Niezupełnie normalna szkoła
Niezupełnie normalna szkoła

Wideo: Niezupełnie normalna szkoła

Wideo: Niezupełnie normalna szkoła
Wideo: Uczeń po kryjomu robił zdjęcia koleżance ze szkoły [Szkoła odc. 486] 2024, Może
Anonim
Uczennica
Uczennica

Przed jedenastą nigdy nie zasypiała – teraz rzuca się do łóżka na pierwszy dźwięk wiadomości o dziewiątej. Składać ubrania. Sprawdza plecak. Myje zęby w nocy.

Budzi się o szóstej i budzi dorosłych. Na błagalne „dziecko, daj mi spać” krzyczy: „Szkoła dzwoni!” Prosi o przedłużenie. Prawie nie jęczy. Sama zawiązuje sznurowadła. Wspaniałe są dzieła Twoje, Panie.

Pierwsza lekcja zaczyna się tak fajnie i różowo, że z moją nieostrożnością wobec przesądów pukam w drewno: nie po to, żeby go nie zepsuć. Bo szkoła jest taka, jak zwykle wkracza się w dziecko: pierwszy września rozkwita kwiat, a potem co – praca i obowiązki, obowiązek i potrzeba, ciężkie podnoszenie i symulacja bólu gardła. Tym bardziej dla introwertycznego, nie przedszkolnego dziecka, które nie zasmakowało radości i okropności kolektywizmu.

Niewiele potrzeba do takiego dziecięcego entuzjazmu! Dzieci mają lekkie plecaki: albumy, flamastry, kanapki, jedną (niezależnie od siebie) książkę, najczęściej z bajkami. Nie noszą nawet butów zastępczych, ale torby zostawiają w szatni. Żadnych wzorów, żadnych podręczników - jeszcze: w klasie rysują kryptogramy - dziób chciwego ptaka, matka z córką, staruszka, slajdy, kije hokejowe, samoloty, girlandy z lampionami, "śmiech" - zaraz zaczną robić odręczne listy. Uczą daktyla – języka osób niesłyszących i niemych (doskonałe narzędzie do rozwoju motoryki cyfrowej). Składają i otwierają kwiatek na palcach: a-z, u-u. Śpiewają "z tablicy" piosenki o wrony i domu kota. Podczas przerwy grają w królową śniegu i złotą bramę.

Nauczyciel wygląda na absolutnie niewzruszonego. Ma niezwykle cichy głos - i to jest dreszcz emocji. Pytam, jak nauczycielka komentuje: czy zwraca się po nazwisku, wyrzutach itp.

- Co ty! Zawsze mówi: „Sasha, proszę cię…”

- Jak zaczyna się lekcja?

- No, jak. Dzień dobry. Usiądź proszę.

To równe i niezmienne „proszę” z jakiegoś powodu wydaje mi się kluczem do optymistycznej kontynuacji.

A jak to wszystko nazywasz - "nic specjalnego" lub "unikalne podejście"? Nie wiem. Wiem tylko, że do tej klasy przyjmowane są wszystkie dzieci, niezależnie od ich poziomu wyszkolenia; który nie jest tutaj pytany: „Jak możesz pomóc szkole?” lub „gdzie pracujesz?” Dzieje się tak pomimo faktu, że szkoła jest, delikatnie mówiąc, niezbyt bogata i oczywiście bezpłatna, miejska.

… Właśnie obejrzałem słynny film "First Grader" - o Marusyi Orłowej, idolce pokoleń dzieci - i moja dusza została zraniona. Cała ideologia i styl szkoły autorytarnej – na pierwszy rzut oka. Pierwsza nauczycielka, bogini Anna Ivanna (nieskazitelna, bezbarwna jak posąg), jednym ruchem brwi karze i przebacza dziewczęce stado. Szron na skórze: biedna Maroussia pisze ołówkiem, nie zasłużyła (!) na prawo pisania atramentem. Widzisz, jej pismo nie jest wystarczająco kaligraficzne!

„Chodzisz do szkoły tak, jak dorośli chodzą do pracy. Uczenie się to twoja praca!” - Anna Ivanna grzechocze w duchu. Z jakim strachem? – pytam oszalała do telewizora, ale Anna Ivanna mnie nie słyszy. A Marusya jest już na służbie, inspirująca sprawdza dłonie swoich kolegów z klasy i raduje się z brudnych paznokci innych ludzi.

Marusya Orlova, zgodnie z logiką strategii edukacyjnej i wartościami etycznymi wyznaczonymi przez jej szkołę, miała zostać prokuratorem. Albo inspektor - policja drogowa, RONO, to nie ma znaczenia. Ważne jest to, że ta szkoła, z priorytetem kaligrafii, czystych paznokci i świętej roli nauczyciela, jest bardziej żywa niż wszystkie żywe istoty. Ale moja córka i ja nadal chodzimy do „nie do końca normalnej szkoły”. Na początku roku nasza nauczycielka nie miała nawet zatwierdzonej stawki, ponieważ dziewiętnaście dzieci w klasie jest zgubne dla państwa (a niedawno dowiedziałem się, że zgodnie z zasadami higieny powinno być nie mniej niż 25 osób w klasie, ale nie więcej niż 50 (!), czy to znaczy, że czterdzieści dziewięć jest legalnych, a dziewiętnaście nie? A osławiona „jakość wiedzy” jest prawdopodobnie wyższa na 49?). Najprawdopodobniej ta stawka zostanie jeszcze zatwierdzona, nie po to, aby rozwiązać klasę, ale dlaczego zdarza się, że bezwarunkowo dobra szkoła musi udowodnić państwu swoje prawo do istnienia?

… Siedzę w kolejce w klinice dziecięcej, wspominając Marusię Orłową i dziób chciwego ptaka. Córka przegląda „Ciotka wujka Fiodora”. Obok mnie mama pierwszoklasisty z jakiegoś gimnazjum ćwierka o elitaryzmie. "Wszystko jest tak elitarne, wiecie, takie ekskluzywne. Kontyngent dzieci jest wyjątkowy, wszystkie z dobrych rodzin. Zamówiliśmy w studio mundur korporacyjny - szkockie spódnice, kamizelki, kurtki." Ale. "Możesz się udusić" - przypadkowo wybucha … "Jak powiedziałeś?" Wszystko, wszystko, milczę. Nie mów jej, jak dziecko w drodze ze szkoły pyta mnie: „Czy wiesz, że we wszystkich szkołach dzieci są tak samo szczęśliwe jak ja?” I mówię: „Prawdopodobnie w sumie, no nie wiem na pewno, właściwie tak powinno być” i tchórzliwie i przesądnie staram się zgasić w sobie uczucie rzadkiego szczęścia, żeby jej nie odstraszyć, nie zepsuć, nie dać się oszukać…

Marina Karina

Zalecana: