Dmitrij Dyużew odkrywa przestrzeń
Dmitrij Dyużew odkrywa przestrzeń

Wideo: Dmitrij Dyużew odkrywa przestrzeń

Wideo: Dmitrij Dyużew odkrywa przestrzeń
Wideo: Удар по Краматорску: погибло 50 человек, среди которых 5 детей. Панорама 2024, Kwiecień
Anonim
Dmitrij Dyużew
Dmitrij Dyużew

- Teraz masz kilka premier w teatrze na raz. Jeden z nich znajduje się na interprezie z Iriną Kupchenko. Twój bohater jest niewidomym muzykiem. Jak to było przyzwyczaić się do obrazu?

- Mój bohater nie jest bezradny. Prowadzi satysfakcjonujące życie. Od Klin dowiedziałem się o niewidomym i odnoszącym sukcesy biznesmenie. Spotkaliśmy się. Dużo rozmawialiśmy. Starałem się dostrzec wszystkie niuanse jego zachowania: gesty, mimikę, szczególną plastyczność i wykorzystałem te spostrzeżenia w pracy nad rolą.

- Premiera spektaklu „Romeo i Julia” w reżyserii Roberta Sturuy odbyła się na początku lipca na scenie Teatru Dramatycznego im. Puszkina. Grałeś Tybalta. Czy możesz nam opowiedzieć o programie?

- W spektaklu zatrudnionych jest łącznie 15 aktorów, a niektórzy z nich grają po kilka ról. Za podstawę przyjmuje się tłumaczenie Pasternaka. Nasz występ przełamuje utarte stereotypy. Romeo i Julia nie jest już świecką grą miłosną. Okazało się, że to trudna historia.

Mój bohater nie jest złoczyńcą, wręcz przeciwnie, jest bardzo ludzki. Ale żyje z bólem w duszy. Tybalt jest jednocześnie obrażonym dzieckiem i rannym zwierzęciem, zmiany w jego zachowaniu są zrozumiałe i bliskie każdemu. Jest jednym z rannych - przez los, czas, wojnę. A on szaleje, wybucha, prowokuje innych! Ale nie można go winić, tak samo jak nieszczęśliwi, złamani ludzie wcale nie są winni. Dzięki Bogu, że wielu ludzi spotkał inny los, jesteśmy szczęśliwsi, szczęśliwsi. Ale obok nas żyją nasze przeciwieństwa. Nie sposób o tym nie myśleć, nie zauważyć.

- Występujesz w programach telewizyjnych, ale sam oglądasz je w telewizji?

- Znam zachodnie programy telewizyjne tylko z ich nazw - "Seks w wielkim mieście", "Przyjaciele". Od krajowych, takich jak - „Zatrzymaj na żądanie”, „Piąty róg”, „Granica”. Niemal wszystkie seriale kręcone dla kanału Rossija są bardzo wysokiej jakości.

Generalnie nie mam czasu na oglądanie telewizji. Staram się być na bieżąco i oglądać wiadomości na wszystkich kanałach. Z programów humorystycznych bardzo lubię "OSP-Studio" i "Gorodok". Zawsze wolałem komedie. Ale nie lubię talk-show po pobycie w Big Laundry i What a Woman Wants. Tam zawsze wycina się najciekawsze rzeczy. Od tego czasu odmawiam zaproszeń na talk-show. Nadal nie oglądam dokumentu o przemocy. Rozgrywki, wypadki – ile jest możliwe i co ta informacja daje ludziom?

- Czy reklama nie jest denerwująca?

Reklamę traktuję jako maleńkie dzieło sztuki. Ale kiedy widzę dziewczynę z równoległego kursu na wydziale aktorskim w roli hodowcy spanieli, lekarza lub innego „eksperta”, chcę jej powiedzieć: „Co radzisz?”

- Jak nazywasz dobre uczynki, a co złe?

- Dobre uczynki to te, które przynoszą radość i korzyść. Musimy zapomnieć o sobie i naszych pragnieniach, zachciankach, rozejrzeć się. Bardzo ważne jest, aby zrozumieć, że jesteśmy nieistotni na tym świecie, ale każdy z nas ma cząstkę Boga i wewnętrzne światło. Oznacza to, że musimy kochać siebie. Wtedy Bóg zabierze nas do siebie.

- Jesteś wierzący. Jak wybrałeś kościół w nieznanym mieście?

- Wszystko wydarzyło się samo. Kościół był blisko mojego domu, ojciec tego kościoła stał się moim duchowym mentorem. Z nim sprawdzam wszystkie swoje działania, konsultuję się. Nie wiadomo, jak długo Bóg da ci życie. Dlatego w każdej sekundzie trzeba starać się nie popełniać grzechu, a tylko kochać, kochać, kochać. Prowadzi nas anioł stróż, Bóg nad nami czuwa. Dlatego nie powinno być bezsensownych działań.

- Jaka jest ostatnia rzecz, którą zrobisz dziś wieczorem?

- Czytam modlitwę. Przed pójściem spać wieczorem i zasnąć. Potem mam przyjemne sny. Rano budzę się i czytam poranną modlitwę. Potem dzień mija dobrze.

- Czy wytyczne, które sobie wyznaczyłeś zmieniły się w porównaniu z tymi, które wyznaczyłeś wtedy?

- Wiesz, niedawno natknąłem się na tekst, który napisałem jako dziecko do szkolnej gazetki. Mówię tam, że warto żyć od „dziękuję” do „dziękuję”. To znaczy „dziękuję” nie jest tym pospolitym, banalnym słowem, ale raczej życzeniem, błogosławieństwem, czy czymś… Tata długo mi mówił, że powinienem być wdzięczny za wszystko, co ludzie mi robią. I muszę też umieć przeprosić. I wstydziłem się - nie chciałem tego zrobić, oparłem się, a potem wycisnąłem "Przepraszam!" - i uciekł. Takie chwile dzieci łatwo zapamiętują dzięki telewizji, bajkom.

Na przykład, gdy ktoś mówi o kreskówkach, od razu przypominam sobie bajkę o niedźwiadku, któremu tata dał torbę i powiedział: „Idź przez las, czyń dobre uczynki. Za każdy dobry uczynek poproś o włożenie kamyka do torby. Kiedy napełnisz worek, przynieś mi go”. Ta torba jest w mojej podświadomości. Wydaje mi się, że miałem taki, w którym potajemnie położyłem kamienie. Zatem sens życia tkwi w prostych prawdach. Na przykład nie popełniaj grzechów.

Marzy mi się miasto, w którym ludzie nigdy by na nikogo nie krzyczeli, zawsze by się cieszyli, razem pracowali, jedli, traktowali się nawzajem… żeby starzy i chorzy mogli pomóc… jasne, co się dzieje i dlaczego, ze względu na to, dla kogo i dla czego żyjesz.

Zalecana: