Dzieci należy kochać, a nie wychowywać
Dzieci należy kochać, a nie wychowywać

Wideo: Dzieci należy kochać, a nie wychowywać

Wideo: Dzieci należy kochać, a nie wychowywać
Wideo: Dawne wychowywanie dzieci 2024, Kwiecień
Anonim
Image
Image

Dzieci i rodzice to problem, który wydaje się, że już nie próbują rozwiązywać, ponieważ nie jest to satysfakcjonujący biznes. Czy to naprawdę? Jakie problemy występują najczęściej w relacjach rodzic-dziecko i jak sobie z nimi radzić? A czy to w ogóle możliwe? To jest nasza rozmowa z psychologiem analitycznym Moskiewskiego Centrum Psychologii Analitycznej „Oś czasu” Karine Gyulazizovą.

- Karine, skąd biorą się wszelkiego rodzaju problemy w rodzinie między starszymi i dziećmi? Kochają się nawzajem …

- Między rodzicami a dziećmi w rodzinach miłość nie istniała od dawna. Kiedy rodzice zaczynają o tym mówić, są naturalnie oburzeni: jak mogę nie kochać swojego dziecka? Tak mi na nim zależy, kupuję tyle rzeczy! Stwarzam mu wszystkie warunki, ale dziecko to tylko sens mojego życia! Rozmawiamy dalej, zadajemy pytania. Na przykład, skąd dokładnie wiesz, czego potrzebuje Twoje dziecko? Odpowiedź jest banalna: cóż, to jest moje dziecko, więc wiem lepiej! Oznacza to, że istnieje taka substytucja pragnień, substytucja pojęć, ale co najważniejsze, rodzice nie akceptują dziecka jako osoby, polegają na swoich wyobrażeniach o tym, jakie życie powinno mieć. W ten sposób dziecko zostaje pozbawione własnego życia, a dzieciństwo przestaje być samowystarczalne. A dzieciństwo nie istnieje po to, by dorosnąć.

Mały człowiek przeżywa traumę z powodu każdej drobnostki. Nawet stół i krzesło, bo są większe. Rodzicom zawsze radzę: jeśli chcesz poczuć to, co czuje twoje dziecko, usiądź i spróbuj komunikować się w tej pozycji z osobami w twoim wieku. Napięcie jest kolosalne. Na przykład w Szwajcarii obserwowałem, jakie warunki stwarza się dzieciom. Pokój dziecięcy jest tapicerowany specjalną tkaniną, nie ma żadnych narożników i dziecko może się w nim trząść samodzielnie, bez żadnych uszkodzeń, jak chce. Jest wolna od zakazów, których mamy aż nadto: nie możesz iść tutaj, nie możesz iść tam, nie dotykaj tego, nie dotykaj, inaczej zostaniesz zabity. Z pewnością daleko nam do warunków szwajcarskich. Ale nawet nie próbujemy przystosować przestrzeni dla dzieci. Mamy to pod ogólnym hasłem: „Tu nie ma nic twojego i to wszystko nie jest dla ciebie!”

- Skoro nie ma możliwości na poziomie fizjologii być na równi, to psychologicznie warto być dzieckiem z dzieckiem?

- Nie, musisz pozostać w swoich rolach. Jaka jest pozycja rodzicielska? To zdolność do wzięcia odpowiedzialności za swoje dziecko, pozostając dokładnie rodzicem. I mamy rodziców dla ich dzieci, każdego, ale nie rodziców. Są ich braćmi, siostrami, przyjaciółmi - z których uwielbiają być dumni. Często słyszysz na przykład: „Jestem przyjacielem mojego dziecka”. To jest nienormalne. Zawsze znajdzie dla siebie przyjaciół i dziewczyny, ale niestety nie ma mamy. I ten problem zostanie rozwiązany w inny sposób.

Istnieje oczywiście wiele korzyści z posiadania modelu relacji z dzieckiem, tak jak z bratem lub siostrą. Jest tu więcej intymności psychicznej niż w relacjach rodzicielskich. Ale w tym przypadku trzeba pamiętać o konsekwencjach. W takim układzie relacji dziecko nie ma rodziców. Rośnie bez tyłu, bez ochrony. Takie dziecko dorasta jako rodzaj bezdomnego. Jego wyobrażenia społeczne zostaną wyparte. Raczej nie będzie w stanie zgodzić się z osobą stojącą nad nim i w rezultacie będzie miał problemy z karierą w przyszłości. Takiemu dziecku trudno będzie zbudować normalny związek heteroseksualny. Albo w ogóle jakikolwiek związek seksualny. Takie dzieci, w dodatku, dorastając, mają tendencję do „tonięcia” na ludziach, którzy okazali im przynajmniej trochę uwagi. A to jest najeżone.

- Powiedziałeś, czego nie ma w relacji między rodzicami a dziećmi, a co powinno być?

- Oczywiście chęć ochrony dziecka. Kiedy dziecko zorientuje się, że jest mama i tata, którzy i tak staną po jego stronie. Nie zorientują się, kto ma rację, a kto się myli, kto jest obiektywny, a kto nie. Zawsze go wybierają. Bronią go przed publicznością, przed tymi samymi nauczycielami, nawet jeśli włożył guzik na krześle nauczyciela. Przed nauczycielem będą chronić, ale z nim sam, aby wyjaśnić wszystkie pozytywne i negatywne aspekty swojego czynu. Większość rodziców jest zaangażowana w to samo poszukiwanie obiektywizmu. I nie istnieje. Dziecko jest szczęśliwe, gdy uświadamia sobie, że rodzice akceptują je bezwarunkowo, po prostu przez sam fakt jego istnienia. Oczywiście nie oznacza to, że dziecko nie musi pokazywać granic. To też jest ekstremalne.

To bardzo, powtarzam, bardzo ważne, żeby z dzieckiem rozmawiać, przytulać. Kiedy podczas transmisji na żywo w radiu „Moskwa mówi” dostaję różne pytania dotyczące problemów z dziećmi, zadaję pytanie: jak często przytulasz swoje dziecko? A ludzie zaczynają myśleć poważnie. W wielu rodzinach nie ma zwyczaju przytulania dzieci, całowania ich. Ale jest nam dużo do przeczytania wykładu na temat „Jak studiować, aby uzyskać dobry certyfikat”. Większość rodziców ma niesamowity system kar. A wszystko to zaczyna się namnażać, jak komórka rakowa i dawać kolosalne przerzuty. Osoba zaczyna teraz próbować zasłużyć na miłość, a to jest niemożliwe. Status, rangę, szacunek można zapracować, ale miłości nie można zapracować.

- To znaczy, że do pewnego czasu konieczne jest przyjęcie dziecka w strukturze, w której się znajduje?

- Tak. Tak jest.

- A co z tak wielką rzeczą jak wychowanie?

- Dziecko nie musi być specjalnie wychowywane. Sam musisz żyć z godnością. Dosłownie więc bądź dla niego przykładem. Dziecko ma oczy i uszy, jest wszystko inne. A patrząc na swoich rodziców, jeśli żyją zdrowo, nie wyrośnie na dziwaka. I edukować… To jak w dowcipie: - Buratino, kto cię wychował? - Kiedy tata Carlo, a kiedy nikt! Więc to jest tutaj. Rozumiem, dlaczego wymyślono to słowo - ponownie, aby osłabić energię jednostki. Dzieci nie powinny być wychowywane, ale kochane.

Wywiad przeprowadził Aleksander Samyszkin

Zalecana: