Bilan zepsuł mikrofon siłą swojego głosu
Bilan zepsuł mikrofon siłą swojego głosu

Wideo: Bilan zepsuł mikrofon siłą swojego głosu

Wideo: Bilan zepsuł mikrofon siłą swojego głosu
Wideo: Jak poprawić jakość swojego mikrofonu? DZIAŁA 100% 2024, Kwiecień
Anonim
Image
Image

Trwają zdjęcia do nowego projektu pierwszego kanału „Upiór w operze”. Istotą widowiska jest to, że artyści pop śpiewają na żywo arie ze słynnych oper, operetek i musicali. Naprawdę trudne zadania, nietuzinkowe kostiumy, niespodziewana sceneria, brak ścieżki dźwiękowej – to wszystko wpływa na ostateczny występ gwiazd. Reporterka "Cleo" odwiedziła plan i zobaczyła, które z gwiazd przed spektaklem mają skłonność do kapryśności, a które z rezygnacją znoszą wszystkie trudy operowego życia.

Philip Kirkorov, Sergei Lazarev, Lew Leshchenko, Ani Lorak, Valeria nie tylko musieli zaśpiewać na żywo przed publicznością - bezstronne jury oceniło artystów najpełniej. Roman Viktyuk docenił kunszt, Lyubov Kazarnovskaya - wykonanie, a Zurab Sotkilava - umiejętności wokalne.

- Czy Bilan jest na scenie? - szepnął w audytorium.

Dima stał skromnie w cieniu, czekając, aż wszystko będzie gotowe na jego występ. W tym dniu wokalistka zaśpiewała arię Chrystusa z musicalu „Jesus Christ Superstar” Andrew Lloyda Webbera. Artysta, który od dawna jest fanem tego kompozytora, śpiewał z całej siły swoich strun głosowych. W połowie piosenki, siłą głosu, mikrofon nagle, z histerycznym piskiem, wyłączył się.

- Wymień baterie w mikrofonie, proszę - głos reżysera był natychmiast słyszalny z głośników.

- To nie mikrofon! To są emocje! - krzyknął Dima.

Wysiłki gwiazdy nie poszły na marne - jurorzy byli zadowoleni. Roman Viktyuk, Lyubov Kazarnovskaya i Zurab Sotkilava rozproszyli się w komplementach na temat talentu Bilana.

Image
Image
Image
Image
Image
Image

Valeria zaśpiewała arię Marii Magdaleny z tej samej opery. A wynik był taki sam jak w przypadku Bilan.

- Cóż, czy naprawdę nikogo nie zbesztają? - wyszeptało dwóch widzów, którym nie bardzo podobał się występ Valerii.

Na próżno się martwię: kolejny uczestnik programu został skrytykowany na strzępy. I to był nie kto inny jak uhonorowany artysta Lew Leshchenko.

- Dzisiaj żegnam się z moim kawalerskim życiem! - tymi słowami artysta rozpoczął swój performance.

Lew Walerianowicz wykonał arię z operetki „My Fair Lady” Bernarda Shawa. Śpiewał po rosyjsku. Ten fakt oburzył Ljubow Kazarnowską do głębi duszy.

- Dlaczego nie śpiewałeś po angielsku? Naruszyłeś warunki zlecenia. W ojczystym języku autora aria brzmi znacznie bardziej melodyjnie.

- Nie, nie zrobiłem - sprzeciwił się Leshchenko - Nie śpiewam po angielsku, to wy, artyści operowi, macie próby od miesięcy, a ja wykonałem tę rolę tylko dwa razy. Tutaj nie wiesz, gdzie iść i co robić, ale sugerujesz też, żebym śpiewała po angielsku.

„To wieczny spór”, powiedziała Kazarnovskaya. - Możesz oczywiście zaśpiewać "O solo mia" jak "Kochana Mamo!"

- Gdybym śpiewał po angielsku, publiczność by mnie nie zrozumiała. Nie słyszeli też wszystkiego o Bernardzie Shaw.

- Dlaczego jeszcze? Czy wszyscy jesteśmy tu analfabetami? - oburzony na sali.

Sytuacja stała się napięta. Obrażony Leshchenko, mimo głośnych protestów Kazarnowskiej, zaśpiewał w chińskich „Nocach Moskiewskich”.

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

Zurab Sotkilava również dolał oliwy do ognia: „Wszędzie jesteś taki sam, czas zapomnieć o Dniu Zwycięstwa.

W rezultacie zaraz po przemówieniu Lew Walerianowicz, odnosząc się do pilnych spraw, wybiegł z teatru, odmawiając komentarza.

Philip Kirkorov, zgodnie z dobrą, starą tradycją, z jego pojawienia się na scenie ułożył całą historię. Na początek król popu zażądał, aby publiczność została usunięta z widowni. Próba jest procesem intymnym, nie dla wścibskich uszu. I dopiero po upewnieniu się, że na sali prawie nikogo nie ma, Philip wszedł na scenę.

Nawiasem mówiąc, piosenkarka miała rano ćwiczyć, ale wtedy niektóre rekwizyty nie zostały jeszcze wychowane.

„Nie będę ćwiczył w takich warunkach” - powiedział wtedy Filip. - Wszystko powinno być gotowe - po czym odwrócił się i wyszedł.

Jednak nawet wieczorem jego nastrój pozostawiał wiele do życzenia.

- No powiedz mi gdzie iść, co robić. Kim jest reżyser? Ty albo ja? - warknął na nieśmiałego reżysera Kirkorova. - Czy ja też muszę reżyserować? Wystarczy, że zaśpiewam to wszystko. Co to jest? Dlaczego światło nie działa z pełną mocą? Co to za próba? - nadal był oburzony.

W końcu Philip też był zachrypnięty przed występem. Ze słowami „Doktorze! Gdzie jest lekarz? - zniknął za kulisami.

Część piosenkarza jest zrozumiała. Rzeczywiście podczas jego próby było wiele niekonsekwencji. Albo światło zapaliło się w złym momencie, albo orkiestra zaczęła grać w zły sposób. Ponadto Kirkorov chciał włożyć swoje ulubione buty do garnituru, ale pracownik odpowiedzialny za bezpieczeństwo butów zapomniał je przynieść. Filip kazał kierowcy za wszelką cenę zdobyć buty. Ale do czasu rozpoczęcia występu wciąż nie było butów. Tym razem moskiewskie korki były „winne”. Aby wystąpić w swoich ulubionych butach, artysta opóźnił rozpoczęcie spektaklu.

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

Pauzę wypełnił gospodarz projektu, Anton Makarsky.

Razem z reżyserem biegali po scenie, śmiali się i tańczyli jak kant, by jakoś zabawić niezadowolonych widzów.

- Jaki rodzaj braku szacunku dla nas? Skandaliczny! - narzekały na korytarzu dwie starsze panie.

- Przepraszam za wahanie, mamy teraz bardzo trudnego artystę - zabrzmiał w głośnikach głos reżysera. Wszyscy się śmiali.

Kiedy Kirkorov w końcu wyszedł i zaśpiewał arię Upiora z Upiora w operze, wszyscy mu wybaczyli. Filip spisał się znakomicie. Wszystko zostało utrzymane: kostium, sposób wykonania, dekoracje.

Słysząc pochwałę jury, schlebiony król popu uśmiechnął się.

„Dziękuję za genialną organizację, genialną reżyserię, doskonałą pracę kostiumografa” – zadrwił. - Wszystko zostało zrobione na czas.

Z powodu przedłużającej się pauzy udręczono także innych artystów. Szczególnie pecha miał Sergey Lazarev. Piosenkarz tego wieczoru był jedną na dwie osoby, musiał zagrać dwie role z musicalu „Notre Dame de Paris”. Lewa strona jego fraka została uszyta dla roli księdza Frolo, prawa strona dla kapitana Phoebusa. Odwracając się teraz w jedną lub drugą stronę w kierunku sali, Seryozha przedstawił dwie osoby naraz. Wyglądało to bardzo imponująco. Strój był trudny zarówno dla kredensów, jak i dla samego artysty. Szył bezpośrednio na body, więc gdy tylko Seryozha go założył, nie mógł już gdzieś odejść, ani nawet usiąść. I podczas gdy Filip przygotowywał się do występu, Lazarev szczerze cierpiał.

Dzięki Bogu wszystko dobrze się skończyło. Sergey wystąpił z maksymalną liczbą punktów. Niezwykle szczęśliwy wokalista uciekł za kulisy, rozbierając się niemal w biegu.

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

Ani Lorak najbardziej ucierpiała na wybujałej wyobraźni dekoratorów. Jej niesamowicie piękny numer został powtórzony trzy razy. Bez żartów, tylko rąbek sukienki piosenkarki zajmował całą scenę. Artystka została poproszona o stanie na ogromnym sześcianie, a wiele żarówek zostało przymocowanych do rąbka jej sukienki. W środku numeru Ani szybowała nad sceną na kablach. Ale trzeba było też śpiewać na żywo. Oczywiście była zdezorientowana, kiedy po raz pierwszy została nagle podciągnięta. Za drugim razem pojawiła się nakładka: nagle zgasły wszystkie światła, za trzecim razem – zarażona ogólnym zamętem orkiestra jednogłośnie wybuchła melodią z niewłaściwej opery…

Lorak był już gotów płakać, gdy nagle wszystko się ułożyło. Jury było usatysfakcjonowane.

Muszę powiedzieć, że mistrzowie tego dnia byli bardzo zadowoleni, a prawie wszyscy uczestnicy otrzymali najwyższe oceny. Jak śpiewacy wykonali popularne arie będziemy mogli ocenić już w najbliższą sobotę 24 września.

Zalecana: