniu ukazał się film „Status: Free”, w którym główną rolę kobiecą zagrała Elizaveta Boyarskaya. W przeddzień premiery zdjęcia rozmawialiśmy z nią o tym, dlaczego dziewczyny opuszczają Danilę Kozłowskiego, jak radzić sobie z wiosenną depresją, wychowywać cudowne dziecko i jaka jest misja Doktora Clowna.

Image
Image

Liza, wypuszczany jest film z twoim udziałem "Status: Free". Danila Kozlovsky, twoja stara przyjaciółka, była producentem i wykonawcą głównej roli męskiej. Opowiedz nam o strzelaninie na tym zdjęciu

Blitz Pytanie "Cleo":

- Czy przyjaźnisz się z Internetem?

- Tak.

- Czym jest dla Ciebie niedopuszczalny luksus?

- Za drogie ubrania, biżuteria wysadzana diamentami. Jestem za minimalizmem.

- Gdzie spędziłeś swoje ostatnie wakacje?

- Na daczy pod Petersburgiem.

- Czy miałeś przezwisko jako dziecko?

- Nie.

- Jesteś sową czy skowronkiem?

- Wszystko zależy od harmonogramu prac.

- Jak łagodzisz stres?

- Czytanie, komunikowanie się z bliskimi.

- Co Cię kręci?

- Interesująca praca.

- Z jakim zwierzęciem się kojarzysz?

- Nie kojarzę się ze zwierzętami.

- Masz talizman?

- Nie.

- Jaka melodia jest na twojej komórce?

- Standardowy.

- Jaki jest twój wiek psychologiczny?

- Od 16 do 30 lat. Zależy od sytuacji.

- Jaki jest twój ulubiony aforyzm?

- Twoje granice są tylko w twojej głowie.

- Film „Status: Wolny” to męska wersja opowieści o Bridget Jones. Kiedy Danya zaprosiła mnie do roli głównego bohatera, od razu zainteresowałam się jego propozycją. Bo Kozlovsky nie zaoferuje nic złego. (Uśmiecha się) Film okazał się naprawdę bardzo interesującym scenariuszem. Dostałem rolę dziewczyny, która opuściła Kozłowskiego … do dentysty, granego przez Vladimira Selezneva. Ten obraz był jego debiutem fabularnym.

Dlaczego dziewczyny chodzą do dentystów? Ponieważ dentyści tańczą cha-cha-cha. (Śmieje się) Aby kręcić, musiałem nauczyć się tańca latynoamerykańskiego. Ponieważ zgodnie z fabułą z dentystą, moja bohaterka stała się bliska tylko ze względu na ogólne hobby tańca.

Tańczysz od 13 lat, a nawet wstąpiłeś do Szkoły Choreograficznej Waganowa, ale dlaczego odszedłeś zaledwie miesiąc później?

- Nie opuściłem szkoły Vaganovskoe, wyleciałem z gwizdkiem. (Śmiech) Może jestem dobry w tańcu, ale nie mam danych, żeby ćwiczyć zawodowo taniec. Niestety jestem w tej kwestii amatorem.

Masz teraz czas na tańczenie dla siebie?

- Całe moje życie to taniec. Cały czas tańczę w domu, w pracy. Chętnie zgadzam się na projekty, w których trzeba tańczyć. Jeśli opisujesz moje życie jako taniec, to jest to styl wolny. Kocham walca, square dance, sambę i namiętne tango.

Image
Image

Dlaczego nie uczestniczysz w różnych projektach tanecznych i lodowych?

- Udział w projektach tanecznych i lodowych zajmuje dużo czasu i wysiłku. Wolałbym spędzić ten czas na aktorstwie, na mojej rodzinie. I umiem tańczyć, jeździć na deskorolce dla siebie.

Udział w takich projektach jest potrzebny przede wszystkim PR. Chcę być niepopularny, ale poszukiwany w moim zawodzie. Dla mnie osobiście ilość błysków w magazynach, w telewizji nie jest ważna, a do zawodu aktorskiego poszedłem nie po to, by być rozpoznawanym na ulicy lub proszony o autografy, ale po prostu dlatego, że ją kocham, lubię rozumieć materiału, pracuj z nowymi filmowcami, ożywiaj i odkrywaj nowe postacie.

Do roli w filmie „Uciekinierzy” trzeba było wziąć lekcje sztuk walki, nauczyć się jazdy konnej. Dlaczego odmówiłeś dublowania?

- To mój pierwszy film przygodowy. Podczas kręcenia musieliśmy utonąć w bagnie, pływać w lodowatej rzece, jeździć konno. I nigdy wcześniej nie jeździłem konno, więc przed zdjęciami wziąłem lekcje jazdy konnej na hipodromie w Petersburgu. Ja też pierwszy raz walczyłem w kadrze, celowo odmówiłem dublowania, chciałem zrobić wszystko sam. Walczyliśmy uczciwie - wtedy bolało mnie całe ciało, a łokcie i kolana były kompletnie posiniaczone. Ale to jest taka jazda! Niezapomniane uczucia.

Przeczytaj także

Boyarskaya z kwadratem i grzywką stała się kopią Umy Thurman
Boyarskaya z kwadratem i grzywką stała się kopią Umy Thurman

Aktualności | 16.03.2021 Boyarskaya z kwadratami i grzywką stała się kopią Umy Thurman

– Jakich innych umiejętności sportowych musiałeś się nauczyć w przypadku ról filmowych lub teatralnych?

- Aby zagrać w filmie akcji „Łowcy nagród”, musiałem opanować sztuczki kaskaderskie. Mieliśmy jedną wielką scenę kaskaderską, kiedy zostałam wyrzucona z furgonetki. Kręciliśmy to przez dwa dni. Pracował ze mną profesjonalny zespół kaskadera Olega Korytina. W tym filmie jestem bardziej Milą Jovovich niż Lizą Boyarską. (Śmiech) Byłem torturowany, wbijano mi igły pod paznokcie, a to wszystko na tle wybuchających furgonetek. To było dla mnie ciekawe doświadczenie.

- Kiedy wyraziłeś głos Baby Jagi w kreskówce „Trzej bohaterowie na odległych brzegach”, przyznałeś, że byłoby interesujące, gdybyś wcielił się w rolę Baby Jagi w makijażu. Jesteś uważana za jedną z najpiękniejszych współczesnych aktorek, dlaczego nagle takie pragnienie - zostać Babą Jagą?

- W tym roku zagrałem Babu Jagę w spektaklu „Noworoczne przygody Maszy i Viti” w Teatrze Małym Dramacie. Królewna Śnieżka, Kopciuszek, wszelkiego rodzaju księżniczki - to wcale nie jest dla mnie interesujące. Ale Baba Jaga jest moją bohaterką! Charakterystyczny wizerunek. Takie przerażające włosy i makijaż. Jest tylko zewnętrznie przerażająca i bardzo urocza. Jestem aktorką, a nie standardem piękna i chcę być inna. Brzydkie dzisiaj, piękne jutro. Uwielbiam eksperymentować ze swoim wyglądem. Zawód daje mi duży plus pod względem wyglądu. Ponieważ aktorka musi się zmienić. Jestem gotowy na wszelkie zmiany zewnętrzne, jeśli rola jest tego warta. W razie potrzeby ogolę głowę i przytyję 30 kg!

Image
Image

Co jest tajemnicą twojej urody? Jak dbasz o swoją twarz i ciało?

- Podstawą pielęgnacji skóry i ciała jest dla mnie krem nasenny i nawilżający. Cały czas kupuję różne kremy, szukając tych, które zawierają kwas hialuronowy, ponieważ jest dobry dla skóry.

Uwielbiam rozpieszczać twarz maskami domowej roboty. Najbardziej podoba mi się maska z kwaśnej śmietany z aloesem. Wymieszaj dwie łyżeczki aloesu z dwiema łyżkami kwaśnej śmietany. Nałóż maskę na twarz, przytrzymaj przez 15 minut, a następnie spłucz zimną wodą. Skóra będzie jak u dziecka.

Kilka lat temu w jednym z wywiadów powiedziałeś, że nie umiesz gotować. Czy coś się zmieniło w małżeństwie?

- Wraz z małżeństwem wszystko się zmieniło. Należy zauważyć, że nauka kulinarna jest dla mnie łatwa. Kiedy coś gotuję w domu, zawsze patrzę na książkę i od czasu do czasu próbuję jej spróbować, aby sprawdzić, czy idę we właściwym kierunku. Uwielbiam piec Charlotte, ciasto napoleońskie, nawet jeśli jest trudne do przygotowania, ale dam sobie z tym radę. Mówią, że potrafię pysznie gotować.

Twój mąż, Maksim Matveev, przestrzega prawidłowego odżywiania. Czy udało mu się zauroczyć Cię ideą zdrowego odżywiania, czy nadal kochasz fast foody?

Teraz wybieram zdrowe fast foody i stosuję zdrową dietę. To bardzo ważne dla piękna duszy i ciała.

- Teraz wybieram zdrowe fast foody i trzymam się prawidłowej zdrowej diety. To bardzo ważne dla piękna duszy i ciała. Przed spotkaniem z Maximem często odwiedzałem McDonald's. Teraz chodzę po tym miejscu. Ale pokochałam biofast food! W moim rodzinnym Petersburgu jest restauracja z biofast foodem. Wszystko jest tam pyszne! Buraczki, napój imbirowy, szpinak, puree z selera, burrito z falafelem, napój imbirowy… Precz z McKwaczem, hurra zdrowy fast food!

Co myślisz o dietach? Co pozwala zawsze pozostać w formie?

- Po prostu miałem szczęście z konstytucją. Moja mama i tata są szczupli. A przejście na dietę jest dla mnie niemożliwe. Natychmiast się załamuję. To wcale nie jest moje! Chociaż nie chcę się chwalić, uważam się za osobę o bardzo silnej woli. Jeśli potrzebujesz coś osiągnąć, na pewno to osiągnę. Wcale nie jest mi trudno coś odmówić, mogę się wyczerpać pracą, nie zasnąć przez trzy dni: nakręcić i zagrać sztukę - proszę! Potrafię znieść każdy stres psychiczny, emocjonalny i fizyczny, ale taka głupota, jak odmowa jedzenia pysznego jedzenia, nie jest. Oto paradoks. Spróbowałem tego dla zainteresowania - trzymałem go tylko przez pół dnia.

A jednak, moim zdaniem, jest tu problem psychologiczny. Siedzisz tu, jesz, a w tej chwili myślisz, że wyzdrowiejesz, nie zmieścisz się w sukience. W rezultacie wszystko na pewno tak będzie! A jeśli dostroisz się do tego, że to, co zjadłeś, w żaden sposób ci nie zaszkodzi, wszystko się ułoży! Na przykład, kiedy jem pyszne wypieki, nigdy nie myślę, że wszystkie te pyszności zostaną od razu zdeponowane we wszystkich miejscach. Sweet jest integralną częścią mojego życia, nie mogę bez tego żyć.

Image
Image

Wielu aktorów z Hollywood przestrzega zasad surowej żywności. Wśród nich jest Demi Moore, która jest w świetnej formie i wygląda młodziej niż na swoje lata. Co myślisz o takich sekretach piękna i zdrowia?

- Wydaje mi się, że dieta witariańska nie jest do końca odpowiednia dla naszego klimatu. Kiedy mieszkasz w gorącym kraju, na wyspach, możesz być witarianem. Staram się trzymać eko-żywności, ale jednocześnie nie stawiam sobie wyraźnych ograniczeń. Tuż obok Maxima, z wiekiem zaczynam rozumieć: jesteśmy tym, co jemy, a ty musisz uważać na swoją dietę.

Byłem niedawno w Ameryce, w Nowym Jorku, gdzie teraz wszyscy podlegają idei zdrowego stylu życia. Pojawiła się tam ogromna ilość sklepów o nazwie Real food, które sprzedają produkty ekologiczne, niemodyfikowane genetycznie, bez żadnych dodatków. Co najważniejsze, produkty te stały się tańsze niż konwencjonalne, ponieważ gwałtownie wzrósł popyt, odpowiednio konkurencja, a co za tym idzie, wygrał konsument.

Przeczytaj także

Ładniejsza Boyarska pojawiła się na nowym zdjęciu
Ładniejsza Boyarska pojawiła się na nowym zdjęciu

Aktualności | 09.04.2020 Ładniejsza Boyarskaya pojawiła się na nowym zdjęciu

A wieczorami w Nowym Jorku biega całe miasto. Wszystko! Wyobraź sobie chodzenie między biegającymi ludźmi z zawodnikami, w mokrych koszulkach… Są świetni: rzucili palenie, zaczęli jeść żywność ekologiczną i uprawiali sport! Byłem też zaskoczony, że Amerykanie piją wodę z kranu. Mówią: „Mamy najczystszą wodę”. Na początku byłem zaskoczony: przychodzisz do restauracji, a tam są duże zamglone karafki z wodą, jej smak jest dziwny, nie w tym sensie, że jest paskudny, ale niezwykły. Okazało się - dotknij. Można tylko zazdrościć, picie z kranu jest tutaj niedopuszczalne.

- Temat depresji wiosennej jest teraz aktualny. Jak radzisz sobie ze złym nastrojem?

– Słowo „depresja” brzmi fatalnie, prawie jak zdanie. Oznacza to, że nie ma dokąd iść dalej, a życie traci sens. Staram się unikać takich słów. Jeśli jestem w złym humorze, to jest ku temu powód i staram się to naprawić, poprawić swoje życie. Zaczynam pracować nad swoim wewnętrznym światem: zajmuję się kreatywnością, dużo czytam, komunikuję się z Maximem, z rodzicami, oglądam dobre filmy… Uczę się łatwiej odnosić do otaczającej mnie rzeczywistości. Konieczne jest uczucie lekkości, wtedy zrozumiesz, że depresja jest stanem przejściowym i jutro pojawi się słońce.

– Czy wraz z narodzinami syna coś drastycznie zmieniło się w Twoim życiu i w Tobie?

- Po pojawieniu się Andryushy bardzo się zmieniłem. Stałem się milszy, spokojniejszy, bardziej tolerancyjny. Pojawiła się pewność siebie. Kiedyś byłem bardzo zależny od opinii innych ludzi. Teraz to uczucie zniknęło.

Mój synu, moja rodzina jest na pierwszym miejscu. Nadal ważne jest dla mnie realizowanie się w aktorstwie. Jestem osobą kreatywną, żyję sceną i moimi rolami w kinie, w teatrze. Ale teraz najważniejsze dla mnie jest urzeczywistnienie siebie jako matki, jako żony. Wychowaj godnego człowieka.

- W ciągu miesiąca po porodzie weszłaś na scenę. Co pomogło ci szybko nabrać formy?

– Miesiąc po urodzeniu syna zagrałem w teatrze sztukę „Życie i los”.

Mama powiedziała mi, że miesiąc po moim urodzeniu siedziała na scenie na sznurku i z łatwością trzepotała we wszystkich swoich teatralnych kostiumach. W tym sensie chciałem być jak moja matka. Szczerze mówiąc sama przyszłam do teatru i poprosiłam, żebym nie przedłużała urlopu macierzyńskiego. Nie od razu nabrałam formy, ale było to dla mnie dość łatwe, minimalne sporty i minimalne ograniczenia dotyczące jedzenia. Nie byłam na dietach, po prostu jadłam mądrze. W czasie ciąży nie jadłam trzech ciastek dziennie. Jeden wystarczył. (śmiech.)

Image
Image

Twój syn kończy 3 lata w kwietniu. A on już czyta, uczy się liczyć, uczy się angielskiego, chodzi do teatru. Powiedziałeś nawet, że myślisz o wysłaniu go do szkoły w wieku 5 lat. Czy początkowo zamierzałeś wychować cudowne dziecko?

- Naszym celem nie jest wychowywanie cudownego dziecka. Chcemy wychować szczęśliwą, wszechstronną osobę, dla której wszystkie drzwi będą otwarte. Staramy się włożyć w to maksimum wiedzy i umiejętności.

Andryusha dorasta w atmosferze niesamowitej miłości. I to jest najważniejsze dla dziecka w każdym wieku. Staramy się, aby w każdej sekundzie poznawał świat, mówimy mu, wyjaśniamy, co się wokół niego dzieje, czytamy mu wiersze – zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Traktujemy go jak dorosłego, rozmawiamy z nim poważnie, pozwalamy mu dotykać, powąchać, dotykać wszystkiego. Andryusha naprawdę to lubi. Od urodzenia pozwalamy naszemu synowi słuchać muzyki klasycznej. A mój tata robi dla niego prawdziwy pokaz kukiełkowy.

Od urodzenia pozwalamy naszemu synowi słuchać muzyki klasycznej. A mój tata aranżuje dla niego prawdziwy teatr lalek.

W każdej wolnej chwili zajmujemy się dzieckiem. Andryusha i ja chodzimy do teatru na występy dla dorosłych. Coś mu się podoba, innym nie, ale z zainteresowaniem ogląda występy Andryushy. W teatrze staje się taki poważny i bez uśmiechu, spokojny, cichy.

Czytamy mu nie tylko bajki, ale także literaturę klasyczną dla dorosłych. Andryusha lubi Brodskiego i uczy swoich wierszy, a nie tylko „W lesie urodziła się choinka”.

Andrey czyta, uczy się angielskiego, już umie liczyć. Wielu nie posiada tych umiejętności nawet w wieku 6-7 lat, kiedy idą do pierwszej klasy. Dlatego myślę, że nasz synek jest już gotowy do szkoły. A w wieku 5 lat Andryusha będzie mogła iść do pierwszej klasy.

Chcemy, aby w przyszłości dla naszego syna wszystkie drzwi były otwarte, aby był osobą wszechstronną i mógł wybrać zawód, który mu odpowiada. Sprzeciwiam się kształceniu specjalistycznemu, które jest obecnie tak promowane w naszym kraju. Uważam, że człowiek powinien otrzymywać w szkole jak najwięcej informacji o otaczającym go świecie, a nie tylko studiować wąsko wyspecjalizowane specjalizacje. Ponadto w latach szkolnych dość trudno jest określić swoją przyszłą ścieżkę. Na przykład w szkole nie wiedziałem, jaki zawód wybrać, ale było oczywiste, że jestem humanitarny.

Czy chciałbyś, aby twój syn kontynuował rodzinną dynastię?

- Chciałbym, żeby miał możliwość wyboru własnej drogi. A kim będzie, to do niego należy decyzja. Chcemy dać mu możliwość wyboru, a nie kształcić go na aktora, filozofa czy matematyka.

Na drugie urodziny Twój syn otrzymał już komputer do nauczania dla dzieci w prezencie. Czy uważasz, że warto uczyć dziecko zaawansowanych technologii od dzieciństwa? W Londynie zdarzył się przypadek, kiedy rodzice nie mogli odebrać iPada 4-letniej dziewczynce i musiała zostać wysłana do ośrodka rehabilitacyjnego na tzw. digital-detox…

- Wielu rodziców kupuje gadżety dla swoich dzieci, aby zająć je i uwolnić czas na relaks. W ten sam sposób dzieci oglądały bajki w telewizji. To nie jest właściwe. Kupiliśmy komputer do nauki dla dzieci, aby nie robić przerwy od naszego dziecka. Andryusha uczy się na komputerze tylko pod nadzorem dorosłych: czy to ja, czy Maxim, czy jego niania. Nie więcej niż dwie godziny dziennie. W dobie nowoczesnych technologii komputery, tablety, telefony od dawna stanowią integralną część naszego życia. Staramy się zapoznać naszego syna z nowoczesnymi technologiami, przekazać mu niezbędną wiedzę o otaczającym go świecie, zaspokoić jego ciekawość. Jednocześnie tłumaczymy Andryushie, że nowoczesne technologie to tylko część naszego życia. Komunikacja między ludźmi na żywo jest zawsze ważniejsza niż komunikacja z gadżetami. Na szczęście sam Andryusha lubi komunikować się z ludźmi bardziej niż z komputerem. W takich sprawach rodzice zawsze dają przykład. Kiedy telewizor jest włączony w domu przez całą dobę, komputer i dorośli siedzą przy swoich telefonach, dziecko zaczyna naśladować zachowanie rodziców.

Rzadko oglądamy telewizję, wyłączamy telefony przy obiedzie i nie „zawieszamy się” godzinami w sieci WWW.

Żyjemy według innych zasad. Rzadko oglądamy telewizję, wyłączamy telefony przy obiedzie i nie „zawieszamy się” godzinami w sieci WWW. Dużo ciekawiej jest dla mnie chodzić na spacer, rozmawiać z Maximem, bawić się z Andryushą, czytać książkę, niż surfować po Internecie. Prawdziwej komunikacji nie da się niczym zastąpić.

Jak spędzasz swój wolny czas?

- W wolnym czasie rozmawiam z rodziną, bawię się z Andryushą, dużo czytam. Maxim i ja często chodzimy do kina, staramy się nie przegapić rosyjskich premier filmowych. Chodzimy z przyjaciółmi do teatru, na wystawy. Całe moje dzieciństwo spędziłem w Muzeum Rosyjskim. Nie należę do tych dziewczyn, które spędzają wolny czas w salonach SPA. Wypoczynek kulturalny jest mi bliższy.

Image
Image

Twój mąż Maxim jest jednym z dyrektorów fundacji charytatywnej Doctor Clown. Opowiedz nam o działalności fundacji. Czy kiedykolwiek grałeś rolę „Doktor Clown”?

- Tak, moim mężem jest dr Clown. Maxim jest dyrektorem artystycznym tej fundacji charytatywnej. Przynosi szczęście dzieciom.

Dr Clown to osoba, która przychodzi do szpitala w stroju klauna, komunikuje się z dziećmi, daje im szczęście i nadzieję na szczęśliwą przyszłość.

W rzeczywistości jest to bardzo ważny rodzaj pracy charytatywnej. Na przykład w Izraelu jest taki zawód, doktor Clown, na szczeblu państwowym, za który ludzie zarabiają. W naszym kraju wszystko to dzieje się na zasadzie wolontariatu, ale Maxim bardzo stara się znaleźć fundusze i partnerów dla funduszu. Sam kilkakrotnie brałem udział w akcjach „Doktor Clown”.

A Maxim i ja jesteśmy w zarządzie Healthy Youth Center, centrum rehabilitacji dla dzieci uzależnionych od narkotyków. A ostatnio po prostu poszliśmy do chłopaków. To są fantastyczne dzieci, niesamowite… Rozmawialiśmy z nimi do serca, oglądaliśmy ich występy, bo mają dużo twórczej resocjalizacji. Więc kiedy patrzysz na nich, na ludzi, którzy walczą o życie, zaczynasz doceniać swoje. Że żyjesz tak spokojnie… nawet jeśli są jakieś drobne problemy, ale to wszystko takie bzdury, kiedy ludzie tutaj, na twoich oczach, wgryzają się tylko po to, by przeżyć. A patrząc na nie, zaczynasz doceniać swoje życie. I są niesamowicie mili, otwarci. Są jak dzieci-motylki z nagą skórą, z całkowicie nagim sercem. Rozpaczliwie potrzebują naszej pomocy, bardzo ważne jest dla nich, aby w naszych oczach nie byli narkomanami, którzy nie chcą być traktowani z pogardą, ale aby im wierzono. I mogę szczerze powiedzieć, wierzę w tych facetów…

Zalecana: