Proszę, uważaj mnie za feministkę
Proszę, uważaj mnie za feministkę

Wideo: Proszę, uważaj mnie za feministkę

Wideo: Proszę, uważaj mnie za feministkę
Wideo: Юмористический РАЗГРОМ ФЕМИНИСТКИ - #ГудНайтШоу Квартал 95 2024, Może
Anonim

Kiedy byłem w instytucie na trzecim roku, mój kolega z klasy Denis przyprowadził swoją przyszłą żonę na zajęcia - aby się zapoznać. Panna młoda miała na imię Anya i przedstawił nas jej w następujący sposób: „Fedya jest poetką, Asia jest pierwszą pięknością wydziału, Evgenia (czyli ja jestem tą jedyną) jest ostoją feminizmu na naszym kursie”. …

Image
Image

Wszyscy się śmiali, ja też, chociaż czułem się trochę nieswojo.

No dobra, nie można mnie nazwać poetą, naprawdę nie jestem rywalką Asi (muszę też podziękować, że nie zostałam nazwana drugą pięknością wydziału), ale nie zostałam zauważona w żadnym szowinizmie seksualnym, traktowałem mężczyzn hojnie (nie mylić z „protekcjonalnym”), czasem nawet lepiej niż kobiety… Na kursie są tylko trzy dziewczyny, a nikt z nas nie został przyłapany na akcie dyskryminacji płciowej (ani nawet próby popełnić taki czyn). A potem mam do jakiej etykietki mi przylgnęli: FEMINISTKA, a nawet ostoją tego kierunku współczesnej socjologii na podstawie całego kursu.

Zapytałem moich innych kolegów z klasy - dlaczego ten Denis to ja? Może go czymś obraziłem? Odpowiedziano mi: obraziłeś nas wszystkich - spójrz, jak traktujesz mężczyzn. Cóż, zacząłem patrzeć, uważnie analizując każde moje działanie w odniesieniu do tych cudownych stworzeń, nie jest jasne, dlaczego się na mnie obrazili. Kilka dni później wyizolowałam ze swojego zachowania te fakty, które nie świadczyły na korzyść mojej naturalnej kobiecej esencji.

Najpierw: Nie używałam makijażu na zajęciach w college'u, a makijaż robiłam tylko na randce. Kierownik naszego kursu powiedział mi kiedyś: „Wy dziewczęta, smarujcie sobie nawet usta, bo inaczej wydaje nam się, że nie jesteśmy uważani za mężczyzn!”

Druga: Nie wstydziłem się nieprzyzwoitych słów używanych w żartach. „Prawdziwa kobieta powinna się wstydzić, zarumienić i uciekać!”

Trzeci: Okazuje się, że źle się ubierałem. Uwielbiałam nosić dżinsy i golfy. „Kobieta powinna ubrać się tak, żeby chciała się natychmiast rozebrać!”

A moi koledzy z klasy uważali za najstraszliwszą zbrodnię, że nie pozwoliłem mi dać światła, nie zmusiłem ich do ustąpienia mi miejsca i noszenia ciężkich toreb, nie pozwoliłem też płacić za mnie w kawiarni lub w transporcie i nie udawał, że otwierają dla mnie drzwi i pozwól mi iść dalej. Bardzo grzecznie odmówiłem tych znaków uwagi: „Dziękuję bardzo, nie, jakoś sobie zrobię”. Ale okazuje się, że to był mój największy grzech na gruncie feminizmu.

Jak mam wytłumaczyć, że jedynym powodem mojego „dziękuję, nie-ja-jakoś-siebie” jest najwyższy szacunek dla mężczyzn i niezrozumienie faktu, że muszą się mną opiekować. Dlaczego są gorsi ode mnie? Dlaczego ci szanowani ludzie, z którymi jestem przyzwyczajony komunikować się na równych warunkach, mają mi służyć - otwierać drzwi, służyć, zapalać papierosa i tak dalej? Dlaczego kolega z klasy, z którym otrzymujemy to samo stypendium, miałby kupić mi bilet autobusowy lub kawę w stołówce studenckiej? A możesz sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli kupię mu ten kupon, kawę lub kufel piwa?

Okazało się to niemożliwe do wytłumaczenia, a fakt, że mogę wspiąć się przez płot lub przeskoczyć rów bez pomocy przyjaznej męskiej ręki, jest powszechnie uważany przez moich znajomych za obraźliwy.

Okazałam się bardziej wyrozumiała i postanowiłam pokazać swoją charakterystyczną hojność: skoro tak bardzo potrzebują mojej słabości, bezradności, a nawet komercji, cóż, postaram się odpowiadać ich wyobrażeniom o prawdziwej kobiecie, tak naprawdę nie chcę obrażać moich bliskich przyjaciół.

Ale główną lekcją dla mnie była znajomość z prawdziwą parodią mnie. Do naszego działu przybyła nowa asystentka laboratoryjna Oksana. Grenadier dziewczyna. Mówiła donośnym basem, przeklinała i paliła fajkę (w skrajnych przypadkach zgadzała się na "Belomor"). Oksana zawsze wyprzedzała samców, jeśli trzeba było przesunąć stoły, szafy i sofy, i nie zgłosiła się na ochotnika do pomocy, ale po prostu chwyciła ten właśnie stół, szafę lub sofę i przeciągnęła go, mówiąc: „Ech! Mimo wszystko nie uzyskasz pomocy od chłopów”. Nie tylko nosiła dżinsy - swetry i nie używała makijażu, Oksana nosiła męskie kurtki, czapki i dusiła się męskimi perfumami.

Kiedy przyszła do instytutu w spódnicy, moja koleżanka z klasy - znana całemu instytutowi kobieciarz - zrobiła jej całkiem przyzwoity komplement. Oksana uderzyła go w twarz słowami: „Idź zabiegać o swoje dziewczyny! Nie jestem taki! Spójrz, jak tylko zobaczą krótką spódniczkę, starają się pod nią wczołgać!” Co więcej, sama przyniosła zapalniczki obu dziewczynom i przedstawicielowi płci męskiej, raz widziałem, jak Oksana zabiera pudełko wódki od dwóch doktorantów, aby sama zaniosła je na wydział. Jej jedynym argumentem było: „Jest ciężki”. A jednak – zupełnie anegdotyczny przypadek – opowiadając o filmie Oksana, chcąc zobrazować, jak główny bohater niósł ukochaną w ramionach, nie pomyślała o niczym lepszym, jak złapać młodego mężczyznę (wzrost 180, waga – niemała) w jej ramionach i zacznij kręcić się z nim po pokoju w tempie walca.

Widząc to wszystko, zrozumiałem, dlaczego łagodne ćwierkające ptaki, frywolne i zalotne, nigdy nie trzymające w rękach nic cięższego niż torebka, są bliżej i droższe mężczyznom. Zrozumiałem i pospieszyłem, aby ponownie przemyśleć swoje zachowanie. Teraz idę do pracy w obcisłych spódnicach; Rumienię się pilnie w odpowiedzi na niejednoznaczne komplementy; rano spędzam co najmniej pół godziny na makijażu; jeśli jestem zaproszony na obiad, to w zasadzie zostawiam portfel w domu i nigdy nie noszę przy sobie zapalniczki – dlaczego? - Wokół jest tylu uroczych mężczyzn, którzy tylko marzą o tym, żeby pomóc mi zapalić papierosa.

Powiedziałam: „Nie dla feminizmu!”, bo bardzo się bałam, że ktoś za moimi plecami nazwie mnie „grenadier girl”. Ale od tego czasu, ponieważ czułam się jak prawdziwa kobieca kobieta, a nie tylko przyjaciółka i towarzyszka moich znajomych mężczyzn, zaczęłam się bardzo bać determinizmem seksualnym.

Kiedyś w recenzji nowego filmu mojego kolegi przeczytałem zdanie: „…tak częsty kobiecy problem jak wybór między dwoma mężczyznami…” Byłem zszokowany i poprosiłem o wyjaśnienie: czy mężczyźni nigdy nie mają wyboru problem? Mówiono mi, że mężczyźni nie robią problemów z takich drobiazgów, takie bzdury to los kobiet. (prawie bez tchu) powiedziałem: „To jest męski szowinizm – powiedz tak!” Na co usłyszałem odpowiedź: „To jest szowinizm wśród kobiet i samoświadomość wśród mężczyzn!”

Z tej uwagi byłem odrętwiały, nie mogłem znaleźć słów, ale trochę później pomyślałem: może wszystko na próżno, może na próżno, że przyjaźnię się z nimi na równych zasadach, wtedy staram się odpowiadać ich pomysł? Może powinniśmy zebrać się w sobie i wkopać nasz feminizm w ich męską samoświadomość, co?…

Zalecana: