Pracujemy z językiem
Pracujemy z językiem
Anonim
Pracujemy z językiem
Pracujemy z językiem

Inicjatywa to słowo kobiece, dlatego wszystko jest w Twoich rękach, piękna, nie możesz ich w żaden sposób pominąć. Od niepamiętnych czasów przyjęło się, że kobieta, jako istota czynna, jest zawsze szyją, a mężczyzna tylko głową, która musi umieć się okazać. Środki gimnastyki górnej części kręgosłupa, podobnie jak w czasach starożytnych, są proste i nie wymagają specjalnych umiejętności.

Sztuki uwodzenia, flirtu i kokieterii rozwinęły się już w erze patriarchalnej. Na tym etapie są tylko korygowane i dostosowywane do współczesnego rytmu życia. Co i jak zrobić, aby zdobyć obiekt przyciągania, to być może temat na osobną rozmowę, mówimy o flircie, a ja jeszcze raz doradzę Ci mój własny, sprawdzony sposób na flirtowanie.

Mnie, jak każdego marzyciela, zawsze pociągały transparentne tony w związku, gdy jest miejsce na wyobraźnię, jest możliwość dzikiej wyobraźni, jest cienka linia między"

a) lubię to (od dawna marzyłeś o lepszym poznaniu swojego ciała), b) nieznajomy (masz zdesperowaną naturę i skłonność do ryzykownych przedsięwzięć).

Co jest do tego potrzebne? Na początku dobrze byłoby wiedzieć, że Twój telefon zostanie odebrany (oprócz samego numeru telefonu… jeśli to nie przypadek, że Twój numer paszportu ożył w pamięci). Rozgość się (najlepiej na czymś miękkim). Miej kilka godzin w rezerwie, aby czuć się komfortowo i nie wiercić się, patrząc na godzinę, czekając na hydraulika. Lepiej rozpocząć rozmowę nie na czczo i nie w stanie „przeciążenia”. Dopływ pozytywnej energii jest obowiązkowym składnikiem, nigdy nie nastawiaj się na negatywny wynik, ponieważ zarówno jakość, jak i ilość dialogu zależą od twoich płynów. Przyjmujesz tajemnice, odpuszczasz kompleksy i problemy ze światem, wdychasz – wydychasz. Oto być może wszystkie proste zasady. Oczywiste jest, że pierwsze minuty są najbardziej decydujące, albo pomogą ci, albo zakończą się niepowodzeniem całej operacji, aby oszukać klienta na drugim końcu linii.

Co trzeba powiedzieć, żeby zaintrygować i zaczepić? Na początek nie śmiej się głupio do telefonu ani nie dzwoń do Wasyi z sąsiedniego mieszkania do telefonu. Ogólnie rzecz biorąc, staraj się insynuować, z serca, szczerze i po ludzku, aby rozpocząć rozmowę. Zwroty typu: „aby rozwiać melancholię i smutek i nie zamierzasz przenosić znajomości na twardszy grunt, to oczywiście możesz” kłamać z trzema pudełkami – niech się zdziwi „jak go znalazłeś, a nawet tak wygadałeś dużo czasu planuje przemycić przedmiot w realnym świecie ze wszystkimi konsekwencjami wynikającymi z filiżanki kawy, a następnie starać się nic nie mówić, co będzie wtedy sprzeczne z prawdą.

Flirtowanie przez telefon jest atrakcyjne, ponieważ oprócz pobudzonej wyobraźni i apetytu nie ma w nim fałszywego wstydu i nie ma „spotkania się po ubraniu”, gdy się poznają. O tym, jak poradziłeś sobie z głównym zadaniem, będzie świadczyć jego stosunek do kontynuacji znajomości. Jeśli sam Cię zaprosi, a przynajmniej poprosi, abyś jutro oddzwonił, możesz się pochwalić i spędzić resztę wolnego czasu na przygotowywaniu się do spotkania. Jeśli chęć zobaczenia cię musi się z niej wydostać kleszczami, oznacza to, że albo masz szumowinę, albo twój język nie jest jeszcze pełny, ale to kwestia treningu, a nie naturalnych danych. Jak zwykle przytaczam jako przykład własne doświadczenie i doświadczenie zdobyte w firmie, rozpędzając smutek koleżanek.

Właśnie w nasz ostatni „sabat” zagraliśmy mojego starego znajomego, który wyróżniał się swoją miłością i od razu zakochał się w urodzie Niny, która po prostu utopiła go w strumieniu elokwencji, westchnień i miękkiego aksamitu jej wokalu. W ciągu pół godziny błagał o randkę, oczywiście nie od razu się zgodziła i oczywiście nie przyszła.

A następnego dnia zupełnie przypadkowo usłyszałem w rosyjskim radiu „cześć” od Victora dla młodej damy, która miała wczoraj spacerować w niebieskim swingu pośrodku hali na Okhotnym Riad. Piosenka dla dziewczyny w kolorze niebieskim brzmiała odpowiednio: „Gdzie jesteś, gdzie?”.

Po nazbyt zwinnym i zdecydowanym, a więc łatwo dostępnym towarzyszu, mi (jako najbardziej doświadczonym terrorystom telefonicznym) powierzono młodego artystę Sławę, którego jej przyjaciółka nie mogła uwieść przez wiele miesięcy. Wyciągnęła mi telefon, mówiąc, że kocha OZZI, ponownie czyta Wilde'a, uwielbia Levitana, co oznacza, że bez większych trudności znajdziemy wspólny język.

Należy zauważyć, że czas na rozmowę przypadał na 2 nad ranem (o czym tak przy okazji powiedział mi Slavka), ale to nie powstrzymało mojej szybkiej fantazji. Od razu powiedziałem, że polecili go jako najlepszego portrecistę (to po informacji o Lewitanie) i ogólnie chcę być jego modelem. Ja oczywiście upiększałem swoje możliwości, bezczelnie deklarując, że mam dyplom z jakiejś szkoły modelek, a wszystko, co robię, to ubieram się i rozbieram pod fleszami fotoobiektywów. Potem płynnie przeniosła temat rozmowy w stronę kultury i sztuki, ujawniła, że mamy, jak się okazuje, wspólne upodobania zarówno w muzyce, jak i malarstwie oraz, co szczególnie zaskakujące, w literaturze !!! Gdzieś około piątej rano młody człowiek zaczął nerwowo trajkotać, przyznając, że stoi na korytarzu w jakichś kąpielówkach. Oczywiście było mi żal mojej ofiary, nawet, pamiętam, zaprosiłem go, żeby pobiegł do kuchni po taboret, żeby usiąść. Dialog trwał do siódmej, po czym umówiliśmy się na spotkanie, na które nie raczyłem uczestniczyć. Do tej pory wyobrażam sobie nieprzypadkową noc pod niekończącym się (w kółko) „Starym Los Angeles nocą”.

Jakoś miałem szczęście, że wybrałem zły numer i zażądałem agenta reklamowego Miszy w biurze dyrektora jakiejś fajnej rosyjskiej firmy. Pan Generał (swoją drogą okazał się być moim imiennikiem) bardzo długo szukał Miszki w swoim biurze (podobno biuro nie jest małe… ale przecież kazałem wyciągnąć tę osobę z ziemia w rozkazującym głosie!), a kiedy zgłosiłem gdzie, sam prawie wpadłem w ziemię. Pogawędziliśmy chwilę, po czym powiedział, że nudził się w krzesełku do karmienia i zaprosił mnie na obiad. Podjechałem dużym samochodem z ogromnym bukietem i zabrałem mnie do drogiej restauracji. Po porcji lodów ananasowych (okazuje się, że ananas jest faszerowany lodami) obiecałem, że nie zniknę w sieci połączeń telefonicznych.

Ale zawsze znajdę gdzie się pobawić, a teraz zdobywam doświadczenie w opanowywaniu wirtualnej przestrzeni. A to już inna historia… i nie jedna.