Spisu treści:

Ciąża niespodziewanie
Ciąża niespodziewanie

Wideo: Ciąża niespodziewanie

Wideo: Ciąża niespodziewanie
Wideo: Ciąża w wieku 17 lat 😱// moja historia nastoletniej ciąży 2024, Może
Anonim
Image
Image

Och, ile cudownych książek napisano o macierzyństwie, ile nakręcono wzruszających filmów, ile zaśpiewano piosenek… Kobieta w ciąży, krzepki maluch – wszystko to nie może nie wzbudzić uczucia, a każda kobieta prędzej czy później dąży do urzeczywistnienia się jako matka. Jeszcze jako dziewczynka marzy o dorastaniu, ślubie, urodzeniu dziecka. I dopiero jako dorosła dziewczyna dowiaduje się, że ciąża nie zawsze jest pożądana …

"To był jakiś koszmar!", mówi Ira, "Poznaję Igora dopiero po rozwodzie, na jednej z imprez. więcej! Żadnej miłości, nawet się nie zakochuje, po prostu miło spędzać czas razem. Po rozwód, to było to: niewiążący związek bez kontynuacji. Ale kontynuacja nastąpiła. Po półtora miesiąca takich spotkań ciąża niespodziewanie Zostałem złapany, można powiedzieć, przez zaskoczenie, kiedy zaproponowano mi pracę, o której marzyłem od sześciu miesięcy. Sytuacja jest, jak mówią, pomoc. Wciąż pamiętam, jak ryczałem nad ciastem z dwoma paskami, wydawało się, że życie się zatrzymało, a potem czekały mnie tylko kłopoty … Musiałem coś zrobić pilnie, bo ciąża nie jest problemem, który sam się rozwiązuje. I nie wiedziałem, co konkretnie zrobić! Igor był tak samo zszokowany jak ja. Zamknął się, niezrozumiale doradził mi samodzielne podjęcie decyzji i obiecał wsparcie w każdym razie… Nie będę ukrywał, że myślałem o jednym – o aborcji. I to było obrzydliwe, sama myśl wydawała się zdradą w stosunku do siebie i dziecka … Ale z drugiej strony Igor i ja byliśmy absolutnie nieprzygotowani na rodzicielstwo, rodzinę ze sobą, nową pracę, perspektywy … Wszystko dobrze się skończyło: nie miałam aborcji, nie mogłam i dziękuję Bogu. Mieszkaliśmy z Igorem przez 3 lata i rozstaliśmy się. Nie mogę powiedzieć, że generalnie dobrze było mieszkać razem, kiedy od samego początku jest jasne: nic z tego nie wyjdzie. Ale spróbowaliśmy. Przeklinali jak szaleni, dopóki się nie rozeszli. Teraz przychodzi do nas raz w tygodniu, znów komunikujemy się „przyjaźnie” i wszyscy trzej na tym skorzystali. Cieszę się, że mam córkę, kocham ją i nie mam w niej duszy, a nawet boję się pomyśleć, że wszystko mogło potoczyć się inaczej…”

Ciąża, jak trafnie ujął to Ira, nie rozpływa się sama. A jeśli jest to niepożądane, para musi przejść przez kilka trudnych etapów: szok, stres, etap odrzucenia dziecka (w tym okresie decyduje się, czy będzie żył, czy nie) i wreszcie akceptacja jego własne nowe „stanowisko”.

W uczciwy sposób zauważamy, że szoku i stresu doświadczają nawet te pary, które celowo planowały uzupełnić rodzinę. To naturalne, nadchodzące zmiany zapowiadają wywrócenie do góry nogami całego przyszłego życia przyszłych rodziców, już nigdy nie będzie takie samo, a uświadomienie sobie tego wymaga czasu. Ale potem …

My kobiety

Stworzenia emocjonalne, to nasz atut, a ponadto integralna część natury, zasługi, godności … Ale są chwile, kiedy coś innego jest wymagane: potrzeba szybkiego i odpowiedniego reagowania, a jeśli jest to również ciąża niespodziewanie nadchodzący.

Ciąża jest prawdopodobnie jednym z tak ważnych warunków, kiedy trzeba działać natychmiast. Przecież każdego dnia dziecko w środku doświadcza tego samego, co jego matka. A jeśli matka w żaden sposób nie może zrozumieć, czy chce nią być, czy nie, cierpi i anatematyzuje wszystko i wszystkich wokół, dziecko postrzega całą tę negatywność na własny koszt. Tutaj nawet nie trzeba zagłębiać się w specjalną metafizykę, wystarczy wyobrazić sobie, jaka „chemia nieszczęścia” jest mu przekazywana od matki wraz z substancjami odżywczymi i tlenem.

Dlatego w „sytuacji pomocy” najważniejsze nie jest decydowanie, czy zostawić dziecko, czy nie, ale jak najszybciej rozwiązać ten dylemat. Przecież kilkutygodniowe przebywanie między „niebem a ziemią”, podczas gdy kobieta pędzi od decyzji o aborcji do „jak się mam, moja krwi…” – to piekło nie tylko dla niej, ale i dla płód. W tej sytuacji emocje nie są konstruktywne, sprawiają, że wątpisz, boisz się, cierpisz i nie prowadzą do niczego poza kłopotami.

Największy niepokój w tym okresie budzą lęki! Rozmnażają się jak grzyby po deszczu i prowadzą do stanu histerycznego, kiedy nie ma czasu na zdrowy rozsądek, decyzje i wszystko inne. To po prostu przerażające i to wszystko! Świadomość macha rączką na pożegnanie i na chwilę się wyłącza.

Zhanna mówi: "Bałam się wszystkiego. Że mój mąż mnie opuści, że zostanę zwolniona z pracy. Że gdybym miała aborcję, miałabym koszmary i nie mogłabym ponownie zajść w ciążę. co ja bałem się, nie można wymienić wszystkiego. Zachowywałem się absolutnie nieodpowiednio. Byłem na skraju załamania nerwowego, dopóki nie uświadomiłem sobie, że trochę więcej, a zwariowałbym …"

W tej sytuacji pomoże stara dobra metoda psychologiczna: weź kawałek papieru i opisz wszystko, co ci przeszkadza. Jeśli jesteś audytorem (osobą, która wygodniej słucha wszystkiego), wypowiadaj na głos swoje obawy.

Napisali punkt po punkcie „Boję się, bo…”, a potem spróbuj przeanalizować swoje uczucia. Po pierwsze, to już nie jest takie straszne, prawda? Po drugie, będziesz mógł trzeźwo spojrzeć na sytuację i zobaczyć, że większość lęków jest daleko idąca, jest to rodzaj protestu starego, rodzinnego życia przeciwko zmianom (na przykład lęki w duchu „jak czy powiem o tym mojemu mężowi (mama, tata, babcia, szefowie…)”. No cóż, w końcu cię nie zabiją!). Po trzecie, przed każdym „koszmarem” postaraj się napisać przybliżony plan działania. Na przykład „ostrzeż lekarza, że palę i poddaję się niezbędnym badaniom”.

I na koniec tej samopoznania - korzyści, które otrzymasz, jeśli zostawisz dziecko i jeśli dokonasz aborcji. Najważniejsze to być ze sobą szczerym i zrozumieć, że nic STRASZNEGO się nie wydarzyło i nie wydarzy się, bez względu na to, jaką decyzję podejmiesz! A naszymi emocjami, napadami złości i depresją szkodzimy tylko, a nie tylko sobie.

Jeśli kobieta decyduje się na aborcję, nikt nie ma prawa jej winić. Całe gadanie o potrzebie ochrony życia nienarodzonego poprzez nacisk społeczny na kobietę w ciąży – wydają mi się nieludzkie. Myślę, że nie pomylę się, jeśli powiem, że aborcja jest najczęściej decyzją z trudem wywalczoną, że nie idą na nią „z dobrego życia” i kierują się konkretnymi powodami. W tej sytuacji nieludzkie jest stawianie na szali życia osoby dorosłej, osoby dojrzałej i życia istoty nienarodzonej. Czy lepiej, jeśli kobieta pod presją, a nie z wewnętrznej potrzeby, daje ludzkości nowe życie, rodzi, a potem tego żałuje? Jeśli jest wybór, co jest lepsze: jedno szczęśliwe życie czy dwa nieszczęśliwe i to jedyny sposób?

Jeśli rodzice (lub jedna matka) zdecydują się opuścić dziecko:

Świetnie, świetnie, dobrze zrobione! Teraz odetchnęliśmy głęboko i wydychaliśmy wszystkie nieprzyjemne myśli, które roiły się w mojej głowie przez ostatnie kilka dni (tygodni). Uspokój się mamusiu, od teraz wprowadzamy tabu na nerwy, psychosy i inne niekonstruktywne rzeczy. Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest przytulenie nieobecnego brzucha i opowiedzenie ukrywającemu się tam małemu człowiekowi (teraz nie jest to już owoc) o tym, jak jest kochany i oczekiwany. Będzie chroniony, zaopiekuje się nim. A potem radełkowany: konsultacja kobieca, „Kobieto, wejdź na wagę”, łzy wzruszenia na USG, „Jedz twarożek, kochanie, potrzebujesz wapnia”, czas kupić nowe ubrania, wymyślić imię dla dziecka (mężczyzna i kobieta), wybierz szpital położniczy i „Mamo, to się zaczęło !!!” …

Trzeba też zaakceptować fakt, że w ciągu najbliższych 2-3 lat Twoje priorytety życiowe zostaną radykalnie przesunięte w stronę zainteresowań dzieci. Wtedy nie będzie histerii z powodu „zatrzymanego życia” i wszystkiego innego. Życie się nie zatrzymuje, skręciło na kolejną ścieżkę, gdzie pojawiają się nowe zadania, cele i okoliczności.

Kto powiedział, że to złe?! Czasami takie ciąża niespodziewanie nowy zmienia nasze życie na lepsze !!!

Zalecana: