Telewizja na mydle
Telewizja na mydle

Wideo: Telewizja na mydle

Wideo: Telewizja na mydle
Wideo: ВОЙНА. ДЕНЬ 44. ДОКАЗАТЕЛЬСТВА ПО БУЧЕ, ТРАНШЕИ В ЧЕРНОБЫЛЕ, СКЛАД В БЕЛГОРОДЕ, ТАНКИ ДЛЯ УКРАИНЫ 2024, Może
Anonim
Telewizja na mydle!
Telewizja na mydle!

Jestem gotowa znieść alarm samochodowy, rozdzierająco krzycząc w nocy pod moim oknem. Mogę wybaczyć posiadaczom niezliczonych magnetofonów i amplitunerów, dzięki którym znam na pamięć wszystkie arcydzieła zespołu"

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o istnieniu telezabójcy, skoczyłem, aby szczury szybko zebrały swój dobytek i na zawsze opuściły piwnicę naszego domu. Obiecujący pseudonim okazał się hype. Nie wierz w telezabójców - to bajki! Tylko jeśli pewnego dnia wirus komputerowy trafi do telewizji, będzie tak nazywany. Wtedy na mojej ulicy będą wakacje! Tymczasem żyję w oczekiwaniu na Sąd Ostateczny. Co prawda kilka razy zakradłem się do potwora - telewizora z młotem pneumatycznym w rękach, ale zawsze łapano mnie na miejscu niezawinionego przestępstwa.

Dokładnie o szóstej wieczorem moja siostra kończy załatwianie spraw ze swoim chłopakiem, rozłącza się i biegnie do telewizora, aby popatrzeć, jak dwoje kochanków przez tydzień dowiaduje się, który z nich jest najbardziej oszołomiony. przywilej dla drugiego. W żaden sposób biedni nie zrozumieją, że po prostu oboje są godni siebie nawzajem, a zatem są cudowną parą. Mama przychodzi o siódmej. Słysząc sygnały wywoławcze swojego ulubionego serialu, wrzuca do kuchni krzyczącego z głodu kota, ucieka przed równie głodnym mężem i siada, by patrzeć, jak gruby, elegancki Rex kradnie i zjada kanapki, które składają się na cały obiad małego dystroficznego policjanta raz po raz. Potem zaczynają się amerykańskie programy telewizyjne. Siedząc wygodnie przed telewizorem moja mama i siostra cały wieczór oglądają jak młodzi piękni bogaci mężczyźni przy szumie oceanu kochają się na luksusowych plażach, a w wolnym czasie upijają się w barach, narzekają na życie do wszystkich, których spotykają i przechodzą, a nocą, złodziejsko rozglądając się po bokach, wywieszają na słupach ogłoszenia: szukam przygody na głowie (na szczęście maniacy i mordercy jeszcze w Stanach nie wymarli).

O dziesiątej cierpliwość taty jest wyczerpana i odpędza kobiety od ekranu. Co ogląda poza wiadomościami, moja siostra i ja chyba nigdy się nie dowiemy, bo jak tylko pojawimy się w pokoju, od razu przełącza telewizor na bezpieczny kanał. Ale to jeszcze nie jest przerażające! Znacznie gorzej było miesiąc temu, kiedy w naszym domu były dwa nieustannie wrzeszczące potwory, jeden duży i wciąż żywy w salonie, a drugi mały w kuchni. Wróciłem z pracy do domu zły i głodny i oczywiście chciałem trochę orzeźwienia, podczas gdy nasza przyjazna rodzina wygodnie usadowiła się w kuchni, aby odprawić codzienny rytuał picia herbaty. Mały potwór zabrał się do pracy. Telenowele zastępowały się nawzajem, włosy na głowie stanęły mi dęba, a żołądek przyzwyczaił się do pracy w najbardziej ekstremalnych warunkach. Bo zdjęcia nagle chorych bohaterów serialu wyczarowały straszliwego wirusa z filmu „Mission Impossible-2”, a słuchanie dyskusji Scully'ego z Mulderem na temat stopnia rozczłonkowania zwłok zabije najbardziej brutalny apetyt.

Pewnego dnia mały potwór wściekł się i zaczął się włączać i wyłączać do woli. Kiedy po raz drugi wystraszył mamę, żeby zniosła szafkę z naczyniami, które przetrwały ostatnią jesień, zebrała się rada rodzinna. Po długim spotkaniu, któremu towarzyszył nowy włącznik telewizora i upadek szafki z garnkami, postanowiono wyciągnąć wtyczkę małego potwora. W imię uratowania rodzinnej porcelany wyrok został natychmiast wykonany. Teraz chowam się w kuchni - to jedyne miejsce w naszym mieszkaniu, gdzie nie słychać ryku wielkiego potwora. Siedząc w błogiej ciszy, przerywanej jedynie słabymi dźwiękami telewizora sąsiada za ścianą, odliczam dni i godziny wyznaczone przez los potworowi, który zawładnął naszym salonem. Uważam, że telewizor jest jeszcze bardzo stary i jest mało prawdopodobne, że przy takim traktowaniu wytrzyma długo.