Spisu treści:

Moja słodka teściowa
Moja słodka teściowa

Wideo: Moja słodka teściowa

Wideo: Moja słodka teściowa
Wideo: CRUMP - MOJA SŁODKA NAJ | Oficjalny Teledysk | 2021 2024, Może
Anonim
Image
Image

Wróciłem do domu z pracy - uff! Musimy szybko złapać buty i pobiec do warsztatu. Chwytam go, wrzucam pieniądze, dokumenty i klucze do małej torebki, a po schodach już ciągnie pociąg perfum. Wkrótce zapach miesza się z zapachem kleju, gumy i Bóg jeden wie, jakich innych podstępnych substancji używa się do rewitalizacji butów. Zrobiłem to przed zamknięciem. Pomyślny. Kończę tonąć do domu, idę do kuchni. Kolacja na patelni jest dobra, nie trzeba gotować. Zamiast tego możesz usiąść przy komputerze. Siadam, nie mogę się doczekać miłego wieczoru. Wkrótce dzwoni dzwonek do drzwi. Na wyciągnięcie ręki moja droga teściowa.

Teściowa

- Kochanie, cześć! Zatem jak sie masz?

- Cześć, Margarita Pawłowna. Dobry. Co z tobą?

- A dzisiaj mieliśmy tak wielu ludzi, że nie możesz sobie wyobrazić - nie ma czasu na obiad, gdzie jest - nie ma czasu nawet na podniesienie głowy. Ale kupiłem melona - czy jest naprawdę ładny? Czy dla mnie pachnie jak melon? Zapach! - melon wtyka mi się prawie w nos, pelerynę zdejmuje, potem niestety wędruję do kuchni, przewidując święto komunikacji, - kupiłam też trochę kiełbasek, żeby się nie zepsuć, (tak, zepsuje się przy mojego męża), - A nasz młody mąż spotka się dziś wieczorem z Petyą ? Tak mi powiedział. Wiesz kiedy? Prawdopodobnie po dziesiątej. Czy mamy obiad? Czy to kotlet? Mm.. Tak, oto jest. Dobra, nic dla niego nie ugotuję. Wyobraź sobie, zapomniałem wyjąć mięso z zamrażarki. Teraz nie mogę rano gotować. Czyli… Mleko kwaśne, naleśniki upiec jutro rano, przed pracą?

- Przed pracą? - w końcu teściowa to silna kobieta, - Jeśli chcesz …

- Dobra, zadzwonię do rodziców.

Całe zainteresowanie mną zniknęło, dzięki Bogu. Wchodzę do pokoju. Moja słodka teściowa śledzony przez:

- Kochanie, widziałeś telefon? - wchodzi za mną do pokoju - no cóż, ładuje się… - dotyka, jakby temperatura urządzenia zmieniała się od czasu ładowania - długo leżała?

- Tak, już całą noc i cały dzień.

- Dobra, to zadzwonię, - nuci i wybiera numer, nie odchodząc od stolika z komputerem. Zero uwagi na mnie. Poszedłem do komputera w moim pokoju i wydawało się, że będzie tu mówić.

- Mamo, jesteś? Dzień dobry. Zatem jak sie masz? - jej uwagę zwróciły kartki na moim biurku. Bierze jedną z nich, patrzy na nią, mrużąc oczy. Stoję obok mnie, nie wiem co powiedzieć. Czyta, kładzie stos innych papierów. Potem bierze następną, jeszcze jedną i następną… Sortuje wszystkie kłamliwe papiery. Jestem cichy.

- Mamo, no przyjadę jutro… Tak… - pierwszy raz podczas rozmowy spojrzała na mnie. Wyrażenie, jakbym zapytała o coś zupełnie niestosownego. Odwraca się i majestatycznie wychodzi z pokoju. Wreszcie jest cisza.

Siadam przy komputerze. Nie mija nawet pół godziny, drzwi otwierają się głośno:

- Wyobrażasz sobie: znowu mówi, że ją zostawiliśmy, że nikt jej nie potrzebuje! Nie, rozumiem, staruszku, nawet gdy jest chory, nastrój jest zły, głowa jest już w nieładzie. Ale to mnie winić, że ją zostawiłem! - Spokojny, przyjemny wieczór przy komputerze… - Oczywiście, że jej ciężko, ale co jeszcze mogę zrobić? Więc robię co w mojej mocy i robię to, co niemożliwe! - Przychodzi do mojej torby podróżnej z pieniędzmi i dokumentami, - Nie mogę rzucić pracy i po prostu przy niej siedzieć!.. A co ty masz? - Wspina się do torby, sama próbuje wszystkiego dowiedzieć się, moja szczęka powoli próbuje zjednoczyć się ze stołem.

- Zabrałem buty do naprawy, a żeby nie nosić ciężkiej torby, wziąłem torbę na dokumenty.

- Poszedłeś mierzyć buty? No, no, no… - słodko się uśmiecha, zaciera ręce, - ale gdzie? Piękny? Ile one kosztują? Twój mąż widział?

- Zabrałem go do warsztatu do naprawy.

- Aaa… - uwaga stracona, Margarita Palna dalej w zamyśleniu zagląda do torby… pauza.- Cóż, teraz możesz sobie wyobrazić? Oskarża mnie o niewdzięczność! Mówi, że nas nakarmiła, wychowała, opiekowała się nami, a teraz jest chora i nikt do niej nie idzie - idzie do drzwi, nie przerywając nadawania. - To dla mnie, kiedy i tak wychodzę ze skóry, kręcę się wszędzie: muszę iść do siostry i do rodziców, a także muszę tyle robić w domu! - to już jest wypowiadane w innym pokoju i nie mam innego wyjścia, jak iść za nią. - I nie mogę pęknąć!

Zaczyna rozbierać buty w szafie.

- A dlaczego wszystko na mnie zrzucają i nie chcą pomóc?…

Dzwonek do drzwi. Siemion Siemionic. Wchodzi, natychmiast robi się tłoczno.

- Dziewczyny, witaj! Jak się masz? - pochyla się, by przytulić Margaritę Palną, ściska ją, potem przytula mnie, jakby nie widzieli się od stu lat. Wygląda na to, że miał długi dzień. - I kupiłem chleb. Czy ktoś jeszcze go kupił?

Chodzą do kuchni, ja wolę przejść na emeryturę. Grzechot klucza w drzwiach. Mąż.

* * *

Alarm

Uderzam go w rękę, przestaje mówić. Gdy tylko zamykam oczy, znowu piszczy. Co chcesz zrobić? Będziemy musieli wstać. Wyczołgam się z pokoju. Łazienka jest zajęta. To samo powiedziałem wieczorem, kiedy wstałem! OK. Wchodzę do kuchni. Drzwi zatrzaskują się, Margarita Palna wynurza się z łazienki.

- Dzień dobry kochanie! Jak spałeś?

- Hmm, - narzekam i pospiesznie wskakuję do łazienki. Rozbieram się, włączam wodę. Pukanie do drzwi.

- Kochanie.. - cisza.

Zamarzam jak mokra statua i słucham.

- Kochanie..

- Tak, Małgorzato Palna?

- Będziesz naleśnikami czy owsianką?

- Kashka – odpowiadam niemal nieludzkim głosem.

Wychodzę z łazienki i wita mnie tyrada o podziale czasu przy porannym gotowaniu naleśników oraz o historii naleśników w ich rodzinie. Aby jakoś to zatrzymać, w przerwie mówię …

„Dzisiaj śniło mi się, że zorganizowałeś kampanię podróżowania do kopalni złota. I były..

- A co, to zdecydowanie o mnie. Zawsze organizowałem wszystkich. Kiedy mieliśmy trudną sytuację finansową, wpadłem na pomysł podjęcia pracy domowej. Robiliśmy to całą rodziną, było tak ciężko, ale…

- Panie, który pociągnął mnie za język. Milczenie nie wywołałoby tej słownej lawiny ponownie. Ale do końca słucham całej historii, którą słyszałem już co najmniej pięć razy. Wychodzę się ubrać w pokoju.

Wychodzę. Ona je śniadanie. Jednocześnie, zaglądając donikąd, w zamyśleniu dłubie w nosie. Unoszę brwi ze zdziwienia, gdy przechodzę obok. Zaczynam się spóźniać. Staram się jak najszybciej czesać włosy i nakładać farbę wojenną. Wchodzi.

- Masz czas na śniadanie?

- Nie wiem, spieszę się…

- Jaki jest twój szef! Nie daje jedzenia! Koszmar! I najpierw śpiewasz, a potem czeszesz włosy.

Jestem cichy. No tak i pójdę do pracy zaniedbany. Lepiej głodny.

Moja słodka teściowa potknął się trochę na miejscu i nie znajdując oparcia, wyszedł. Oczywiście nie ma już czasu na jedzenie, kończy mi się – zaczął się nowy dzień!

Zalecana: