Kryzys wieku szkolnego
Kryzys wieku szkolnego

Wideo: Kryzys wieku szkolnego

Wideo: Kryzys wieku szkolnego
Wideo: Kacperczyk - Kryzys Wieku Wczesnego 2024, Może
Anonim
Studia
Studia

Wiosną zeszłego roku boleśnie było patrzeć na koleżankę - była chudsza, spała z twarzy - a wszystko przez jej pierwszoklasistkę, której zdrowie nagle się pogorszyło i miała problemy z nauką.

Wszystko zaczęło się tak dobrze! Dziewczyna była przygotowana, nie mogła się doczekać pójścia na studia, a pierwsze miesiące nie sprawiały jej kłopotów - wszystko było dla niej łatwe, niewiele pomogła, była zachwycona kolegami z klasy i wydawało się, że lubi nauczyciela. A po feriach zimowych mamie wydawało się, że dziecko niechętnie chodzi do szkoły. Na początku nie przywiązywali do tego zbytniej wagi - cóż, nigdy nie wiadomo, nie starczyło mi odpoczynku, lenistwa…

Nagle zaczęła narzekać na ból brzucha. Wygląda na to, że nie od razu zwrócili na to uwagę, ale kiedy siedmioletnia dziewczynka zaczęła mieć moczenie (a to, jak wiadomo, moczenie nocne), rodzice zaniepokoili się, zabrali dziecko do specjalistów, ale oni nie znaleźli nic złego, radzili mu więcej chodzić, pić witaminy, nie oglądać telewizji przed pójściem spać i tym podobne. Na tle tego wszystkiego jakoś nie zauważyli trojaczków, w dzienniku pojawiło się kilka komentarzy. Wtedy to, po przeanalizowaniu sytuacji, jeden z lekarzy skierował pacjenta do psychoterapeuty.

I miał rację! Dziewczynce "rozmawiano" i okazało się, że już w drugiej ćwiartce miała konflikt z nauczycielem. Zdolne, ale trochę powolne dziecko z nieszablonowym myśleniem nie pasowało do szkolnej struktury. Potrafiła zadać nieoczekiwane pytanie podczas wyjaśniania, nie od razu odpowiadała na uwagi nauczycielki, nie liczyła „jak należy”, ale w sposób sprytny, którego nauczył ją tata. A nauczycielka nie to, że "nie lubiła", ale zaczęła ignorować, nie zauważać (a może nie doceniać oceny).

Córka mojej koleżanki jest bardzo wrażliwa, od razu się zdenerwowała, na początku nadal przynosiła piątki i czwórki, ale utajony niepokój dał się odczuć bólami "fantomowymi" i mokrą pościelą. Rodzice pilnie rozmawiali z nauczycielką, pracowali z psychologiem i pod koniec ostatniego kwartału wszystko się względnie ustabilizowało; teraz przyszły drugoklasista znów czeka na pierwszy września. Coś się wydarzy dalej…

Ta historia – jedna z wielu – wyraźnie ilustruje trudności „drugiego okresu kryzysu”, który zwykle pojawia się w wieku siedmiu lub ośmiu lat (zdarza się to oczywiście na różne sposoby, niektóre wcześniej, inne później; wszystko zależy od dziecko). Uważa się, że ten „kryzys” mija łatwiej niż pierwszy, po trzech lub czterech latach i przy mniejszych stratach niż „wybuchowy” nastoletni. Jednak moim zdaniem ten okres jest dla dzieci prawie trudniejszy, ponieważ zwykle wiąże się to z takim „szokem”, jak pójście do szkoły.

Pierwsze trzy lata nauki są bardzo ważne: psychologowie, lekarze i nauczyciele są zgodni co do tego, że to, jak dziecko się wykaże, jak ukończy szkołę podstawową, zależy od tego, jakie wskaźniki przeniesie do kolejnego ogniwa, a nawet jak będzie dalej studiować w instytucie. A na początku może to być bardzo trudne. Faktem jest, że kiedy dziecko twierdzi, że mimo wszystkich swoich sztuczek czuje się chroniony, jego matka jest tam, nawet jeśli jest na niego zła. Do pewnego stopnia nastolatek ma ukształtowany światopogląd, szersze wyobrażenie o otaczającym go świecie, większe grono przyjaciół, a pierwszoklasista wydaje się być wrzucony do wody. Wymagania w szkole są zupełnie inne – o ile w przedszkolu dzieciak bawił się, spał i sporo robił, to teraz dużo musi robić sam, czuje odpowiedzialność, nie zawsze jest mama. Jeśli coś nie pójdzie dobrze - w szkole lub w rodzinie, zapewniona jest nerwica.

Co więcej, problemy mogą być zupełnie inne. Na przykład rozwód (lub sytuacja na skraju rozwodu) rodziców, którzy w ferworze rodzinnych bitew pamiętają dziecko tylko wtedy, gdy odchylenia w jego zachowaniu (aż do ucieczki z domu), studia (złe oceny i komentarze) i dobre samopoczucie stają się zbyt oczywiste. Często w ten sposób mały chytry facet próbuje zbliżyć rodziców do siebie, „mści się” za brak uwagi lub daje sygnał SOS dostępnymi mu środkami. To samo dzieje się czasami, gdy w rodzinie pojawia się drugie dziecko; Ponadto starszy brat lub siostra zaczyna przedstawiać „dziecko” - leżą zwinięte w łóżeczku, biorą smoczek do ust, gorzej mówią - „bełkoczą”.

Tutaj to zależy od mamy - dobrze, jeśli możesz szybko nawigować i przełączyć dziecko na jakąś konstruktywną aktywność. Mimo wszystkich problemów staraj się niczego nie tracić z oczu - Twój mały uczeń wrócił ze szkoły zdenerwowany, mówił lekceważąco o swoich kolegach, nie chciał chodzić na lekcje, był zmęczony, nie koncentrował się. Mogą to być pierwsze oznaki nadchodzącej katastrofy, więc znajdź czas na rozmowę, zapytaj, jak sobie radzisz, co lubisz, a co nie, z jakimi trudnościami się spotykasz…

Jeśli twoje dziecko jest z rasy niemych (są też takie - nie wypowiadają słów, wszystkie muszą być "pociągnięte"), znajdź inne podejście, na przykład zadawaj pytania wiodące. Powiedzmy, że widzisz, że coś jest nie tak; nie wahaj się, zacznij: „Czy wszystko w porządku? Lubisz nauczyciela? Nie kłócisz się z przyjaciółmi? Co, walczyłeś z Saszą? Dlaczego?” itp. Nawet jeśli wszystkie odpowiedzi są „normalne”, nadal zrozumiesz, gdzie „sprawa jest nieczysta”. Nie zatrzymuj się, „obracaj” dziecko dalej, prawie na pewno ma wielką potrzebę wypowiedzenia się, ale z jakiegoś powodu się opiera. Oceń dla siebie - jeśli Twoje dziecko ma maniery lidera, może nie odnieść sukcesu w prowadzeniu klasy lub jest rywalizacja z innym uczniem.

Jeśli dziecko jest ciche i wycofane, te cechy mogą się nasilić w pierwszych miesiącach szkoły. Jeśli to wierci się, to możliwe, że czterdzieści pięć minut to dla niego ciężka praca (na Boga, nie wiem, co tu robić, ale jakoś trzeba walczyć). I wyciągnij odpowiednie wnioski. A potem - idź!

Julia Aleksandrowa

Zalecana: