Spisu treści:

Wywiad z twórcą postaci z kreskówek Hero Sam Sam
Wywiad z twórcą postaci z kreskówek Hero Sam Sam

Wideo: Wywiad z twórcą postaci z kreskówek Hero Sam Sam

Wideo: Wywiad z twórcą postaci z kreskówek Hero Sam Sam
Wideo: KONTROWERSYJNE BAJKI W POLSCE! 2024, Kwiecień
Anonim

W nowym filmie animowanym „Sam bohater” SamPlanet jest w niebezpieczeństwie! Siedziba słynnego SamSamy została zaatakowana przez Ponurych – obce chrząszcze, które rozprzestrzeniły się po całym Wszechświecie… smutek. Aby pokonać hordy Ponurych, nasz bohater przyjdzie na pomoc swojemu staremu korespondencyjnemu przyjacielowi z sąsiedniej planety. W wywiadzie Serge Bloch, twórca postaci z kreskówki „Hero SamSam”, opowiedział o bohaterach, pomyśle i inspiracji.

Image
Image

Czy jako dziecko kochałeś komiksy o superbohaterach?

- Szczerze mówiąc, nic o nich nie wiedziałem, bo Marvel i DC Comics w latach 60. nie dotarły do Francji. W moim dzieciństwie byli inni bohaterowie, tacy jak Tartin, Ivanhoe, Black le Roc, Mandragora i Phantom. Batman i Superman nie przekroczyli jeszcze Atlantyku!

Jak wpadłeś na SamSamę? Skąd czerpałeś inspirację?

„Pracowałem już nad innymi postaciami, takimi jak Max i Lily, i wiedziałem, że komiksy to najkrótsza droga do serc czytelników. Pracując często z innymi autorami, chciałem stworzyć coś nowego, co będzie odzwierciedlało moje osobiste marzenia i rozczarowania. W tym czasie cały świat ogarnęła fala pasji do Pokémonów. Z pewnością nie mogłem nie docenić ciekawej oprawy graficznej tego świata. Mimo to był zdania, że była to komercyjna przynęta tylko dla dzieci do kupowania i zbierania kart, ponieważ za Pokémonami nie było żadnej prawdziwej historii.

Byłem zdumiony podekscytowaniem, jakie wywołał świat fantasy. To sprawiło, że inaczej spojrzałam na otaczający mnie świat. Mój czteroletni syn miał obsesję na punkcie Batmanii, mimo że nie przeczytał ani jednego komiksu o tym superbohaterze. Pewnie właśnie widziałem go gdzieś na plakacie. Z tej okazji zrobiliśmy mu fałszywy kostium Batmana z tektury - był po prostu szczęśliwy.

I jakimś cudem przyjaciele przyszli do nas na obiad, a ich mniej więcej w tym samym wieku syn był ubrany w kostium superbohatera Batmana, ale znacznie lepszy, z plastikowymi detalami. To spotkanie dwóch mini-Batmenów zadziwiło mnie i poruszyło. Niedługo potem zacząłem szkicować w zeszycie, tworząc własny świat osadzony we wszechświecie superbohaterów. Pewnego dnia ten zeszyt zobaczyła wspaniała redaktorka Marie-Agnes Godra. Bez jej udziału ani SamSam, ani mała wiedźma Zuk nie pojawiliby się na świecie. Tak narodził się nasz mały superbohater wraz ze swoją superbohaterską rodziną. Ich przygody po raz pierwszy pojawiły się na łamach magazynu dla dzieci Pomme d'Api w styczniu 2000 roku, a film Pixara Iniemamocni ukazał się prawie pięć lat później. Nie mogłem o tym milczeć, no rozumiesz! (Śmiech)

Image
Image

Jak naszkicowałeś przyszły świat. Z czego czerpałeś?

- Bardzo podobały mi się czeskie kreskówki z lat 50. i styl malarski amerykańskich artystów, takich jak Robert O. Blechman. Według jednej z jego opowieści, kreskówka „Żongler Matki Bożej” została nakręcona w 1958 roku. To jeden z moich ulubionych filmów! Przygody SamSamy rozpoczęły się od dwustronicowych komiksów. Były to kolorowe i konturowe obrazki 2D dla dzieci. W tym formacie opowiadałem krótkie historie tylko na jedenastu obrazach na raz. Oczywiście przyzwoita fabuła nie zmieściłaby się w tak małym formacie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wszystkie postacie powinny znajdować się w centrum rysunku, aby ułatwić czytanie komiksu. Tu zaczęła się moja praca nad uproszczonym opowiadaniem historii. Potem historia przekształciła się w serial telewizyjny, w dużej mierze dzięki tak utalentowanym ludziom, jak wspaniały dyrektor artystyczny Eric Guillon i Tanguy de Kermel, którzy nakręcili wszystkie odcinki serialu i nowy film fabularny. Wnieśli nieoceniony wkład w świat franczyzy.

Eric postanowił złamać moją zasadę - narysować główne postacie jednym kolorem, aby ułatwić czytanie. Poszedł dalej i opracował unikalną kolorystykę dla każdej z planet. SamPlanet jest wykonany w kolorze czerwonym, żółtym i pomarańczowym, a wszystko na Marsie jest zielone. Ten rozkład kolorów okazał się bardzo skuteczny i pomoże dzieciom śledzić dynamiczne przygody.

Zatrzymajmy się nad tematami dziecięcych lęków, prób i radości, które poruszasz w swoich opowieściach…

- Zawsze interesowało mnie, co dziecko przeżywa w określonych sytuacjach: co go uszczęśliwia, a co może przeraża… trudności w formacie gry. Wymyśliłem więc Mokrokrovatova - denerwujące i przylepne stworzenia. Pomysł jest bardzo prosty, ale dzieci się śmieją. To samo można powiedzieć o brudnych Makjakach - kojarzą się one z niepohamowanym, dziecinnym pragnieniem ubrudzenia się i czerpania z tego niewypowiedzianej przyjemności. Wielu rodziców mnie zrozumie.

Image
Image

Czy SamSama ma cechy twojego własnego dziecka?

- Oczywiście! Zaczynając od jego imienia. Mój syn ma na imię Samuel i nazywamy go SamSam. Moje dzieci były bardzo małe, kiedy zacząłem wymyślać świat SamSama i jeśli zabrakło mi pomysłów, wystarczyło, że będę je oglądał. Jakiś problem w szkole lub kłótnia z koleżanką: wszystkie ich wzloty i upadki stały się dla mnie źródłem inspiracji.

Czy uważasz, że pisanie opowiadań dla dzieci to satysfakcjonująca praca?

- Przede wszystkim to lubię, bo sam jestem pierwszym czytelnikiem własnych scenariuszy. Mam nadzieję, że moje historie wywołają u czytelników wiele emocji - śmieją się, nabierają nadziei, uspokajają i nabierają pewności siebie. Mam nadzieję, że te historie mają pozytywny efekt terapeutyczny. Pomagają nam w życiu, pomagają nam się bawić, odpoczywać i rozwijać wyobraźnię, która jest tak ważna dla dzieci, bo pomoże im przez całe życie.

Jaka jest najzabawniejsza rzecz, jaką usłyszałeś od swoich czytelników o SamSam?

- Na to pytanie niełatwo odpowiedzieć, bo dzieci spotykam na wystawach książek, na które zwykle przychodzą z mamami. Jeśli zadam jakieś pytania, to matki są odpowiedzialne za dzieci! (śmiech). "Ile masz lat?" - "On ma pięć lat!" - "Czy masz jakichś braci lub siostry?" - „Tak, ma brata i siostrę” (śmiech). Dzieci zazwyczaj są nieśmiałe w takich sytuacjach, trudno im same ze mną rozmawiać. Najbardziej wzruszające i czarujące jest to, że ta postać, ten kruchy chłopczyk, nadal wytrzymuje próbę czasu (niedługo skończy 20 lat) tylko dlatego, że daje radość dzieciom. To bardzo inspirujące i imponujące. Moi młodzi czytelnicy wyrażają swoje emocje przesyłając rysunki do redakcji, a stamtąd są one następnie przesyłane do mnie. Są cudowne, chociaż czasami mnie nie denerwują, bo wiele dzieciaków jest niesamowicie utalentowanych i rysuje lepiej ode mnie! (śmiech).

Image
Image

Pisarz Daniel Pennack powiedział kiedyś: „Dobra książka dla dzieci to taka, którą rodzice czytają z taką samą przyjemnością, jak same dzieci”. Liczysz na publiczność dla rodziców?

- Oczywiście. Zawsze liczę się z tym, że moi rodzice będą czytać moje książki, bo 4-5 letnie dzieci po prostu jeszcze nie potrafią czytać. Śledzenie przygód SamSama wymaga czegoś, co nazywa się „wspólnym czytaniem”. Dzieci rozumieją znaczenie obrazów, ale słowa czytają ich matki i ojcowie. Ponadto to rodzice jako pierwsi przeglądają książki w sklepie i decydują, którą kupić i czy ich dziecko powinno zaprenumerować magazyn Pomme d'Api. A ponieważ rodzice muszą śledzić przygody SamSama razem ze swoimi dziećmi, rodzice SamSama muszą wziąć udział w tych przygodach. Matka bohatera jest bardzo piękna, ojciec silny, a oni dużo wiedzą. W rzeczywistości często włączam do swoich opowieści żarty dla dorosłych. Dzieci ich nie zrozumieją, ale dorośli to polubią. Oczywiście jestem pod wrażeniem twórczości Gosinni2 – prawdziwego mistrza różnych gatunków i interpretacji.

Jak pracowałeś z Tanguy de Kermel i zespołem odpowiedzialnym za serial animowany SamSam?

„Tanguy i ja znamy się od ponad dziesięciu lat. Często spotykaliśmy się podczas pracy nad serialem i dyskutowaliśmy o uniwersum SamSam. Większość prac adaptacyjnych została wykonana w okresie przygotowawczym, jednak kontynuowaliśmy współpracę później, podczas kręcenia pierwszych stu odcinków. Wszyscy dużo zainwestowaliśmy w ten projekt, ale to stało się tylko fundamentem przyszłego filmu.

Szczerze podziwiam Tanguy, jego talent, pedantyzm, powagę w podejściu do pracy, a także ciepło, z jakim traktuje zarówno dzieci, jak i fantastyczne światy, które tworzy. Wiedząc, że zajmie fotel reżysera, a utalentowani scenarzyści napiszą scenariusz, nie miałem wątpliwości, że film trafił w dobre ręce.

Śledziłem rozwój scenariusza z nadzieją na najlepsze i nie myliłem się w moich aspiracjach. Scenariusz okazał się wyjątkowo dobry, dialogi bohaterów zostały bardzo starannie dopracowane. Czasami w rozmowie z Tanguyem, Jeanem, Valerie i zespołem Folivari mieliśmy drobne nieporozumienia, ale co do zasady wszyscy się zgadzaliśmy. Myślę, że trzeba dać ludziom możliwość wyrażenia siebie, poczuć swobodę twórczą, a w tym przypadku wyniki mogą okazać się nieprzewidywalnie dobre. Całe życie walczyłam o prawo do pracy bez żadnych ograniczeń, więc nie lubię narzucać ich innym. Ostatecznie wszyscy korzystają z tego podejścia.

Image
Image

Co najbardziej podobało Ci się w serialu i filmie fabularnym o SamSamie?

- Najbardziej niezapomniane uczucie jest wtedy, gdy widzisz, jak poruszają się stworzone przez Ciebie postacie, słyszysz ich głosy i muzykę, która towarzyszy ich przygodom. Film ma cudowne kolory, w dodatku pojawiła się mała Mega - bardzo udana nowa postać. Wydaje się, że od zawsze żyła na tym świecie i idealnie pasowała do dziecięcej grupy. Bardzo lubię też Pierwszego Marsjanina, którego uważam za swego rodzaju Louisa de Funes tego wszechświata. Byłem zachwycony sposobem, w jaki jego świat jest przedstawiony na zdjęciu. Dziękuję całemu zespołowi, który pracował nad filmem, bo efekt przerasta moje najśmielsze oczekiwania.

Zalecana: