Spisu treści:

Jaki jest najlepszy sposób na znalezienie pracy?
Jaki jest najlepszy sposób na znalezienie pracy?

Wideo: Jaki jest najlepszy sposób na znalezienie pracy?

Wideo: Jaki jest najlepszy sposób na znalezienie pracy?
Wideo: Jak znaleźć wymarzoną pracę w miesiąc (w 3 krokach)? 2024, Może
Anonim
Image
Image

Kiedyś musiałem dostać pracę w praktyce produkcyjnej. To znaczy pracować w określonym przedsiębiorstwie przez kilka tygodni za darmo i zdobyć cenne doświadczenie oraz certyfikat z pieczęcią. Ale trzeba było znaleźć wysoko wyspecjalizowane przedsiębiorstwo, a to nie jest takie proste. Mama znalazła znajomych, którzy zgodzili się mi pomóc. Poszedłem do ich biura, zadzwoniłem na wewnętrzny telefon, rozmawiali ze mną jakoś niegrzecznie, kazali mi czekać pół godziny i ogólnie zachowywali się bardzo arogancko. Wyszedłem, zatrzaskując ciężkie drzwi. I poszedłem do sąsiedniej fabryki, gdzie nie miałem znajomych. Zostawiłem paszport na wachcie i poszedłem prosto do dyrektora. Następnego dnia poszedłem na trening. Pracowałem pół dnia, byłem szanowany i doceniany, a nawet dobrze płaciłem studentowi.

Jak lepiej znajdź pracę przez przyjaciół czy przez samą siebie? Bycie sobą jest niewątpliwie przyjemne. Fajnie, gdy trochę się ciebie boją i nie okazują ci najmniejszego negatywu. I oczywiście, co za negatyw, gdy wujek sam jest reżyserem. Pierwsze dni w takiej pracy wydaje się, że jesteś jak z bajki i nie musisz się nikogo bać, nie musisz się spieszyć, by zadziwić wszystkich swoim niesamowitym występem. Przecież już jesteś najlepszy, jesteś już na koniu. Ale potem, z biegiem czasu, rozglądasz się dookoła i uświadamiasz sobie, że w pracy zostajesz sam. Twoi koledzy przyjaźnią się ze sobą, dyskutują, kłócą się, godzą, chodzą na lunch w tłumie w pobliskiej kawiarni, a ty jesteś trochę oddzielony, jak nieznajomy. Rozmowy cichną, gdy wchodzisz do pokoju, uśmiechy stają się napięte, a zdania są wyraźnie artykułowane. A jeśli spróbujesz zdobyć pewność siebie i powiedzieć, że na przykład sam uważasz swojego wuja za okrutnego tyrana, będzie to postrzegane tylko jako prowokacja i będzie wydawać się absolutną hipokryzją. Ogólnie będzie ci ciężko. Jest też całkiem możliwe, że wujek zapłaci ci mniej, niż na to zasługujesz, bo jesteście krewnymi, a pozycja firmy nie jest tak stabilna. Powie też tacie (lub mężowi), że palisz na zapleczu i godzinami grasz w piłki, a oni nigdy nie potraktują cię poważnie. Tak, jest wiele wad. Ale są też plusy, mówisz. Przyjrzyjmy się im.

Korzyści „osoby powiązanej”

Ubieganie się o miejsce pracy/nauki bez egzaminów, rozmów kwalifikacyjnych i innych przesłuchań, czyli bez zbędnych kłopotów. Psychologowie twierdzą, że poszukiwanie pracy jest jednym z głównych stresorów. A dla niektórych dziewcząt stres jest męką, co jeszcze bardziej zmniejsza ich szanse na pomyślne znalezienie pracy. Moja koleżanka, z doskonałym dyplomem i imponującym doświadczeniem, nie mogła znaleźć pracy w swojej specjalności, bo kiedy przyszła na rozmowę kwalifikacyjną, zgubiła się i zaczęła jąkać się z podniecenia. A jedynym wyjściem w jej sytuacji było pozyskanie wszystkich kontaktów, za pomocą których została główną księgową w znanej firmie. I od tego czasu firma modli się o to.

- celowo tolerancyjna postawa innych ze względu na ich świadomość znajomych. Nie będą cię zastraszać, kłócić się z tobą i krytykować. Nie będą otwarcie. I tutaj ważne jest, aby zdecydować, czy przestrzeganie zewnętrznej przyzwoitości ci wystarczy, czy potrzebujesz kontaktu emocjonalnego. Kiedy spotykasz swojego szefa, możesz polegać tylko na przyzwoitości.

- obecność w pobliżu co najmniej jednej „własnej” osoby. Kiedy przybywasz „z ulicy” w zupełnie nieznane miejsce, gdzie nikogo nie znasz i absolutnie nie masz pojęcia o porządku i kulturze tej instytucji, napotykasz wiele trudności. Twoja własna osoba pomoże ci się dostosować i udzieli ci cennych porad. Opowie ci o sztuczkach korporacyjnego ubioru, opowie z wyprzedzeniem o osobliwościach i pasjach niektórych pracowników, przypomni ci ich imiona i urodziny, ogólnie zrobi wszystko, abyś nie wpadł w pułapkę.

Korzyści z „człowieka na ulicy”

Człowiek na ulicy nie może winić nikogo poza sobą, a wszystko, co osiągniesz, będzie tylko twoim własnym osiągnięciem. Całkowita niezależność często otwiera nowe możliwości i horyzonty. Jeśli nikt się o ciebie nie boi i nikomu nie jesteś winien, staniesz się bardziej ryzykowny i zrelaksowany.

- łatwiej będzie Ci dołączyć do zespołu i zostać pełnoprawnym członkiem. I nawet jeśli szefowie nie potraktują Cię od razu poważnie, nadal będziesz miał wszystkie szanse, bo pracownicy będą dla Ciebie. Będą wiedzieć, że wszystko osiągnąłeś sam i nie pochwalić się żadnymi znajomościami. A to zasługuje na szacunek.

Ogólnie rzecz biorąc, na początku czarnemu koniowi w drużynie będzie ciężko, bo nikt nie wie, czego się po niej spodziewać. Ale elastyczność, kontakt i profesjonalizm powinny wystarczyć. A ty jesteś właśnie taką osobą, prawda?

Już lepiej znajdź pracę bardzo. Jeśli nie poradzisz sobie z pracą, będzie ci łatwiej niż „osoba z koneksjami”. Po pierwsze, znowu nie będziesz się wstydził przed tymi, którzy cię faworyzowali, i przed szefami, którzy przecenili twoje umiejętności zawodowe. Wstydzisz się tylko przed sobą, a to powinno wzbudzić twoją dumę i sprawić, że będziesz pracować ciężej. A po drugie, pracownicy będą Cię wspierać. Jeśli nie mają wobec ciebie zazdrości i potępienia, chętnie ci pomogą i ukryją twoje niedociągnięcia.

Mam znajomego - szefa dużego prestiżowego biura. Kiedyś w przypływie emocji opowiedział mi o swoim ciężkim losie. Jak się okazało po zajęciu wysokiego stanowiska, ma ogromną liczbę krewnych. A wszyscy ci krewni z kolei mają tłumy przyjaciół i wszyscy muszą być przywiązani do pracy. I nie jako sprzątaczka czy złota rączka, ale jako szef „jakiś mały otdelchik”. Poza tym działów w tym urzędzie jest znacznie mniej niż bezrobotnych krewnych mojej koleżanki. I na początku właściwie w dobrej wierze próbował je wszystkie połączyć, ale później przysiągł, że to zrobi. Ponieważ po pierwsze, krewni kategorycznie nie mogli sobie poradzić. A po drugie, zupełnie nie można było z nimi rozmawiać na poważnie. W pełni wykorzystali swoją pozycję „bratanka szefa” i nic nie słyszeli. Musiałem podpisać nakazy zwolnienia. A potem przez tygodnie wysłuchiwać płaczliwych gróźb matek i ojców próżniaków. Podobna sytuacja rozwija się wśród nauczycieli akademickich. I z całym pragnieniem pomocy „swoim” ludziom, czują na sobie ciężar rodziny kilka razy cięższy niż ty i ja. Swoją drogą, po tej rozmowie z koleżanką zdałem sobie sprawę, że wszystko zrobię sam. Czy nie mogę?

Panuje powszechne przekonanie, że w najlepiej, najlepiej opłacanych, najbardziej prestiżowych miejscach nie można dostać pracy bez kumoterstwa. Tak więc ten rower został wymyślony przez tych, którzy nie mieli siły, pewności siebie i profesjonalizmu, aby dostać dobrą pracę. I nie słuchaj ich. Wszędzie nie ma wystarczająco dobrych specjalistów, a jeśli tak, to nie potrzebujesz żadnych znajomości, uwierz mi.

Wystarczy zwrócić uwagę na kilka zasad udanej kariery „człowieka na ulicy”:

Lepiej znaleźć pracę bardzo! Bądź dumny ze swojego „ulicznego pochodzenia”, ponieważ to wcale nie jest wada. Nawet jeśli wszyscy wokół są czyimiś dziećmi, braćmi i ojcami chrzestnymi, nadal jesteś od nich silniejszy, ponieważ jesteś doskonałym specjalistą i zrobiłeś wszystko sam, własnymi rękami, bez rekomendacji i patronatu.

- nie zabiegaj nikomu o łaskę tylko dlatego, że jest silniejszy od swoich znajomych. Są też słabsi od ciebie i bardziej wrażliwi niż ty. Jeśli ci się nie uda, odejdziesz z podniesioną głową. A jeśli sobie nie poradzą – och, nie będą szczęśliwi. Dlatego miej dla nich litość i bądź na równi ze wszystkimi.

- bądź na równi i jednocześnie bądź najlepszy! W swojej sytuacji musisz pracować dla swojego autorytetu i nikt Cię przez chwilę nie pochwali. Ale wtedy być może osiągniesz, że będą dumni ze spotkania z tobą.

- zachowuj się spokojnie i pewnie ze swoim szefem. Musi zrozumieć, że ma z tobą szczęście, w przeciwieństwie do niektórych z koneksjami. Niech one będą jego bólem głowy, a ty jego radością.

A najważniejsze jest posiadanie ukochanego marzenia. Na przykład, aby zostać śpiewakiem operowym, prezydentem, elitarnym projektantem, pisać do pięknych kobiecych magazynów lub przynajmniej znaleźć pracę w jakimś wymarzonym biurze. I zrób wszystko, co możliwe. Niezależnie i pewnie. A potem wszystko się ułoży. W końcu „ludzie z ulicy” są najsilniejsi i odnoszą największe sukcesy.

Zalecana: