Te gadżety reklamowe
Te gadżety reklamowe

Wideo: Te gadżety reklamowe

Wideo: Te gadżety reklamowe
Wideo: Gadżety reklamowe, które wyróżnią Twoją markę! 2024, Kwiecień
Anonim
Te gadżety reklamowe
Te gadżety reklamowe

To niesamowite, jak wielu sztuczek używają nasi reklamodawcy, aby skłonić nas do zakupu ich produktu! A w co tylko nie jesteśmy gotowi uwierzyć, jeśli tylko „wszyscy byli nami zachwyceni”.

Weźmy reklamę produktów kosmetycznych. Pięknie wykonana, z udziałem idealnie smukłych modelek, które z łatwością podbijają prawdziwych macho, woła tak: słuchaj, uwierz mi, kup, bądź taka sama! A my patrzymy, wstrzymując oddech, licząc w myślach, ile dni zajmie nam praca w pracy z filiżanką herbaty zamiast obiadu, żeby kupić reklamowany balsam. Ale gdybyśmy tylko potrzebowali kremu! Nie, potrzebujemy poczucia pięknego życia, paryskiego szyku, musimy czuć się jak droga i elegancka kobieta, która „na to zasługuje!” Mój Boże, co za straszne złudzenie!

Jak tylko zaczęłam dobrze zarabiać, zaczęłam kupować drogie kosmetyki. Krem - od Garniera, tonik - od Nivea, podkład - od Max Factor, tusz do rzęs - od Margaret Astor, szminka - od Loreal. Te ładne małe rzeczy były cholernie przyjemne w użyciu, ale szybko się do nich przyzwyczaisz. I, niestety, wydawanie około jednej trzeciej mojej pensji na makijaż i pielęgnację skóry nie nabrało zaufania do siebie. Bo w pobliżu byli moi znajomi, posmarowani kremem za 9 rubli i wyglądający jak księżniczki. A osoba, dla której chciałam stać się najbardziej elegancka i najseksowniejsza, nie zareagowała w żaden sposób na moje dwa tysiące perfum ani na moje usta pokryte trwałą szminką za siedemnaście dolarów. I mimo zapewnień o reklamowej urodzie, gruchaniu: „Lubi dotykać mojej skóry” – nieczęsto starał się dotknąć mnie, pachnącego najdelikatniejszym balsamem z tej właśnie reklamy. Po prostu mnie nie kochał.

Mądrość drogo mnie kosztowała: za te same pieniądze można było gruntownie poprawić mój francuski. Ale teraz stałem się o wiele bardziej ostrożny. Nie rozumiem tych, którzy wydają duże sumy na małe rzeczy tylko po to, by stworzyć iluzję bogatego życia. Jaki jest sens kupowania chusteczek Versace, jeśli nikt poza tobą nie widzi upragnionej etykiety? Po co płacić za fikcję, za mit o własnej nieodpartej sile, którą reklamodawcy nazywają „dodatkowym efektem reklamy” i świadomie sprzedawać wraz z każdym prestiżowym produktem? W końcu tyle napisano o tym, że piękno kobiety zaczyna się od jej duszy.

Teraz nie staram się podnieść własnej samooceny za pomocą elitarnych kosmetyków. Kupuję bilet do brytyjskiego kina bez tłumaczenia, a świadomość tego, jak świetnie znam angielski, sprawia, że moje oczy błyszczą tak samo, jak super wydłużenie tuszu do rzęs czy mokre cienie. Staram się wyspać - a rano moja skóra jest tak świeża, że nie potrzebuje specjalnego kremu. Przestałam naciskać na sprzedawców w poszukiwaniu cudownego żelu do powiek („nie na zmarszczki, ale na mój wiek”), bo zdałem sobie sprawę, że w wieku 21 lat można myśleć o znacznie przyjemniejszych rzeczach niż oczekiwanie starości za „dwadzieścia” lat.

Myślę, że wszystko to zawdzięczam mojej ukochanej. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu stałem się nie tylko szczęśliwszy - stałem się mądrzejszy. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby się przed nim obudzić i po nałożeniu makijażu wdrapać się z powrotem do łóżka i udawać, że tak. I nie kupiłam wodoodpornego tuszu do rzęs specjalnie do wspólnego wyjścia na basen. Rano, widząc mnie bez makijażu, nie boi się. Mówi: „Len, jaka jesteś piękna”. I wierzę mu, bo jestem naprawdę piękna. Nawet bez tych wszystkich drogich rzeczy. Zamiast tego kupiłam sobie oszałamiający komplet bielizny i to jest mój ulubiony, oczywiście doceniam i jak! A co do całej reklamy: zawsze lubi mnie dotykać. Ponieważ mnie kocha.

Zalecana: