Moja mama jest czarownicą
Moja mama jest czarownicą

Wideo: Moja mama jest czarownicą

Wideo: Moja mama jest czarownicą
Wideo: MOJA MAMA ZOSTAŁA WIEDŹMĄ!🤔 HALLOWEEN 2020🎃 WYJAWIAMY NASZĄ MEGA TAJEMNICĘ😲 2024, Może
Anonim
Czarownica
Czarownica

Nie wstydź się, prawdziwy. Nic mnie nie dziwi. Wiem, w co nie wierzysz. A kiedy ktoś niewidzialny siedzi obok mnie i ogląda telewizję, a krzesło skrzypi i przesuwa się pod nim, miękkie siedzenie się ugina, nie boję się.

W niespokojne księżycowe noce nasz czarny kot rozsypuje niebieskie iskry po dywanie. Staje się okrągły i gruby od potarganego futra. Klikanie i stukanie w ściany, skrzypienie i szelest w kredensie, ciężkie kroki na korytarzu, a ktoś niewidzialny głośno połyka wodę ze szklanki. A rano wszystkie zatrzaski okienne są otwarte…

Żyję z nimi na tym świecie, niewidzialny, obok siebie, spokojnie i cicho. Przychodzą do mnie we śnie. Śmieszne i przerażające. Różny. Zaglądają w okna wieczorami, kiedy jestem sam. Ukrywanie się za zasłonami i drzwiami.

A mama - mama uśmiecha się, gdy zaczynam o nie pytać. Uśmiecha się ustami, ale jego oczy pozostają poważne. Zielone, jasne oczy z podwójnymi źrenicami…

Szelest kart wróżbiarskich w sąsiednim pokoju. Nowa talia. Ciche głosy… Na korytarzu żegna nas zadowolona i zalana łzami sąsiadka i wkłada mi do ręki torebkę słodyczy. Nie zjem ich.

Telefon dzwoni każdego wieczoru o piątej. Odbieram telefon - cisza. Kiedyś po jednym z tych połączeń odłożyłem słuchawkę na słuchawkę, z jakiegoś powodu pociągnąłem za przewód - telefon był odłączony…

Moja mama i ja zwykle spędzamy wieczory sylwestrowe przy udekorowanej choince, pijąc herbatę z pulchnymi szarlotkami. Telewizor śpiewa, kot Arnold mruczy mi na kolanach, prezenty są imponująco umieszczone pod drzewem, zastępując wielokolorowe boki świeczkami elektrycznymi. I rozmawiamy, pijemy mewy. Mama jest zawsze mądra i nawet na wysokich obcasach.

Tak było w zeszłym roku. Tylko… Opalizujący dzwonek do drzwi złamał naszą sielankę. Bombki na cienkich nitkach lekko drżały. Ja, szczęśliwie klepiąc swoje pantofle, rzuciłem się do drzwi. I dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że nasz dzwonek od dwóch miesięcy nie działa… Otworzyła drzwi i zobaczyła: nasz Arnold stoi na progu, żałośnie miaucząc. Był cały mokry, woda spływała z wełny strumieniami. Jak się tam dostał, za drzwiami, nie było do końca jasne, ale starałem się nie zwracać na to większej uwagi. "No, wejdź, szybko!" – burknąłem niecierpliwie. Aronold przeszedł ciężko i powoli przez próg. Woda wciąż spływała z niego strumieniami, tworząc małe kałuże na podłodze w korytarzu. "Może przynieść ręcznik?" - spytałem, patrząc na mamę. – Nie, chodźmy – powiedziała cicho i bardzo poważnie. Znowu usiedliśmy przy stole, ale rozmowa nie poszła dobrze. Kot powoli, jakby unosząc się w powietrzu, chodził dookoła. Następnie błyskając w pustce łapami z długimi wełnianymi frędzlami, których nasz Arnold nigdy wcześniej nie miał, wskoczył lekko i nieważko na stół. Z oburzeniem pomachałem mu łyżeczką: „Hej, ty wynoś się stąd! Nie możesz!” Zignorował te krzyki. Co ważne i znaczące, patrzył na moją osobowość od czubka głowy po czubki palców, co powodowało, że zapierało mi dech w piersiach i spocone dłonie. Z rozświetlonymi oczami wziął mnie do boku mamy, po czym odwrócił wzrok i spojrzał na moją twarz. Otworzył różowe usta, jakby ziewając. I nagle, grubym, męskim basem, powiedział: „Smark nieruchomy, a poza tym piskliwy…”

Od razu poczułem straszną chęć spania. Sufit uniósł się na bok, zielone kocie oczy zgasły, a mój policzek leżał na mokrym obrusie…

Rano Arnold, wszelkiego rodzaju wymięty i nieszczęśliwy, spał w moim łóżku z niezwykle głębokim snem, co jest zupełnie nietypowe dla kotów. Można go ściskać do woli, ciągnąć za uszy i ogon - bez sensu. Więc spał cały dzień.

A moja mama ciągle się uśmiechała… Swoją drogą ma na imię Margarita.

Elena Putałowa

Zalecana: